sobota, 6 lutego 2016

Our story.

Ogłoszenie parafialne. 
Jakiś czas temu, myślałam o zawieszeniu bloga, na bliżej nieokreślony czas. Stwierdziłam że wena ze mnie uszła i nie piszę tak jak bym tego chciała, ale wena wróciła i co więcej mam też małą niespodziankę. Do mojego bloga, dołącza pewien dobry duszek, moja urocza przyjaciółka Kaja. <3
Będziemy zamieszczać na blogu jej cudowne dzieła, a być może również jakieś wspólne. 

Tym samym prezentuję wam Jej pierwsze, urocze maleństwo i zachęcam jak zawsze do komentowania naszych postów. :)


Typ: ANGST
Parring: SuKook


Nasza znajomość miała swój początek już w wczesnym dzieciństwie, poznałem cię jako paroletni chłopiec, i już od tamtej pory nosiłem w sercu. Pomyśleć że wszystko zaczęło się pewnego chłodnego marcowego dnia, było to rozpoczęcie kolejnego roku szkolnego .


Tłumy dzieciaków tłoczyły się na ciasnym dziedzińcu. Wszyscy pochłonięci w rozmowach, o tym, jak cudownie spędzili okres wakacji. Jedni byli na obozach, na których przeżyli niezwykłe przygody. Drudzy po powrocie z zagranicznych wycieczek wychwalali się tym, co widzieli, jak również tym, co przywieźli ze sobą. 

Tylko ja stałem na uboczu, ze spuszczoną głową, smutnie obejmując wzrokiem moje wytarte trampki. Nie mogłem uczestniczyć w rozmowach z rówieśnikami. Moich rodziców nie było stać, by gdziekolwiek mnie posłać. Poza tym nawet gdyby mieli wystarczający budżet, to woleliby go przepić, niżeli wydać na mnie. Byłem ich wpadką, felerną pomyłką, która włóczyła się żałośnie po świecie.

Nauczyciele podjęli próbę uciszenia uczniów. Miał się rozpocząć uroczysty apel. Dzieci w chaosie starały się ustawić klasami w dwuszeregu. Oczywiście ja zostałem wypchnięty na koniec. Żaden rówieśnik nie chciał stanąć ze mną w parze. Szajka rozpieszczonych bachorów stojąca nieopodal zaczęła mnie szturchać. 

Szeptali mi do ucha bolesne słowa, „oferma”, „fajtłapa”, „nawet twoi rodzice cię nie chcą, nie przyznają się do ciebie wieśniaku” Co rusz zanosili się głośnym rechotem. Do oczu napłynęły mi łzy. Zagryzłem boleśnie wargę, wbijając wzrok w ziemie. Moja samoocena i tak nie była najlepsza, a oni jeszcze ją pogarszali. Rozochociła ich moja słabość. Gdy już spod zaszklonych powiek widziałem jedynie zarys własnych chudych nóg, moich uszu doszło wołanie.

 Był to niski chłopięcy głos, kogoś z pewnością straszno ode mnie jak i od moich prześladowców. Podniosłem niepewnie wzrok w stronę jego właściciela, ocierając mokre policzki niedbale rękawem białej koszuli. 

To byłeś ty, wysoki trzecioklasista, o czarnych jak węgiel oczach i przeszywającym spojrzeniu. Szedłeś w naszym kierunku, by zatrzymać się tuż przede mną. Zasłoniłeś mnie własnym ciałem w obronnym geście, skutecznie zniechęcając tym szajkę dokuczających mi chłopaków. Pozostałą dwójkę przywódców bandy, która nie dawała za wygraną zmroziłeś morderczym wzrokiem, sycząc groźnie, że mają pilnować języków, bo zawiążesz im je na supeł. Może była to dość śmieszna groźba, ale na małolatów takich, jakimi wtedy byliśmy zrobiła piorunujące wrażenie. Gdy grupka dała w końcu za wygraną, odwróciłeś się i odnalazłeś mój nieśmiały wzrok hebanowych oczu. Uśmiechnąłeś się ciepło do mnie, czułem jak rumieniec wkrada się na moje policzki. 

-Jestem Min Yoongi- przedstawiłeś się przyjaźnie.

-Jeon Jungkookie.- wydukałem cicho. 

Nie wiedziałem dlaczego mi pomogłeś. To było absurdalne. Ludzie woleli z reguły się na mnie wyżywać, niżeli wyciągać w moją stronę pomocną dłoń, lecz ty byłeś inny, już wtedy to zrozumiałem, patrząc w twoje ciemne oczy. 

Ale wtedy jeszcze nie spodziewałem się w jakim kierunku zmierzają moje uczucia w stosunku do ciebie. Odpowiedź przyszła w gimnazjum, na pamiętnej lekcji wfu.

Mój Wuefista zawsze dawał popalić niesfornej młodzieży, jaką była moja klasa. Gra w piłkę nożną, przy palącym słońcu, nie była niczym przyjemnym. Zwłaszcza dla mnie. Z moją nienajlepszą wydolnością fizyczną- nie radziłem sobie najlepiej. Wybrany do jednej z drużyn za karę, starałem się nadążyć za pozostałymi. 

Byłem jednak łatwym celem, i durnowate osiłki z przeciwnej drużyny, faulowali mnie, przy każdej nadarzającej się okazji. Nauczyciel już nawet nie reagował, znudzony ciągłym dmuchaniem w gwizdek.

 Zmęczony tym wszystkim spojrzałem w niebo, szukając w nim odpowiedzi na pytanie, czym sobie zasłużyłem na takie traktowanie. Mój moment nieuwagi wykorzystał tłusty napastnik z drugiej drużyny, taranując mnie. Niczym szmaciana lalka odbiłem się od bębena grubasa, i uderzyłem boleśnie o ziemię. Pociemniało mi przed oczami. 

Gdy się ocknąłem, leżał na ławce trybun, głowę mając na twoich kolanach. Przykładałeś mi ostrożnie zmoczony zimną wodą ręcznik do czoła.  

-Już w porządku?- spytałeś z troską. W odpowiedzi jęknąłem.

-Pogadałem z twoją klasą, nie będą ci więcej uprzykrzać życia- jakby na potwierdzenie twych słów, minęli nas chłopacy schodzący z boiska. Tłuścioch, który mnie wcześniej sfaulował  trzymał się za kartoflany nos, próbując w ten sposób zatamować krwawienie. Gdy tylko spojrzał swoimi świńskimi małymi oczami w moją stronę natrafił na twój morderczy wzrok, wzdrygnął się i zatoczył za resztą łobuzerki. 

-Dziękuję- wyszeptałem. Uśmiechnąłeś się promiennie.  

-Grubasowi już od dawna się należało- stwierdziłeś wesoło, pomagając mi usiąść. Wstałeś i bez słowa objąłeś mnie w talii bez trudu mnie podnosząc. Oczywiście jak na małolata przystało spaliłem pięknego buraka. Widząc moje czerwone policzki uśmiechnąłeś się lekko i zaprowadziłeś do szatni. 

Wtedy zrozumiałem, że jesteś tym wszystkim, czego szukam i że cię kocham. Lecz o tym co ty czujesz do mnie, dowiedziałem się dopiero w liceum.

Późnym wieczorem odprowadzałeś mnie do domu. Szliśmy równym krokiem pochłonięci w rozmowie, i choć ty mówiłeś zdecydowanie więcej, to słuchałem cię z czystą przyjemnością, a wręcz fascynacją. Bardzo lubiłem twój głos. Choć inni określali go jako szorstki, dla mnie zawsze był miły, i kojący.

-Jungkookie, a co jeśli byłbym gejem?- spytałeś w pewnym momencie. Drgnąłem lekko. Przystanęliśmy. Obserwowałeś mnie uważnie. 

-Twój chłopak byłby niesamowitym szczęściarzem hyung- wyszeptałem, czując ścisk w żołądku spojrzałem w twoje ciemne oczy. Uśmiechnąłeś się radośnie. Twoja dłoń pogłaskała mój policzek, okropnie mnie tym zawstydzając. Zrobiłem się cały czerwony na twarzy, przymknąłem oczy, starając się uspokoić. 

Serce waliło mi w piersi jak w obłędzie. Poczułem twój ciepły oddech tuż przy mojej twarzy. Nim się spostrzegłem moje usta połączyły się z twoimi. Pocałunek był niezwykle delikatny. Twoje wargi muskały moje subtelnie, zachęcając mnie w ten sposób do podjęcia miłosnej gry. Twój język wkradł się do moich ust. Jęknąłem z zaskoczenia przeplatanego z przyjemnością. Oddałem się uczuciu, jakie nas połączyło. Oplotłem twoją szyję swoimi ramionami, twoje ręce spoczęły na moich plecach, przyciągając  mnie bliżej ciebie. Gdy zabrakło mi tchu odsunąłem się od ciebie nieznacznie. Do dziś pamiętam jak strasznie kręciło mi się wtedy w głowie. Nachyliłeś się wtedy nade mną i wyszeptałeś mi wprost do ucha:

-W takim razie jesteś szczęściarzem. 

Gdy dorośliśmy, nasz kontakt zrobił to razem z nami. Stał się kompletnie inny od tego z czasów młodości. Wszystko przez to że między nasz związek wkradła się tajemnica, trując stopniowo nasze relacje.

Przerażał mnie fakt, że coś przede mną ukrywasz, wcześniej zawsze mówiłeś mi o wszystkim. Wracałeś do naszego wspólnego mieszkania w środku nocy, skutecznie płosząc sen z moich powiek. Nieudolnie tłumaczyłeś, że masz jakieś układy z miejscowym mafiozo, że likwidujesz problemy. Nawet nie wiem, kiedy zacząłem się ciebie bać. Stałeś się impulsywny, często też i agresywny, nie poznawałem cię. Uwieńczeniem tej chorej sytuacji był pewien deszczowy wieczór którego nienawidzę do dziś.

 Z przerażaniem, przejechałem drżącymi palcami po broni leżącej na kuchennym stole. Serce podchodziło mi do gardła. Chwilę później pojawiłeś się ty. Widząc moją dygoczącą postać, chciałeś mnie przytulić, gdy jednak podszedłeś z szeroko otwartymi ramionami, cofnąłem się przed tobą. 

-Nie, nie podchodź.

-Kookie, pozwól mi wyjaśnić- zacząłeś spokojnie, potrząsnąłem głową, kuląc się. -To już ostatnie zlecenie, potem będziemy wolni, tylko ty i ja, tak jak chcieliśmy- zasłoniłem uszy rękami. 

-Nie chcę cię słuchać! Przestań!- wrzasnąłem. -Okłamywałeś mnie! Mówiłeś, że nie jesteś taki! Że nigdy więcej nie będziesz Ich słuchał!- mój głos zaczął się łamać. 

-To nic takiego- starałeś się mnie uspokoić. 

-Jak nic takiego!?! Zabijanie to nic takiego!?!- krzyczałem. 

-Nie tak głośno, ktoś może cię usłyszeć!- skarciłeś mnie ostro.

-Skąd mam wiedzieć czy i mnie kiedyś nie zastrzelisz?- po moim policzku popłynęła pojedyncza łza.. 

-Jak możesz tak mówić? Ja robię to dla ciebie, dla nas- na twoje słowa parsknąłem prześmiewczo. 

-Czyli ten twój mord jest rzekomo w imię miłości? – drwina i pogarda w moim głosie doprowadziły cię do szału. Przygwoździłeś mnie do ściany. 

-Jak możesz!- wywarczałeś wściekle. Próbowałem się wyswobodzić z twojego żelaznego uścisku, bezskutecznie. Przerażałeś mnie. Nie byłeś tym Yoongim, którego znałem i kochałem. Krzyczałem żebyś nie puścił. Dopiero po paru minutach gniew przestał cię zaślepiać, i w końcu dostrzegłeś mój strach. Odsunąłeś się ode mnie. 

-Przepraszam- wyszeptałeś- Ja nie wiem, co się ze mną dzieje - Dodałeś.

Patrzyłem na ciebie przez łzy. 

-Stałeś się potworem!- wrzasnąłem wybiegając z domu, z przekonaniem że już nigdy więcej do niego nie wrócę.  

Szczerze się przyznaję w tamtej chwili… nienawidziłem cię. Lecz życie w pojedynkę, bez ciebie, było niezwykle trudne. Najgorsze były noce. Nie mogłem spać. Przewracałem się z boku na bok, bez twoich ramion oplatających mnie w pasie nie potrafiłem się nawet wygodnie ułożyć.

Ta pustka po tobie doprowadzała mnie do szału. Nie wiedziałem co z sobą zrobić. Każda najmniejsza rzecz jaką widziałem w jakiś sposób kojarzyła mi się z tobą. Szaleńczo za tobą tęskniłem. Kiedy w końcu zrozumiałem że tak dłużej nie wytrzymam, było już za późno.

Gdy dotarłem do naszego mieszkania, po tobie nie było już śladu. Tylko mały niechlujnie napisany liścik, z adresem pod który miałem wezwać policję…

Działałem impulsywnie, choć zawsze mnie za to ganiłeś. Rzeź odbyła się w opuszczonym hangarze. Z tonącymi w łzach oczami biegałem wśród leżących na zimnym betonie ciał, modląc się byś nie okazał się którymś z nich. 

Zawołałeś mnie. Bardzo cicho. Te wspomnienia wciąż nawiedzają mnie w koszmarach. Ostry zapach siarki, zapewne po wystrzale z broni i odór krwi. Ty…w moich ramionach. Twoja śnieżnobiała koszula zmieniająca barwę na krwistoczerwoną. Wołam cię, krzyczę, ty tylko uśmiechasz się lekko, poczym twoje powieki się zamykają. Świat staje w miejscu, a ja nie mogę złapać tchu.  

Potem przyjechała karetka. Ratownicy wyszarpali cię z moich rąk. Policja zadawała jakieś pytania, a ja tylko patrzyłem na ciebie. Jak medycy krzątają się po ambulansie, podają ci jakieś płyny, wymieniają między sobą jakieś pourywane zdania by w końcu odjechać.

Jak się okazało w wyniku dochodzenia policji, mafia zmuszała cię do wykonywania zbrodni, byłem ich kartą przetargową. Dla mnie byłeś gotów zabijać. Nie mogłeś się  sprzeciwić się okrutnym rozkazom, gdy w grę wchodziło moje życie. Sąd po rozpatrzeniu sprawy jakimś cudem uniewinnił cię, określając go jako niepoczytalnego w czasie popełniania zbrodni.

~~

-Yoongie?- cichy szept rozniósł się po sypialni.

-Tak mały?- spytał starszy tuląc do siebie Jongkooka.

-Nic, tylko sprawdzałem czy jesteś- zamruczał młodszy, przylegając do nagiej piersi swojego ukochanego.

-Jestem - potwierdził z uśmiechem, całując czoło Kookiego. - Zawszę będę~.

I wtedy nasza miłość trwała już wiecznie…  



~~~ Kaja

piątek, 5 lutego 2016

Surprise.

Shot, ktory powstał przez impuls spowodowany pierwszym odcinkiem Bromance z udziałem Taehyung'a i Minjae : ))) Taka moja wersja, co może stać się dalej : ))
Bo czemu nie? : )) To wina mojego mozgu :)
Miłego czytania! <3

Typ: Zagadka :D
Parring: TaeJae



Cieszyłem się na ten wypad, jak jeszcze nigdy wcześniej. Nie mogłem do końca uwierzyć w to, że mogłem się gdzieś wybrać, z najbliższym przyjacielem, bez ustalania nam planu zajęć, bez zbędnych nakazów, zakazów. Mogłem się zabawić, odpocząć, rozerwać się. A fakt, ze od dwóch i pół roku nigdzie nie wychodziłem z bliską mi osobą, sprawiał, że cieszyłem się jeszcze bardziej. Minjae zupełnie mnie zaskoczył, bo rano, gdy jeszcze spałem przewracając się z boku na bok, otrzymałem wiadomość na messenger'a o treści.

'' Porywam Cię dziś, w przyjemne miejsce. Mamy pozwolenie od naszych managerów, nie musisz pytać, wszystko załatwione. Przyjadę po Ciebie, pod budynek wytwórni o 18. Minjae. ''

Z rana, taka wiadomość, nie robiła na mnie żadnego wrażenia, bo byłem na tyle nie przytomny, że nie rozumiałem co się do mnie mówi ale z biegiem czasu, z godziny na godzinę, zaczynało to do mnie docierać. Że będę mógł spędzić dziś czas z przyjacielem jakim był dla Minjae. Poznałem Go bardzo dawno temu, jeszcze będąc w szkole. Przeniósł się z innej szkoły do mojej, co więcej, będąc młodszym ode mnie o rok, był ze mną w klasie, jak się później okazało, poza tą ładną buźką i uroczymi dołeczkami, o których często mu przypominam, był też spory intelekt ukryty pod czupryną ciemnych włosów. Czymś mi wtedy zaimponował i tak zaczęła się nasza przygoda. Nasza znajomość, która pomimo kilometrów i braku czasu, trwa aż do dziś.
Czas jaki minął od ostatniego spotkania, sprawił, że nie miałem pojęcia, czego mogę się spodziewać po Nim.

~~~~~

Jak to ja. Nie lubiłem zbędnej elegancji, która ograniczała moje ruchy,więc starałem się jej unikać. Nie lubiłem udawać kogoś kim nie byłem. Moda, owszem była dla mnie ważna, ale nie na tyle, by ślepo się nią kierować. Można przecież wyglądać dobrze i czuć się dobrze w ubraniach, czyż nie tak? Dziś, postanowiłem ubrać się zupełnie swobodnie, zwłaszcza, że to co miałem dziś zaplanowane dla naszej dwójki, wymagało pełnej swobody w ruchach. Wsunąłem na swoje ciało czarne, dopasowane spodnie, jasną koszulkę a na nią czarną bluzę. Jako że na dworze było zimno, zabrałem ze sobą również czarny płaszcz, ten  jednak, wrzuciłem na tyły samochodu, bo przez klimatyzację, w całym tym ubraniowym komplecie, z pewnością bym się zagotował.

Gdy nadszedł odpowiedni czas, wsiadłem w samochód i ruszyłem na umówione miejsce do swojego przyjaciela, Taehyung'a. Nie mogłem się doczekać Jego reakcji, przede wszystkim w związku z miejscem w jakie Go zabierałem. Zatrzymałem się pod budynkiem Jego wytwórni w wyznaczonym do tego miejscu i poczekałem aż chłopak wsiądzie na miejsce pasażera. Zaraz gdy to zrobił, poczułem mocne objęcie z Jego strony co oczywiście prędko odwzajemniłem, przy okazji lekko zaciągnąłem się Jego słodkimi perfumami. Niby cytrusy, ale zmieszane z czymś słodkim, jak wanilia? W każdym razie, Tae jak zwykle, wyróżniał się z tłumu nawet pod względem zapachu.

- Cześć Minjae!

- Cześć Tae, gotowy na naszą wycieczkę?

- Rozumiem że mam nie pytać jak Ci się to udało?

- Nie ma takiej potrzeby, powiedzmy że Twoj manager, dawno nie dał Ci dnia wolnego, a ja mu to wyperswadowałem.

Prawda oczywiście była inna, skontaktowałem się z Managerem Bangtanów przez swojego managera, i tak transakcją wiązaną, udało mi się uprosić jeden wieczór dla przyjaciela, chwilkę odpoczynku. Parę godzin odnowy. Wiedziałem jak ciężko pracuje, sam nie miałem lekko, ale nie posiadałem aż tak napiętego grafiku jak On, prawie każda minuta się liczyła. Ale Taehyung ostatnio skarżył mi się na brak siły, na ogólny kiepski stan fizyczny, a to wszystko przez zmęczenie, nadmiar zajęć, zwłaszcza treningów.

- No już bo Ci przypadkiem uwierzę.

- Wierz lub nie, mamy cały wieczór dla siebie, żeby trochę zapomnieć o pracy. A miejsce w jakie Cię zabieram, na pewno nam to zagwarantuje.

Miałem nadzieję, że to nie będzie dla Niego nic peszącego, bo miejscem jakie wybrałem dla nas na ten wieczór,był salon masażu. Oboje zasługiwaliśmy an chwilę odprężenia, a zmysłowy przyjemny masaż wykonany przez profesjonalnego pracownika, musiał to zagwarantować. Droga mijała nam całkiem przyjemnie, na śmiechu, wygłupach, śpiewaniu. Nawet czas spędzany w samochodzie, był wyjątkowy i należał do najprzyjemniejszych jakich doświadczyłem w ostatnim czasie. Tae też musiał dobrze się bawić, bo co chwilę obdarowywał mnie tym swoim kwadratowym uśmiechem,  na co ja oczywiście wtórowałem mu swoimi dołeczkami, które to zwykł mi wypominać za każdym możliwym razem.
Gdy znaleźliśmy się na miejscu, uśmiechnąłem się zadowolony i zaparkowałem w odpowiednim miejscu.

- Wysiadamy, Taetae.

- To już tutaj? Co to za miejsce?

- Zaraz się przekonasz, chodźmy do środka, zimno jest.

Chłopak zaraz skinąl głową i udał się wraz ze mną do środka budynku przed którym się zatrzymaliśmy. Na recepcji, przywitał nas ciemnowłosy chłopak, w okularach, Całkiem przystojny, wysoki, w sam raz jak do takiej pracy.

- Mamy rezerwację na nazwisko Kim. Kim Minjae.

Mężczyzna skinął głową, odszukał nas na liście i wskazał korytarz jakim mieliśmy się udać.  Oczywiście skierowaliśmy swoje kroki we wskazane miejsce, ażeby tam odnaleźć szatnię, w ktorej, w szafkach, zostawiliśmy wszystkie swoje rzeczy. Łącznie z ubraniami, jakie mieliśmy na sobie. W zamian, oboje owinęliśmy swoje biodra ręcznikami. Tak jak nam polecono przy wejściu.

- Wszystkiego bym się po Tobie spodziewał, Minnie, ale wypadu do salonu masażu, nigdy w życiu. Przynajmniej mamy okazję wypocząć.

- Właśnie o to mi chodziło, o dzień wolny połączony z relaksem fizycznym i psychicznym jednocześnie, bo tylko z Tobą można się tak porządnie odmóżdżyć.

- Uznam to za komplement.

Roześmiał się tym swoim głośnym, perlistym śmiechem. Już zdążyłem zapomnieć jak brzmiał tak samo jak to, jaki jest zaraźliwy, bo i ja zaśmiałem się zaraz po Nim. Gdy oboje bylismy gotowi, zarzuciliśmy na siebie tylko szlafroki, żeby nie paradować praktycznie nago po korytarzu, przez który musieliśmy przejść.
Gdy znaleźliśmy się w ciepło przystrojonym pomieszczeniu z dwoma łóżkami, aż westchnąłem na samą myśl o przyjemności jaką zaraz będziemy oboje czerpać. Taehyung, nim się spostrzegłem, leżał już na jednym z łóżek, na brzuchu, mając okryte pośladki ręcznikiem który wcześniej oplatał całe Jego biodra. Dopiero teraz, w tym świetle, zwróciłem uwagę na to jak jasna, i delikatna Jego skóra zdaje się być. Masażysta, który był w pokoju, zaczął wykonywać masaż na Jego ramionach, w pierwszej kolejności, ten zaś, przeznaczony dla mnie, wyszedł po chwili. Tak jak było w planie. Oj tak, ja zły i niedobry, miałem w głowie swój plan, swoją wersję wypoczynku, ale wszystko w swoim czasie. Taehyung wyraźnie się odprężył, bo mięśnie które przed chwilą, były wyraźnie spięte, teraz poluźniły swoje napięcie a on sam zareagował cichym westchnięciem. Oczywiście nie umknęło ono mojej uwadze, ale ja wciąż cierpliwie czekałem na odpowiednią chwilę. Masażysta zerknął na mnie wymownie w między czasie, a ja skinąłem głową. Podszedłem do łóżka Taehyunga, a mężczyzna zaproponował mu masaż z olejkiem do ciała. Ten tylko mruknął coś na kształt 'mhm chętnie', więc czas nadszedł, wziąć sprawy w swoje ręce. Masażysta wyszedł bezszelestnie i to ja zająłem Jego miejsce. Tak, właśnie ja. Taki właśnie był mój plan, cwany i przebiegły. Nabrałem na dłonie nieco olejku do ciała o słodkim, truskawkowym zapachu i najpierw nieco rozgrzałem go na dłoniach a te zaś zaraz odnalazły swoje miejsce na plecach Tae. Najpierw powoli masowałem ramiona chłopaka, dokładnie, pewnie. Chwilę po tym, dłonie ześlizgnęły się na Jego łopatki powoli rozcierałem i tam słodko pachnącą substancję. Zapach lekko łaskotał mnie w nos mieszając się z zapachem chłopaka, tym lekko cytrusowym, z nutką wanilii. Kompozycja mimo iz dziwna, pachniała zaskakująco dobrze, na tyle dobrze, że postanowiłem wykonać kolejny krok. Mianowicie... Zsuwając dłonie na okolice Jego lędźwi pochyliłem się i lekko trąciłem językiem Jego kark. Olejek był specjalny pod tym względem, że można było bezpiecznie go ''jeść''. Taehyung natychmiast poderwał się tak, że uniósł swoje ciało na rękach, co ja wykorzystałem oczywiście  na swoją korzyść.Nim zdążył cokolwiek powiedzieć, łapiąc Jego podbródek w lekko śliską dłoń wpiłem się w słodkie, miękkie, kuszące od samego początku usta przyjaciela co skwitował jedynie cichym westchnięciem. Niespiesznie zacząłem masować Jego wargi swoimi, nie czując oporu ani protestu z Jego strony. Oderwałem się lekko od tych słodkich ust i oblizałem lekko swoje, czując jeszcze słodkawy smak tych chłopaka.

- Minjae? Co Ty wyrabiasz?

- A jak Ci się wydaje?

Zapytałem sięgając po olejek, nie zamierzałem skończyć na tym, a wieczór jeszcze młody. Taehyung usiadł na łóżku spoglądając w moją stronę wyraźnie zdezorientowany. Gdy nalałem sobie sporą ilość śliskiej, pachnącej cieczy na dłonie, od razu rozprowadziłem ją na Jego uda, potem brzuch, ramiona, tak żeby całe Jego ciało było idealnie nawilżone olejkiem a przy okazji, rozkosznie śliskie. Chłopak wciąż nie protestował, wręcz przeciwnie, wyraźnie garnął się do mojego dotyku co oczywiście sprawiało, że chciałem więcej. Znów zbliżyłem swoją twarz do tej Jego, ażeby wpić się w te słodkie usta ponownie. Kolejny brak protestu. Cichy pomruk który umknął z pomiędzy Jego warg, wywołał u mnie lekkie dreszcze. Lekko masowałem Jego wargi swoimi, nieco pewniej i szybciej niż poprzednio. Wtargnąłem gorącym językiem do wnętrza Jego ust, od razu bez problemu odszukując Jego śliski, zwinny mięsień który podjął chętnie zabawę. Nie poczułem kiedy na jedną z dłoni nabrał olejek. Czysta dłoń jednym ruchem pozbyła się ręcznika z moich bioder, a potem? Potem ja zacząłem otrzymywać swój masaż. Chlopak ujął moją męskość w dłoń i zaczął niespiesznie rozcierać olejek na całej jej długości, ktora z czasem się zmieniała a samo przyrodzenie sztywniało pokazując w ten sposób moje zadowolenie z Jego poczynań. Żeby Tae nie czuł się zaniedbany i ja jedną ze swoich dłoni przesunąłem na krocze chłopaka, uprzednio pozbyłem się również nieco okrywającego go ręcznika, spod którego męskość wyraźnie się wyłaniała chwilę wcześniej. Uśmiechnąłem się kącikiem ust gdy na Jego twarzy dostrzegłem rumieniec. Niewinny, słodki Tae. Ująłem w dłoń Jego męskość i sam zacząłem lekko wcierać pozostałości olejku właśnie w nią. Kolejny cichy stęk wydostał się spomiędzy słodkich, maltretowanych przez moje, ust. Rozpływałem się przez Niego.

- Tae?

- Mhmm?

- Stań tyłem do mnie.

- Po co?

Ostatnie słowo wypowiedział zupełnie inaczej niż bym się tego spodziewał. To nie był taki typowo głupkowaty ton, który świadczył o faktycznej niewiedzy. To była przemyślana odpowiedź, z premedytacją ubarwiona niewinnym uśmieszkiem, kuszącym, kokietującym. Nagle cała niewinność zniknęła, kiedy gwałtownie mnie do siebie przyciągnął nogami obejmując mnie w biodrach. Człowiek o dwóch twarzach. Najpierw niewinny, a potem? Gwałtowny, chętny. A Jego wyraz twarzy... Cholera, zamieszał mi w tej chwili w głowie, bo tak jak chwilę wcześniej był taki słodki, wręcz uroczy, tak teraz mówił jedno.

''Weź sobie co chcesz, jak chcesz, ile chcesz. Weź całego mnie''.

Co mi pozostało, jak tylko spełnić Jego niemą prośbę? Złapałem Go za biodra, tak mocno przyciągając bliżej siebie, ale jednocześnie spowodowałem że plecami leżał na łóżku, a pośladki miał nieco poza nim. Uśmiechnąłem się cwaniacko i poczułem jak lekko wierci biodrami ocierając się pośladkami o moją męskość. Sięgnąłem poraz kolejny nasz słodki olejek i nabrałem nieco na dwa palce, wsuwając je właściwie od razu w Jego wnętrze, powoli i do samego końca. Tae spiął się nieznacznie przymykając oczy, ale zaraz po tym zaczął znów się wiercić. Wiedziałem że to nie Jego pierwszy raz, tym bardziej nie pierwszy raz ze mną... Otóż w czasach szkolnych, różne rzeczy się robiło, niewinne i te bardziej.. winne? Dobrze pamiętałem jak kiedyś zamknęliśmy się w kantorku i oglądaliśmy filmy porno, oczywiście finał tego wszystkiego był oczywisty. Od tej pory, zabawialiśmy się dość często. Aż do momentu, gdy Taehyung zadebiutował i już więcej się nie widzieliśmy. Musieliśmy nadrobić cały ten czas. Dwa i pół roku.
Gdy uznałem że wystarczająco przygotowałem Jego wnętrze na przyjęcie mojej męskości, wysunąłem palce i nie czekając długo, zagłębiłem się w Nim, do samego końca, jednym płynnym ruchem. Spiął swoje mięśnie i jęknął rozkosznie, wyginając ciało w łuk. Dłonie zacisnął na krańcach łóżka i wstrzymał oddech uspokajając się. Nie chciałem czekać, byłem zbyt niecierpliwy, więc nie pozwoliwszy mu przyzwyczajać się do tego uczucia zacząłem miarowo poruszać biodrami w tył i w przód, tym samym wsuwałem się w Jego wnętrze i wysuwałem właściwie do końca. Obserwowałem uważnie każde spięcie Jego mięśnia, każdy grymas na twarzy, ten zadowolony i ten mniej zadowolony. Klatka piersiowa chłopaka z każdą chwilą opadała i unosiła się coraz szybciej, co świadczyło o przyjemności jaka zaczyna władać Jego ciałem. Ze mną było podobnie. Ciało powoli pokrywało się kropelkami potu, moje jak i Jego. Oddech zupełnie głupiał, każda komórka w ciele pragnęła więcej, więcej Jego, tylko Jego. Czułem się jak dzieciak, jak za pierwszym razem gdy dobraliśmy się do siebie, wtedy, w szkole.
Przyspieszyłem ruchy, mocniej chwyciłem Jego biodra, przyjemnie je zadrapując i masując, co sygnalizował mi kolejnymi jękami, westchnięciami. Czułem że przyjemność zaczyna przyćmiewać mi logiczne myślenie, zwłaszcza kiedy Tae postanowił się odezwać.

- Minjae... Minnie... Mocniej...

Teraz już wcale się nie wstrzymywałem, bo po co? Skoro On pragnął więcej? Dostanie więcej. Ruchy biodrami przyspieszyłem, a pochylając się zacząłem zachłannie znaczyć i drażnić Jego szyję, ramiona, które smakowały lekko truskawką za sprawą olejku jakim się posługiwaliśmy. Dopiero teraz odgłosy jakie wydobywały się z Jego ust stały się o wiele bardziej donośne, wyraźne, ale ja nie mogłem pozwolić żeby aż tak roznosiły się po pomieszczeniu, więc szybko zatkałem mu usta swoimi, całując je nieco chaotycznie, zachłannie. Osiągnąłem jednak zamierzony efekt bo Tae nie krzyczał tak głośno. Czułem że wystarczy mi jeszcze chwila, krótki moment. Taehyung coraz częściej spinał swoje mięśnie, coraz bardziej wił swoim ciałem, wyginał je w łuk tak długo, aż ostatecznie zacisnął oczy, objął mnie mocno za szyję, nogi zaplótł ciasno na moich biodrach i zupełnie nagle osiągnął szczyt  rozlewając się na swój i mój brzuch jednocześnie. Mięśnie Jego wnętrza tak się zacisnęły, że nie wytrzymałem ciśnienia i wsunąwszy się w Niego do końca, osiągnąłem i swój szczyt, wytryskując nasieniem w Jego wnętrzu. Po czym opadłem nieco na Jego drobne, smukłe, zmęczone ciało. Oddychaliśmy oboje  bardzo nierówno, niespokojnie. Jego ciało jeszcze było lekko wstrząsane spazmami po osiągniętym spełnieniu. Znów był tym słodkim, niewinnym Taehyung'iem.

- Minnie?

- Mhmm?

- Częściej musimy razem wychodzić w czas wolny.

- Chętnie TaeTae, a teraz chodźmy do jakuzzi, mamy pełen pakiet możliwości tutaj do wykorzystania.

- Chyba Ty masz więcej możliwości wykorzystania mnie.

- To przede wszystkim...


~~

Koniec.