Woah! Pobiliście sami siebie! Wczorajszego dnia liczba odwiedzających mojego bloga przekroczyła 600 wejść! Mam nadzieję że podobają się wam moje dzieła.
Wiem że niektórzy z was czekają na kolejny rozdział Be my hero i Crazy town. To nie tak że o nich zapomniałam, tylko aktualnie moja wena poszła w inną stronę i tak oto powstaje kolejny rozdziałowiec tym razem z Jikookiem którego fabuła powstała z pomocą dobrego duszka.
Obiecuję za jakiś czas, gdy tylko natchnienie na tamte pomysły wróci, rozdziały się pojawią, proszę o cierpliwość.<3
Parring: Jikook
Typ: ANGST
Ostrzezenie: Wiek bohaterów, jest nieco zmieniony.
Nazywam się Park Jimin. Czym się zajmuję? Modelingiem, wszelkiego rodzaju. Jak właściwie każdy w tej branży, kochałem to co robiłem w życiu, sprawiało mi to największą przyjemność, jaką mogła sprawiać praca. Wybiegi, wywiady, sesje zdjęciowe, błyski fleszy, fani, możliwość poznawania świata, nie małe pieniądze dzięki którym mogłem żyć na wysokim poziomie.Może nie musiałem sobie niczego odmawiać, ale jako jednemu z niewielu, nie odbiło mi jeszcze od sławy, od nadmiaru możliwości i posiadania wszystkiego czego chcę. Nie ciągnęło mnie do narkotyków, używek wszelkiego rodzaju, no chyba że podpiąć pod to alkohol, jemu nie odmawiałem co jakiś czas, ale w dalszym ciągu zachowywałem umiar. Byłem spełniony pod każdym względem, ale czułem, że potrzebuję... przerwy. Odpoczynku. Chwili spokoju od tego wszystkiego. Bo każdy wie, że nie ważne jak się kocha swoją pracę, potrzeba odpoczynku, choć kilka dni, żeby pozbierać siły, energię, motywację. I mnie było tego potrzeba. Manager wyraźnie zgłosił swój sprzeciw, argumentując swoje zdanie tym, że mam zaplanowane już trzy pokazy, dwie sesje i dwa wywiady w przyszłym tygodniu a pierwszy dokładnie za 8 dni. Tyle czasu było dla mnie wystarczające, udało mi się wyprosić, równe 7 dni, od zaraz. Niechętnie bo niechętnie, ale manager uległ, bo zwyczajnie mi ufał, wiedział że gdy wrócę, wezmę się od razu do solidnej roboty i wszystko będzie tak jak On to sobie zaplanował, przyniosę mu duże zyski, więcej prestiżu. Dla Niego moj stan fizyczny i psychiczny, był cholernie ważny więc nie mial wyjścia.
Mając już pozwolenie na zniknięcie gdzieś na ten czas, natychmiast udałem się do domu. Spakowałem ubrania do sporej walizki, wraz z kilkoma niezbędnymi do życia rzeczami po czym zamówiłem taksówkę. Stwierdziłem że nie chcę jechać na dworzec swoim samochodem, a tym bardziej, nie zamierzałem nim jechać na miejsce swojego pobytu, a miejscem tym, było Busan. Tam miałem pewność że odpocznę, nie za wielkie miasto, o wiele spokojniejsze od Seoul'u w którym aktualnie mieszkałem, żyłem i pracowałem. Musiałem się wyciszyć.
Zamknąłem swoje mieszkanie, a właściwie apartament w wysokim wieżowcu w samym centrum miasta, po czym windą udałem się na dół, gdzie czekała już taksówka. Nim wyszedłem z budynku, wsunąłem na nos okulary przeciwsłoneczne a na usta maseczkę. Wrzuciłem bagaż na tyły taksówki i wsiadłem koło kierowcy, Podałem mu adres na jaki miał mnie odwieźć i odetchnąłem spokojnie jadąc dość szybko tą taksówką. Czas się liczył, nie miałem go za wiele. W między czasie, zarezerwowałem hotel na swoje nazwisko, taki na przedmieściach Busan. W sam raz na wypoczynek. Najpierw jednak musiałem dotrzeć na miejsce, pociągiem. Uznałem że taki sposób podróżowania będzie najlepszy, może i więcej ludzi mnie zobaczy, ale chyba lepsze to niż moj bardzo wyróżniający się samochód. Czarny, ze srebrnymi wstawkami. Nikt nie miał takiego auta, a co za tym szło, moi nieco bardziej szaleni fani wiedzieli już od dawna jak wygląda, więc mogli mnie nawet śledzić, okraść. Musiałem i z takimi ewentualnościami się liczyć. Gdy dotarłem na miejsce z taksówkarzem, zapłaciłem mu z porządną nadwyżką po czym udałem się na pociąg, oczywiście ekspres, bo chciałem w tempie błyskawicznym znaleźć się w Busan. oczekując na pociąg, czułem na sobie spojrzenia osób dookoła mnie. Wiedzieli kim jestem? Rozpoznali mnie? W maseczce? Okularach? Może właśnie dlatego tak mnie obserwowali? Poprawiłem swoje miękkie, rude włosy zaczesując je w tył i zaraz na peron wjechał pociąg. Poszedłem do swojego przedziału z bagażami i zamknąłem się tam. Zdjąłem chwilowo okulary ukrywając swoją twarz wciąż za maseczką, przetarłem oczy i westchnąłem zadowolony ciesząc się chwilowym spokojem. Po chwili do kabiny weszła młoda kobieta z wysokim mężczyzną. Usiedli naprzeciwko mnie obserwując dyskretnie, a ja skupiłem swój wzrok na telefonie jaki trzymałem w dłoni. Po chwili wsunąłem słuchawki do uszu chcąc skupić się na muzyce, która dodatkowo mnie odprężała, jednakże nie za długo dane było mi się cieszyć spokojem, bo do kabiny wszedł kolejny pasażer a raczej pasażerka i zaczęło się.
- ''Boże, Ty jestes Park Jimin! O matko! Nie wierze, nikt mi nie uwierzy, daj mi swoj autograf, proszę i zrób sobie ze mną zdjęcie, o jezu, kocham Cię, ożeń się ze mną, błagam, o matko! ''
Zrobiło mi się przez chwilę słabo, kochałem swoich fanów, lubiłem mimo wszystko gdy prosili o autograf, o zdjęcie, ale gdy przychodziło do takich spotkań, kiedy fanka najchętniej by mnie zgwałciła, robiło się nieprzyjemnie i niebezpiecznie.
- Oczywiście, dam Ci autograf. Ale proszę Cię żebyś potem zmieniła miejsce.
Wiem, zabrzmiałem nieuprzejmie, ale musiałem coś zrobić, nie chciałem rozgłosu, a tym bardziej niczego związanego z tą dziewczyną, bo nieco mnie przerażała. Obłęd w oczach.
Dziewczyna prawie piszczała, kiedy podpisałem się jej na zeszycie, torbie, koszulce. Miałem wrażenie że każe mi się podpisać sobie na tyłku, całe szczęście nie wpadła na taki pomysł. Pozwoliłem jej zrobić sobie ze mną zdjęcie ale pod warunkiem że nikomu nie powie że mnie tu widziała, dopóki nie wróci do domu. Zgodziła się obejmując mnie zbyt mocno, jednocześnie zaburzając moją strefę osobistą. Cholera, też mi się trafiło. Całe szczęście, dziewczyna sobie poszła i ja znów mogłem zająć się muzyką. Tamta para, uśmiechała się do mnie cały czas głupkowato, a ja starałem się ich ignorować. Całe szczęście, droga minęła mi całkiem szybko i gdy w głośniku usłyszałem stację ''Busan główne'' natychmiast wysiadłem z pociągu zabierając bagaże. Uśmiechnąłem się lekko sam do siebie i odetchnąłem czując przyjemne, świeże nieco mroźne powietrze. Od razu poszedłem do taksówki, żeby ta zawiozła mnie pod hotel. Ekskluzywny, ale nie przesadzony, internet, klimatyzacja, jakuzzi, basen, ale nic specjalnego więcej. Wszedłem na recepcję i zdjąłem okulary które wcześniej wsunąłem na nos. Od razu wzbudziłem zainteresowanie, recepcjonistka mało brakowało a krzyknęłaby na mój widok. Podszedłem do lady i poprosiłem o swoj klucz na dokonaną rezerwację, poinformowałem ja również uprzejmie żeby nikt nie ważył się wchodzić do mojego pokoju, bo tego nienawidzę. Ta oczywiście drżącymi dłońmi podałą mi klucz jąkając się poprosiła o moj autograf. Pokręciłem głową i podpisałem się a pustej karteczce którą również mi wręczyła.
- Na przyszłość, złotko, lubię pewne siebie Kobiety, a nie niewinne jąkałki.
Mruknąłem cicho mając nadzieję że ją odepchnę od siebie w taki sposób, po czym udałem się do swojego pokoju. Tam wypakowałem się po czym ułożyłem się na łóżku chcąc odpocząć. Tak się złożyło, że łóżko było cholernie wygodne, a ja jakoś niesamowicie zmęczony i nim się obejrzałem, odpłynąłem w objęciach morfeusza, na porządną dwu godzinną drzemkę. Gdy się obudziłem, z niezadowoleniem stwierdziłem, że jestem niesamowicie głodny. Na kolację w hotelu, było za wcześnie więc stwierdziłem, że udam się na miasto. Poprawiłem włosy, spryskałem się perfumami. Wyglądając jak młody, świeży Bóg, wyszedłem z hotelu, znów ukrywając się za okularami i maseczką. Zaraz ruszyłem na poszukiwanie jakiegoś baru, kawiarni, czegoś w tym rodzaju, trafiłem całkiem szybko, bo po jakimś 10 minutowym spacerze, znalazłem się pod ładną, małą knajpką z dobrym, koreańskim jedzeniem. Takim typowo domowym. Idealnie. Wszedłem do środka i od razu poczułem przyjemny zapach, nieco pikantny, łaskoczący mój nos. Zrobiłem się bardziej głodny. Zamówiłem dla siebie Tteokbokki i klasyczne kimchi. Bylem cholernie głodny. Gdy złożyłem zamówienie, usiadłem przy jednym z wolnych stolików, jednakże nie pierwszym lepszym, a tym, w miarę blisko ustawionym do stolika, przy którym siedział samotnie chłopak, o ciemnych włosach, delikatnych nieco chłopięcych rysach, zgrabnym nosie, całkiem uroczy. Chcąc nacieszyć nieco oko tym widokiem wybrałem właśnie ten stolik. Zdjąłem okulary i maseczkę, z zadowoleniem oczekując posiłku. To było niesamowicie przyjemne, przytulne miejsce, spokojne, ciche. Nikogo tu praktycznie nie było. Chłopak, dostrzegł moją obecność i uniósł wzrok znad książki którą czytał. Posłał uśmiech w moim kierunku gdy zauważył że na Niego spoglądam. Jednakże nie zdążyłem zareagować, bo podano mi moje zamówienie. Podziękowałem a chłopak w między czasie, zabrał swoje rzeczy i poszedł, a ja mogłem tylko odprowadzić Go wzrokiem. Skupiłem się więc na swoim posiłku, bo cóż innego mogłem zrobić? Chłopak zniknął mi z pola widzenia. Podczas jedzenia, zauważyłem przy stoliku chłopaka coś czarnego, coś jak, portfel? Podszedłem tam i wziąłem go w ręce otwierając. Tam znalazłem oczywiście dowód osobisty.
- Jeon Jungkook.
Mruknąłem cicho sam do siebie i odczytałem adres. Nie czekając i nie myśląc za wiele wyszedłem z knajpy płacąc oczywiście za swoje zamówienie, po czym wyszedłem z knajpki. Nie miałem pojęcia jak znaleźć miejsce zamieszkania tego chłopaka, więc postanowiłem zapytać przechodniów. Na moje nieszczęście, trafiłem na kolejnych swoich fanów. Ci oczywiście zaczęli podekscytowani mowić mi jak to miło mnie poznać, itp. A ja? Ja się spieszyłem, cóż. Podałem im dzielnicę w jaką musze się dostać, więc Ci skierowali mnie do autobusu, podali numer, i zarządali autografów. Ja jak to ja, nie odmówiłem, Ale nie podałem im całego adresu pod który się udawałem, mając nadzieję, że przez to mnie tam nie znajdą. Wsiadłem we wskazany autobus i ruszyłem na spotkanie z tym uroczym chłopakiem, a przynajmniej taką miałem nadzieję. Ze zastanę Go już w mieszkaniu. Gdy wysiadłem na odpowiednim przystanku, włączyłem w telefonie program nawigacyjny i po wpisaniu adresu, udałem się w wyznaczone miejsce. Było już dość ciemno i późno, więc obawiałem się że cud chłopak może nie otworzyć mi drzwi w obawie przed obcym. Gdy stanąłem pod drzwiami Jego mieszkania, w zwykłym wieżowcu mieszkalnym, zapukałem poprawiając odruchowo swoje włosy i maseczkę którą dalej miałem na sobie. Okulary odpuściłem, bo było na nie zbyt ciemno. Moja strata. Usłyszałem chrzęst zamka i ujrzałem zza lekko uchylonych drzwi znajomą mi juz twarzyczkę.
- Dobry wieczór, Jungkook. Bo tak Ci na imię, prawda?
- Dobry wieczór, skąd mnie znasz? Bo ja nie znam Ciebie. Czego chcesz?
- Wybacz że Cię nachodzę, ale znalazłem w knajpce Twoj portfel. Postanowiłem że Ci Go podrzucę.
- Co? Portfel? Poczekaj chwile.
Skinąłem tylko głową a chłopak zamknął drzwi, słyszałem rozbijanie się w mieszkaniu, jakieś szelesty, huki. Po czym usłyszałem zdejmowanie łańcuszka z zamka w drzwiach a te zaś otworzyły się szerzej.
- Ja, mogę zobaczyć ten portfel?
- Ależ oczywiście, proszę. Wybacz że zajrzałem, ale musiałem znaleźć Twój adres jeśli chciałem Go zwrócić, wszystko jest w środku, sam sprawdź.
Chłopak dość niepewnie zajrzał do środka swojej zgubi, przeliczył pieniądze, przeszukał dokumenty, było w środku wszystko co wcześniej posiadał.
- Wszystko się zgadza, dziekuję że się fatygowałeś żeby tutaj do mnie przyjechać. Bez dokumentów nie mogłbym wejść do szkoły jutro więc ratujesz mi skórę.
A więc ten chłopak jeszcze się uczył, młodziutki, tak jak myślałem.
- To nic wielkiego.
- To dużo, naprawdę. Jak mogę Ci się odwdzięczyć...?
- Jimin, Park Jimin. I może, dasz mi się wyciągnąć jutro na krótki spacer?
- Ja... Sam nie wiem, Jimin. Nie znamy się i sam rozumiesz...
- To zrobimy tak, ja podam Ci swój numer telefonu, a jeśli się namyślisz, dasz mi znać, co Ty na to, Kook'ie?
Nie czekając na Jego odpowiedź, napisałem mi na małej karteczce swój numer telefonu a wręczając mu go, puściłem do Niego oczko. Nasze dłonie, lekko się spotkały, a dokładniej same palce. Widziałem Jego reakcję, nieco zmieszaną, zakłopotaną, ale było to tak urocze, że chciałem widzieć to częściej. Wprowadzać Go w taki rozkoszny stan.
- Mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy.
- Dziekuję jeszcze raz Jimin, dowidzenia.
Skinąłem głową i udałem się na zewnątrz i zaraz po tym, skierowałem się na autobus. Wrociłem bez problemu do hotelu, tam zaś, postanowiłem zażyć długiej kąpieli, z bąbelkami. Wszedłem do ładnej, przestronnej łazienki i odkręciłem wodę. Bardzo ciepłą, ale nie gorącą. Wlałem nieco olejku do kąpieli do wody żeby utworzyła się przyjemna piana o lekko owocowym zapachu. Zrzuciłem z siebie ubrania i wsunąłem nagie ciało z przyjemnie ciepłą, nieco wzburzoną taflę wody. Powoli mydliłem całe swoje ciało, a gdy uznałem że jestem czyściutki w każdym możliwym miejscu, wyjąłem korek, spuściłem wodę i owinąłem swoje biodra ręcznikiem, drugi przewieszając na swoim karku, zeby wycierać włosy, które również umyłem, rzecz jasna. Położyłem się jeszcze nieco wilgotny od wody na łożku i usłyszałem sygnał wiadomości, chwyciwszy telefon odczytałem ja.:
- Jimin, co do tego spaceru... To jutro, o 19?
Usmiechnąłem się do siebie triumfalnie czując nieopisane zadowolenie z samego siebie. Rybka złapała się na przynętę. Szykował się coraz lepszy urlop.
- Oczywiście, będę punktualnie, Kook'ie.
Mając już pozwolenie na zniknięcie gdzieś na ten czas, natychmiast udałem się do domu. Spakowałem ubrania do sporej walizki, wraz z kilkoma niezbędnymi do życia rzeczami po czym zamówiłem taksówkę. Stwierdziłem że nie chcę jechać na dworzec swoim samochodem, a tym bardziej, nie zamierzałem nim jechać na miejsce swojego pobytu, a miejscem tym, było Busan. Tam miałem pewność że odpocznę, nie za wielkie miasto, o wiele spokojniejsze od Seoul'u w którym aktualnie mieszkałem, żyłem i pracowałem. Musiałem się wyciszyć.
Zamknąłem swoje mieszkanie, a właściwie apartament w wysokim wieżowcu w samym centrum miasta, po czym windą udałem się na dół, gdzie czekała już taksówka. Nim wyszedłem z budynku, wsunąłem na nos okulary przeciwsłoneczne a na usta maseczkę. Wrzuciłem bagaż na tyły taksówki i wsiadłem koło kierowcy, Podałem mu adres na jaki miał mnie odwieźć i odetchnąłem spokojnie jadąc dość szybko tą taksówką. Czas się liczył, nie miałem go za wiele. W między czasie, zarezerwowałem hotel na swoje nazwisko, taki na przedmieściach Busan. W sam raz na wypoczynek. Najpierw jednak musiałem dotrzeć na miejsce, pociągiem. Uznałem że taki sposób podróżowania będzie najlepszy, może i więcej ludzi mnie zobaczy, ale chyba lepsze to niż moj bardzo wyróżniający się samochód. Czarny, ze srebrnymi wstawkami. Nikt nie miał takiego auta, a co za tym szło, moi nieco bardziej szaleni fani wiedzieli już od dawna jak wygląda, więc mogli mnie nawet śledzić, okraść. Musiałem i z takimi ewentualnościami się liczyć. Gdy dotarłem na miejsce z taksówkarzem, zapłaciłem mu z porządną nadwyżką po czym udałem się na pociąg, oczywiście ekspres, bo chciałem w tempie błyskawicznym znaleźć się w Busan. oczekując na pociąg, czułem na sobie spojrzenia osób dookoła mnie. Wiedzieli kim jestem? Rozpoznali mnie? W maseczce? Okularach? Może właśnie dlatego tak mnie obserwowali? Poprawiłem swoje miękkie, rude włosy zaczesując je w tył i zaraz na peron wjechał pociąg. Poszedłem do swojego przedziału z bagażami i zamknąłem się tam. Zdjąłem chwilowo okulary ukrywając swoją twarz wciąż za maseczką, przetarłem oczy i westchnąłem zadowolony ciesząc się chwilowym spokojem. Po chwili do kabiny weszła młoda kobieta z wysokim mężczyzną. Usiedli naprzeciwko mnie obserwując dyskretnie, a ja skupiłem swój wzrok na telefonie jaki trzymałem w dłoni. Po chwili wsunąłem słuchawki do uszu chcąc skupić się na muzyce, która dodatkowo mnie odprężała, jednakże nie za długo dane było mi się cieszyć spokojem, bo do kabiny wszedł kolejny pasażer a raczej pasażerka i zaczęło się.
- ''Boże, Ty jestes Park Jimin! O matko! Nie wierze, nikt mi nie uwierzy, daj mi swoj autograf, proszę i zrób sobie ze mną zdjęcie, o jezu, kocham Cię, ożeń się ze mną, błagam, o matko! ''
Zrobiło mi się przez chwilę słabo, kochałem swoich fanów, lubiłem mimo wszystko gdy prosili o autograf, o zdjęcie, ale gdy przychodziło do takich spotkań, kiedy fanka najchętniej by mnie zgwałciła, robiło się nieprzyjemnie i niebezpiecznie.
- Oczywiście, dam Ci autograf. Ale proszę Cię żebyś potem zmieniła miejsce.
Wiem, zabrzmiałem nieuprzejmie, ale musiałem coś zrobić, nie chciałem rozgłosu, a tym bardziej niczego związanego z tą dziewczyną, bo nieco mnie przerażała. Obłęd w oczach.
Dziewczyna prawie piszczała, kiedy podpisałem się jej na zeszycie, torbie, koszulce. Miałem wrażenie że każe mi się podpisać sobie na tyłku, całe szczęście nie wpadła na taki pomysł. Pozwoliłem jej zrobić sobie ze mną zdjęcie ale pod warunkiem że nikomu nie powie że mnie tu widziała, dopóki nie wróci do domu. Zgodziła się obejmując mnie zbyt mocno, jednocześnie zaburzając moją strefę osobistą. Cholera, też mi się trafiło. Całe szczęście, dziewczyna sobie poszła i ja znów mogłem zająć się muzyką. Tamta para, uśmiechała się do mnie cały czas głupkowato, a ja starałem się ich ignorować. Całe szczęście, droga minęła mi całkiem szybko i gdy w głośniku usłyszałem stację ''Busan główne'' natychmiast wysiadłem z pociągu zabierając bagaże. Uśmiechnąłem się lekko sam do siebie i odetchnąłem czując przyjemne, świeże nieco mroźne powietrze. Od razu poszedłem do taksówki, żeby ta zawiozła mnie pod hotel. Ekskluzywny, ale nie przesadzony, internet, klimatyzacja, jakuzzi, basen, ale nic specjalnego więcej. Wszedłem na recepcję i zdjąłem okulary które wcześniej wsunąłem na nos. Od razu wzbudziłem zainteresowanie, recepcjonistka mało brakowało a krzyknęłaby na mój widok. Podszedłem do lady i poprosiłem o swoj klucz na dokonaną rezerwację, poinformowałem ja również uprzejmie żeby nikt nie ważył się wchodzić do mojego pokoju, bo tego nienawidzę. Ta oczywiście drżącymi dłońmi podałą mi klucz jąkając się poprosiła o moj autograf. Pokręciłem głową i podpisałem się a pustej karteczce którą również mi wręczyła.
- Na przyszłość, złotko, lubię pewne siebie Kobiety, a nie niewinne jąkałki.
Mruknąłem cicho mając nadzieję że ją odepchnę od siebie w taki sposób, po czym udałem się do swojego pokoju. Tam wypakowałem się po czym ułożyłem się na łóżku chcąc odpocząć. Tak się złożyło, że łóżko było cholernie wygodne, a ja jakoś niesamowicie zmęczony i nim się obejrzałem, odpłynąłem w objęciach morfeusza, na porządną dwu godzinną drzemkę. Gdy się obudziłem, z niezadowoleniem stwierdziłem, że jestem niesamowicie głodny. Na kolację w hotelu, było za wcześnie więc stwierdziłem, że udam się na miasto. Poprawiłem włosy, spryskałem się perfumami. Wyglądając jak młody, świeży Bóg, wyszedłem z hotelu, znów ukrywając się za okularami i maseczką. Zaraz ruszyłem na poszukiwanie jakiegoś baru, kawiarni, czegoś w tym rodzaju, trafiłem całkiem szybko, bo po jakimś 10 minutowym spacerze, znalazłem się pod ładną, małą knajpką z dobrym, koreańskim jedzeniem. Takim typowo domowym. Idealnie. Wszedłem do środka i od razu poczułem przyjemny zapach, nieco pikantny, łaskoczący mój nos. Zrobiłem się bardziej głodny. Zamówiłem dla siebie Tteokbokki i klasyczne kimchi. Bylem cholernie głodny. Gdy złożyłem zamówienie, usiadłem przy jednym z wolnych stolików, jednakże nie pierwszym lepszym, a tym, w miarę blisko ustawionym do stolika, przy którym siedział samotnie chłopak, o ciemnych włosach, delikatnych nieco chłopięcych rysach, zgrabnym nosie, całkiem uroczy. Chcąc nacieszyć nieco oko tym widokiem wybrałem właśnie ten stolik. Zdjąłem okulary i maseczkę, z zadowoleniem oczekując posiłku. To było niesamowicie przyjemne, przytulne miejsce, spokojne, ciche. Nikogo tu praktycznie nie było. Chłopak, dostrzegł moją obecność i uniósł wzrok znad książki którą czytał. Posłał uśmiech w moim kierunku gdy zauważył że na Niego spoglądam. Jednakże nie zdążyłem zareagować, bo podano mi moje zamówienie. Podziękowałem a chłopak w między czasie, zabrał swoje rzeczy i poszedł, a ja mogłem tylko odprowadzić Go wzrokiem. Skupiłem się więc na swoim posiłku, bo cóż innego mogłem zrobić? Chłopak zniknął mi z pola widzenia. Podczas jedzenia, zauważyłem przy stoliku chłopaka coś czarnego, coś jak, portfel? Podszedłem tam i wziąłem go w ręce otwierając. Tam znalazłem oczywiście dowód osobisty.
- Jeon Jungkook.
Mruknąłem cicho sam do siebie i odczytałem adres. Nie czekając i nie myśląc za wiele wyszedłem z knajpy płacąc oczywiście za swoje zamówienie, po czym wyszedłem z knajpki. Nie miałem pojęcia jak znaleźć miejsce zamieszkania tego chłopaka, więc postanowiłem zapytać przechodniów. Na moje nieszczęście, trafiłem na kolejnych swoich fanów. Ci oczywiście zaczęli podekscytowani mowić mi jak to miło mnie poznać, itp. A ja? Ja się spieszyłem, cóż. Podałem im dzielnicę w jaką musze się dostać, więc Ci skierowali mnie do autobusu, podali numer, i zarządali autografów. Ja jak to ja, nie odmówiłem, Ale nie podałem im całego adresu pod który się udawałem, mając nadzieję, że przez to mnie tam nie znajdą. Wsiadłem we wskazany autobus i ruszyłem na spotkanie z tym uroczym chłopakiem, a przynajmniej taką miałem nadzieję. Ze zastanę Go już w mieszkaniu. Gdy wysiadłem na odpowiednim przystanku, włączyłem w telefonie program nawigacyjny i po wpisaniu adresu, udałem się w wyznaczone miejsce. Było już dość ciemno i późno, więc obawiałem się że cud chłopak może nie otworzyć mi drzwi w obawie przed obcym. Gdy stanąłem pod drzwiami Jego mieszkania, w zwykłym wieżowcu mieszkalnym, zapukałem poprawiając odruchowo swoje włosy i maseczkę którą dalej miałem na sobie. Okulary odpuściłem, bo było na nie zbyt ciemno. Moja strata. Usłyszałem chrzęst zamka i ujrzałem zza lekko uchylonych drzwi znajomą mi juz twarzyczkę.
- Dobry wieczór, Jungkook. Bo tak Ci na imię, prawda?
- Dobry wieczór, skąd mnie znasz? Bo ja nie znam Ciebie. Czego chcesz?
- Wybacz że Cię nachodzę, ale znalazłem w knajpce Twoj portfel. Postanowiłem że Ci Go podrzucę.
- Co? Portfel? Poczekaj chwile.
Skinąłem tylko głową a chłopak zamknął drzwi, słyszałem rozbijanie się w mieszkaniu, jakieś szelesty, huki. Po czym usłyszałem zdejmowanie łańcuszka z zamka w drzwiach a te zaś otworzyły się szerzej.
- Ja, mogę zobaczyć ten portfel?
- Ależ oczywiście, proszę. Wybacz że zajrzałem, ale musiałem znaleźć Twój adres jeśli chciałem Go zwrócić, wszystko jest w środku, sam sprawdź.
Chłopak dość niepewnie zajrzał do środka swojej zgubi, przeliczył pieniądze, przeszukał dokumenty, było w środku wszystko co wcześniej posiadał.
- Wszystko się zgadza, dziekuję że się fatygowałeś żeby tutaj do mnie przyjechać. Bez dokumentów nie mogłbym wejść do szkoły jutro więc ratujesz mi skórę.
A więc ten chłopak jeszcze się uczył, młodziutki, tak jak myślałem.
- To nic wielkiego.
- To dużo, naprawdę. Jak mogę Ci się odwdzięczyć...?
- Jimin, Park Jimin. I może, dasz mi się wyciągnąć jutro na krótki spacer?
- Ja... Sam nie wiem, Jimin. Nie znamy się i sam rozumiesz...
- To zrobimy tak, ja podam Ci swój numer telefonu, a jeśli się namyślisz, dasz mi znać, co Ty na to, Kook'ie?
Nie czekając na Jego odpowiedź, napisałem mi na małej karteczce swój numer telefonu a wręczając mu go, puściłem do Niego oczko. Nasze dłonie, lekko się spotkały, a dokładniej same palce. Widziałem Jego reakcję, nieco zmieszaną, zakłopotaną, ale było to tak urocze, że chciałem widzieć to częściej. Wprowadzać Go w taki rozkoszny stan.
- Mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy.
- Dziekuję jeszcze raz Jimin, dowidzenia.
Skinąłem głową i udałem się na zewnątrz i zaraz po tym, skierowałem się na autobus. Wrociłem bez problemu do hotelu, tam zaś, postanowiłem zażyć długiej kąpieli, z bąbelkami. Wszedłem do ładnej, przestronnej łazienki i odkręciłem wodę. Bardzo ciepłą, ale nie gorącą. Wlałem nieco olejku do kąpieli do wody żeby utworzyła się przyjemna piana o lekko owocowym zapachu. Zrzuciłem z siebie ubrania i wsunąłem nagie ciało z przyjemnie ciepłą, nieco wzburzoną taflę wody. Powoli mydliłem całe swoje ciało, a gdy uznałem że jestem czyściutki w każdym możliwym miejscu, wyjąłem korek, spuściłem wodę i owinąłem swoje biodra ręcznikiem, drugi przewieszając na swoim karku, zeby wycierać włosy, które również umyłem, rzecz jasna. Położyłem się jeszcze nieco wilgotny od wody na łożku i usłyszałem sygnał wiadomości, chwyciwszy telefon odczytałem ja.:
- Jimin, co do tego spaceru... To jutro, o 19?
Usmiechnąłem się do siebie triumfalnie czując nieopisane zadowolenie z samego siebie. Rybka złapała się na przynętę. Szykował się coraz lepszy urlop.
- Oczywiście, będę punktualnie, Kook'ie.
PARK JIMIN,TY PRZEBIEGŁA BESTIO!!! XDDDD
OdpowiedzUsuńJejku,nie mogę się doczekać dalszej akcji!
Oby wena Ci dopisywała❤
Bardzo przyjemne opowiadanko ^^ jestem ciekawa jak dalej potoczą się losu bohaterów. Czekam na kontynuację, hwaiting ♡
OdpowiedzUsuńBOOOZIUUUU, NAPRAWDĘ CUDOWNE, DLACZEGO JA NIE WIEDZIALAM,ZE TWORZY SIE TU TAKIE DZIEŁO?! (ΦωΦ)
OdpowiedzUsuńDuuuzoooo weny Miyoczko, niech Jimin sie lepiej postara spędzić jak najlepiej te wolne dni xD
A widzisz! Pisałam Ci że się tworzy dzieło! i już długo tutaj leży! XD Mam nadzieję że wena mnie nie opuści i jutro dodam drugi rodział, chociaż kto wie! Dziękuję! <3
UsuńJimin *^*
OdpowiedzUsuńJungkook *^*
Ahh~! ^^
Już widzę jaka to będzie cudna randka! ^^
Weny *^*
♥♥♥♥
Jimin *^*
OdpowiedzUsuńJungkook *^*
Ahh~! ^^
Już widzę jaka to będzie cudna randka! ^^
Weny *^*
♥♥♥♥