czwartek, 8 stycznia 2015

Wanilia i Cynamon Cz 2 ( Chunji i L.Joe Teen Top)



Słyszałem czyjeś kroki już podczas pocałunku, jednakże nie zwracałem na to aż takiej uwagi, z resztą zmysł słuchu mnie oszukiwał, byłem zajęty słuchaniem Jewgo westchnięć a nie kroków. Kiedy pocałunek został zakończony juz chciałem coś powiedziec ale kiedy usłyszałem czyjeś chrząknięcie odwrociłem się szybko w kierunku odgłosu. Okazało się że stoją tam dwie osoby, kobieta i mężczyzna. Kobieta się uśmiechała, ale... jej towarzysz już mniej. Aż leko drgnąłem.

- Tata? Mama?

A więc Jego rodzice. Natychmiast wręcz wstałem i ukłoniłem się grzecznie w kierunku obojga.

- Dzień dobry, nazyw...

- Co Ty sobie wyobrażasz? Jak śmiesz tykać mojego syna? Myślisz że wolno Ci go tak bezkarnie obłapiać? Wynoś mi się, nie będę tolerował gejostwa, a tym  bardziej w moim własnym domu! A Ty Byung? Natychmiast wynoś się do siebie i nie chcę widzieć że spotykasz się z tym chłopakiem!

Prawie natychmiast zabrałem się z tamtąd, w pośpiechu zakładając buty i kurtkę. Usłyszałem jeszcze tylko głoś ne krzyki kłótni, jak Byung wygarniał ojcu że będzie miał taką orientację jaką będzie chciał, westchnąłem ciężko i poczułem coś kłującego w kieszeni. Sięgnąłem tam i znalazłem karteczkę z numerem, wiedziałem że to napewno numer telefonu L.Joe. Uśmiechnąłem się lekko i wsiadłem do samochodu. Pojechałem do domu, nie chciałem już tutaj być, wywalony za drzwi nie czułem się jakos specjalnie dobrze. Było mi dziwnie przykro. Kiedy wszedłem do domu rzuciem torbę na ziemię, zamknąłem drzwi i poszedłem wziąć kąpiel. Wziąłem ze sobą telefon, i dłuższą chwilę przymierzałem się do tego czy napisać do Niego czy może lepiej nie... Ale czułem taką potrzebę.

-'' Witaj, Byungie. Wszystko gra?''

Trochę musiałem poczekać na odpowiedź, i kiedy już chciałem odłożyć telefon na półeczkę obok wanny ale usłyszałem dźwięk wiadomości zwrotnej.
-''Cześć Chunji, ja chciałem Cię przeprosić za dzisiaj, nie chciałem żeby tak to wyszło, ale mój ojciec już taki jest. Pokłóciłem się z nim. Mama to szanuje, On nie... Naprawde mi na Tobie zaczyna zależeć, może to szalone, ale po tak krótkim czasie już Cię lubię...''

Kiedy odczytałem wiadomość westchnąłem wręcz poruszony i uśmiechnąłem się. Sam czułem się trochę podobnie, chociaż nie chciałem tego do siebie dopuścić. Po chwili odpisałem mu na wiadomość.

-'' Nie masz za co przepraszać, zwariowałeś? To był najprzyjemniejszy dzień w ostatnich moich latach, nie siedziałem sam, zdenerwowany i zgorzkniały z powodu tych głupkowatych świąt, siedziałem z kimś kto uprzyjemnił mi naprawde czas. ''

Nie musiałem czekać długo na odpowiedź.

-'' Nawet nie wiesz jak miło mi to słyszeć... Chciałbym żebyś polubił święta, wiesz? I może spędzilibyśmy je przy choince, razem? Ale oczywiście za jakiś czas. Bo wiem że teraz to nie możliwe. ''

Czytając tę wiadomość zamyśliłem się na dłuższą chwilę. Nie wiedziałem co mogę na to odpowiedziec. Z jednej strony i ja chciałbym żeby moje podejście do świąt się zmieniło, ale wiedziałem jednocześnie że to nie takie proste, chociaż... chciałbym spędzić wigilię z kimś.

-'' Może jutro ubiorę sobie choinkę, żeby trochę przywyknąć dop świąt, ale nie wiem... Nie obiecuję nic. Po za Tym, Ty będziesz z rodziną, a ja nawet nijak nie mogę do Ciebie przyjść, bo Twój ojciec mnie powiesi na czubku waszej choinki albo gorzej. ''

Już niczego nie dostałem wzamian za tę wiadomość, domyślałem się że mógł zdążyć usnąć, bo zanim się namyśliłem, zanim odpisałem mu, trochę czasu minęło, a z pewnosciią był zmęczony. Wyszedłem w wanny i wytarłem swoje ciało, wciągnąłem na siebie bieliznę, luźne dresowe spodnie i podkoszulek i sam udałem się do łóżka.

~~~~~~~~

Nazajutrz obudziłem się dość późno, długo też zwlekałem się z łóżka i kiedy już stwierdziłem że godzina 13 to czas najwyższy żeby się ogarnąć poszedłem do łazienki, wziąć szybnki przysznic, ubrałem się znów w ciuchy po domu i zająłem się powoli przygotowywaniem obiadu. W między czasie również sprzątając dom. Stwierdziłem ze czas najwyższy zająć się tą choinką. Skoro tak powiedziałem to tak zrobię, jednakże zdałem sobie sprawę że nie mam choinki... Ubrałem się więc i ruszyłem do miasta na stoisko z choinkami. Musiałem też kupić jakieś ozdoby na nią więc dopadłem do pierwszego wolnego stoiska z ozdobami świątecznymi. Kupiłem łańcuchy, bombki i ozdobną gwiazdę na czubek. Udałem się z siatkami na stoisko z choinkami, nie mogłem znaleźć żadnej ładnej choinki która od razu by do mnie przemówiła, ale w pewnej chwili zauważyłem nie dużą, ładną, gęstą. Natychmiast poprosiłem o zapakowanie mi jej po czym udałem się ze wszystkim prędko do domu. Postawiłem choinkę w salonie, rozpakowałem i zacząłem ją ozdabiać. Czułem się całkiem dobrze z tym faktem, naprawde dobrze. Kiedy skończyłem strojenie choinki zapaliłem lampki po czym usiadłem w fotelu. Pokój stał się jakby trochę jaśniejszy, taki weselszy. A i mój nastrój był całkiem przyjmemny. Po chwili zająłem się dalej obiadem, i usłyszałem dzwonek do drzwi. Zmarszczyłem brwi spoglądając na godzinę. Dochodziła osiemnasta. Kogo niosło o tej godzinie? Poszedłem otworzyć wciągając na siebie cieplejszą bluzę żeby nie zamarznąć przy otwartych drzwiach, i ku mojemu zdziwieniu ujrzałem nikogo innego jak Byung'a.

- Byung'ie? Co Ty tu robisz?

- Ja... Mogę wejść? Jest okropnie zimno.

Natychmiast wpuściłem Go swojego domu, zamknąłem drzwi a On? On taki chłodny, i jeszcze ubrany mocno mnie objął. Lekko drgnąłem bo był taki chłodny. Ale z całej siły Go w siebie wtuliłem, widziałem że tego potrzebował w tej chwili, było mu źle, musiał się pokłócić znów z ojcem. Nic nie mówiłem, tylko Go obejmowałem. Wiedziałem że jak zechce się wygadać to się wygada. Po za tym, lubiłem już to przytulanie, takie mocne, pewne, nieco... zachłanne? Jakby bał się że  gdzieś mu ucieknę. Czułem jak lekko gładzi moje plecy wzdychając głęboko z wyraźnego zadowolenia. Uśmiech nie znikał z moich ust. Ani na chwilę. Czułem że lekko się odsuwa więc i ja to zrobiłem patrząc na Niego uważnie.

- Przepraszam że tak nagle, bez zapowiedzi przyszedłem, ale pokłóciłem się z ojcem o Ciebie... O to że nie może mi niczego zabronić, bo to moje życie... I uciekłem. Moja mama wiedziała że tak zrobię, sama mi zapakowała trochę sałatek, potraw świątecznych do małych pojemniczków, bo wiedziała że przyjdę do Ciebie czy tak czy tak. Zanim wyszedłem powiedziała że mam się nie martwić i spedzić te święta z Tobą. Że Ona porozmawia z ojcem...

Mówił tak chaotycznie i szybko że rozumiałem pół na pół co mówił, ale rozumiałem, to najważniejsze.

- Czemu kłóciłeś się z ojcem w święta? Nie rób tego samego błędu co ja. Też bhyłem uparty i się kłóciłem z rodzicami, i widzisz, mieszkam teraz całkiem sam, bez nikogo dookoła. Ty nie chcesz tego. Ja to wiem. Nie chcę zburzyć Ci rodziny...

- Nie mów tak Chunji, nic się nie stanie, mój ojciec juz taki jest, wszystko jakoś będzie... Ale czy zgodzisz się żebym u Ciebie został? Zebyśmy spędzili te święta razem?

-Oczywiście że tak, nawet mam przygotowany obiad. Mam nadzieje że Ci zasmakuje.

- To zaraz wszystko przygpotujemy i zjemy własną wigilijną kolację.

Udałem się z Nim do kuchni która była połączona z jadalnią i salonem. Tam od razu widac było ładnie ustrojoną choinkę mojego dzieła. Byung natychmiast podszedł do Niej przyglądając się uważnie ozdobom, kolorowym światełkom.

- Ustroiłeś ją jednak?

- Tak, chciałem chociaż spróbować sie przekonać do świątecznego nastroju, do świątecznych ozdób, i tak wyszło, że poszedłem po nią i kupiłem.

- Jest naprawde piękna.

Usmiechnąłem się lekko i poszedłem wzystko wyłożyć na talerze i półmiski. Poznosiłem wszystko nna stoł i wydało się tego całkiem sporo, ale niczego nie musieliśmy jeść na siłę. Kolacja pięknie pachniała. Pieczony kurczak z warzywami z ostrym sosem i ryżem. Postawiłem dwie porcje na stole, tak obok siebie. Usiedliśmy przy nim i po chwili zaczęliśmy jeść swoje porcje. Widziałem że mu zasmakowało, szkoda była tylko że nie wiele umiałem gotować. Ale  to było moje danie, z nim radziłęm sobie najlepiej. Nim się spostrzegliśmy zjedliśmy gorącą część kolacji. Spróbowaliśmy po trochu sałatek, ciasta, wszystkiego właściwie. Czułem się naprawde wyjątkkowo dobrze tego wieczora.

- Musisz powiedzieć mamie że cudownie gotuje, naprawde mi smakowało.

Byung uśmiechnął się i po chwili jakby z początku się wachając wstał i usiadł na moich kolanach tak bokiem. Spojrzał na mnie jakby chciał zapytać czy tak może, ale ja miałem lepszy pomysł.

- Może lepiej siądziemy sobie przy choince?

Widziałem że z zadowoleniem wstał z moich kolan i podszedł do choinki, ja ruszyłem za Nim sięgając wcześniej miękkie futrzane poduszki i położyłem je na ziemi.  Usiadłem na jednej z nich i myślałem że i chłopak pójdzie w moje ślady, ale usiadł na moich nogach ułożonych po turecku, tak bokiem. Objąłem Go swobodnie w pasie i poczułem jak lekko zarzuca mi rękę za szyję. Jak opiero głowę na moim ramieniu. Był taki.. drobny, delikatny, miałem wrażenie że mogę Go skrzywdzić zbyt gwałtownym ruchem, zbyt mocnym uściskiem. Po chwili poczułem jak lekko muska ciepłym powietrzem moją szyję za chwilę przelotnie ją całując. Przeszedł mnie przyjemny dreszczyk. Nieco mocniej Go objąłem w pasie.

- Wiesz Chunji? Bardzo Cię lubię, mimo że znamy się zaledwie dzień, ja chciałbym często spędzać z Tobą czas... Jest mi przy Tobie tak wyjątkowo, czuję się z stu procentach bezpiecznie, mimo że nie powinienem zważając na czas jaki upłynął.

Słysząc Jego słowa uśmiechnąłem sie i ucałowałem lekko Jego czubek głowy.

- Mnie również jest z Tobą dobrze.

Szepnąłem mu do ucha i po chwili lekko ucałowałem Jego usta, stwierdziłem że stęskniłem się za ich smakiem, i miękkością. Nieco mocniej mnie objął, a ja uśmiechnąłem się kątem ust. Przejąłem isicjatywę w tym pocałunku, z chwili na chwilę sprawiając że był coraz pewniejszy, namiętniejszy, może nieco zachłanny? Tak, chciałem być właśnie taki. Lekko drapał mój kark, wzdychając w moje usta. Ukąsiłem dolną wargę chłopaka lekko ciągnąc ją w swoją strone po czym znów przywarłem ustami do Jego ust. Lekko wsunąłem swoją dłoń pod Jego koszulkę i zacząłem dotykać delikatną skórę na plecach, na boku, na brzuchu, a On wyraźnie pomrukiwał z aprobatą na każdy taki mój ruch. Przechyliłem się z nim tak że opadł na plecy na podłogę głowę opierając na poduszce. Zawisłem nad Nim i pochyliłem się znów ku tym delikatnym, pełnym, różanym ustom. Lekko drgnął, powiercił się na poduszce i mocniej mnie do siebie przyciągnął, a ja lekko ułożyłem się na Nim muskając powoli Jego wargi swoimi. Tak delikatnie, z uczuciem jakie w tej chwili szalało mi w głowie, w sercu. To wszystko było takie prawdziwe, takie realistyczne. Czułem się jakbym właściwie to wszystko śnił, ale ja Go czułem, miałem, był obok... Po chwili powstrzymał lekko moją rękę przed tym bym zdjął z Niego koszulkę.  Myślałem że tego chce... A jednak nie. Odsunąłem rękę i kiedy uniósł się lekko na rękach uśmiechnął się do mnie przepraszająco o pogładził mój policzek.

- Chunji.. ja nie chcę się spieszyć, boję się tego trochę...

- Rozumiem, wybacz nie chciałem Cię skrępować tym wszystkim.

 - Nie przepraszaj, to ja Ci dałem takie sygnały, pociągasz mnie, ale.. zostańmy przy pocałunkach dobrze?

- Oczywiście Byungie.

Tak naprawde byłem wściekły, ale nie pokazywałem tego. Chyba nie umiałem się denerwować za Niego z takiego powodu... Bo to głupi powód.

- Mogę dziś zostać u Ciebie na noc? Nie chcę wracać do domu o takiej godzinie.

- Ależ oczywiście, najlepiej chodźmy się połozyć, znaczy oczywiście jeśli chcesz spać ze mną.

-Pewnie że chcę.

Udaliśmy się oboje do mojej sypialni i  tam Byung zdjął z siebie spodnie i został w samym podkoszulku i bokserkach. Miał takie drobne, szczupłe nóżki, ale mimo wszystko długie. Podobały mi się. Ja wskoczyłem na łóżko w podkoszulku i dresowych spodniach jakie miałem na sobie. Odkryłem kołdrę i czekałem aż położy się obok. Kiedy tak się stało objął mnie mocno w pasie kładąc mi głowę na ramieniu.

- Dobranoc, Chunji...

- Dobranoc, Byungie, śpij spokojnie.

Nim się spostrzegłem On już usnął, westchnąłem cicho i zamknąłem oczy samemu odpływając w objęcia morfeusza.

~~~~~~~~

Nad ranem obudziłem się przeciągając się leniwie, rozejrzałem się dookoła i po chwili zauwazyłem że Byung'a w łóżku już nie ma został tylko zapach Cynamonu i wanilii w powietrzu, a na poduszce leży karteczka...

'' Musiałem wrócić do domu, Ojciec chciał ze mną rozmawiać, matka się martwiła i dzwoniła. Odezwę się poźniej,

Byung.''



Ciąg dalszy nastąpi.

Otóż mamy kolejną część naszego Chunjoe. Co się zadzieje dalej wiem tylko ja i współtwórczyni która podrzuca mi pomysły i wyciąga ze mnie wenę!
To zadedykuje Monice, o! <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz