środa, 14 października 2015

I'll be the best, You ever had. cz. 7 KONIEC ( Jimin x Suga)


Nim zdążyłem się z Nim dobrze pożegnać, już Go nie było. Nie wyjaśnił czemu jedzie, gdzie jedzie, kiedy wróci. Później do Niego zadzwonię, wszystkiego się dowiem. Tak też postanowiłem, jednakże nim się obejrzałem, to Yoongi dzwonił do mnie.

- Jiminnie, wszystko dobrze? Wybacz mi..

- Wszystko gra, nic się nie stało... Powiedz mi, gdzie jesteś...

- Musiałem pilnie wyjechać do domu, wyjaśnie ci jak tylko wrócę, nie będę w stanie teraz za długo rozmawiać, i ogolnie mogę nie być dostępny pod telefonem.

- Ale.. ja sobie nie poradzę bez Ciebie, potrzebuję Cię obok, Yoongi... Jak długo Cię nie będzie?

- Csiii, Jimin, posłuchaj mnie, wszystko będzie dobrze. Dasz sobie radę, będę się odzywać kiedy będę mógł. Nie wiem na ile wyjechałem, wszystko się dopiero jutro wyjaśni, ale myślę że około miesiąc.

- Miesiąc?! Ale... Yoongi...

- Wybacz, muszę kończyć Jimin, wszystko będzie dobrze.

I rozłączył się, nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć. Było mi przykro, ciężko, nie wiedziałem jak mam się z tym wszystkim uporać, z tym co czułem zwłaszcza.
Nie miałem wyjścia, postanowiłem doprowadzić się do porządku.


~~

Minęło 5 dni odkąd Yoongi wyjechał, ale mi wciąż było tak samo źle, dzwoniłem do Niego pisałem, mówiłem jak bardzo Go potrzebuje, ale On nie mówił mi kiedy wraca, co sie stało. To była aż taka tajemnica?Ostatnio miał wyłączony telefon, albo nie odbierał.
Tego poranka zadzwoniłem do Niego raz jeszcze.

- Yoongi?

- Cześć Jiminnie... Co się dzieje?

- W końcu odebrałeś, martwiłem się o Ciebie, jak nigdy! Kiedy wrócisz... Ja potrzebuję Cię na prawdę obok. Boję się wychodzić z tego domu... I jest mi tak pusto bez Ciebie, źle bez Ciebie...

Poczułem że płaczę, sam nie wiedziałem dlaczego, chyba Go... kochałem? Tak mi Go brakowało, tak ciężko znosiłem rozłąkę, więc coś musiało być na rzeczy. Ja naprawde się zakochałem... Po tym co mnie spotkało, zakochałem się znów, a może... Dopiero teraz sobie to uświadomiłem? Wkońcu to On był przy mnie od początku, starał się mnie wspierać, rozśmieszał.

- Yoongi?

- Jiminnie, wybacz, ale ja nie mogę nic zrobić,

I znów się rozłączył, znów to samo, nie wiedziałem zupełnie nic, może potrzebował pomocy? Cóż mi pozostało... Pogodzić się z tym? Chyba tak..
Poszedłem pod prysznic, zjadłem śniadanie, i zająłem się sprzątaniem domu. Nim się obejrzałem, była już pora obiadowa. Postanowiłem zamówić jakiś makaron z warzywami, nie chciało mi się nic gotować. Byłem jednak zdziwiony, kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi dość szybko. Za szybko na dostawę. Po cichu podszedłem do drzwi, i ujrzałem kogoś, kogo się nie spodziewałem.

- Yoongi!

Natychmiast otworzyłem drzwi i z całej siły objąłem Go wpadając mu w ramiona, zupełnie swobodnie. Roześmiałem się i poczułem jak mocno odwzajemnia uścisk. Byłem taki szczęśliwy...

- Jesteś tutaj... Jesteś...

- Wszem Jiminnie, musiałem do Ciebie wrócić, nie mogłem znieść myśli, że jesteś tutaj sam, że cierpisz tak bardzo. Już wszystko dobrze, więc nigdzie więcej się nie wybieram. Ale marze o prysznicu. Pozwolisz mi Słoneczko?

- Pewnie że tak, ale prędko! Bo chcę się Tobą znow nacieszyć, i muszę z Tobą porozmawiać.

- Dobrze, więc będę się streszczać Jiminnie.

Poczułem tylko jak całuje mnie czule w czoło po czym odchodzi. Wyczułem jednak coś dziwnego, dziwny zapach perfum... Na pewno nie Jego, męski, ale inny... Gdzie On się kręcił? Po chwili usłyszałem telefon, domowy. Odebrałem go spokojnie.

- Tak słucham?

- Hm, zastałem Yoongi'ego?

- Nie, w tej chwili bierze prysznic, a kto pyta?

- To nic takiego właściwie, jestem znajomym. Prosze tylko pozdrowić Go ode mnie, i przekazać mu że cudownie się bawiłem poprzedniej nocy.

- Słucham?

- Czego pan nie rozumie? Proszę przekazać że zadzwonię później.

Nim zdążyłem się odezwać, te ktoś się rozłączył, a ja zacząłem łączyć wszystkie fakty. Wyjechał, nie odzywał się, ten dziwny zapach perfum, głupie tajemnice... To było wszystko nagle takie jasne, proste... Wtedy, gdy Go odtrąciłem gdy wyznał mi miłość, od wtedy napewno to się ciągnęło. Wyjechał sobie, przeleciał kogoś i teraz wrócił? Wszystko tylko nie to... Szybko poszedłem do pokoju. Zacząłem pakować swoje rzeczy do walizki. Czułem się upokorzony, i to jak nigdy. Nim się obejrzałem znów łzy spłynęły mi po policzkach. Ale tym razem łzy złości i żalu... Po chwili do pokoju wszedł Yoongi. Ja już byłem gotowy do wyjścia.

- Jimin? Co robisz?

- Chrzań się, nie chce mi się z Tobą rozmawiać, jedź sobie do swojego kochanka.

Zabrałem rzeczy i poszedłem do wyjścia, założyłem buty, kurtkę a Yoongi pobiegł za mną, złapał mnie za rękę a ja odtrąciłem Jego dłoń i wymierzyłem mu cios z otwartej dłoni w twarz.

- Zostaw mnie! Wszystko wiem! Mam Cię pozdrowić od jakiegoś frajera z którym spałeś poprzedniej nocy. A ja głupi myślałem że mnie kochasz, i chciałem Ci powiedzieć że i ja kocham Ciebie, ale słusznie że niczego nie powiedziałem. Nienawidzę Cię.

Natychmiast wyszedłem z domu i wsiadłem do taksówki którą wcześniej zdążyłem zamówić. Nie dając mu nic więcej powiedzieć, wpakowałem się do środka i kazałem kierowcy jechać. Yoongi został tam gdzie był, a ja znów dałem upust łzom. Byłem zrozpaczony, załamany, czułem się taki oszukany... Musiałem wyjechać, daleko, do rodziców. Tylko tyle mogłem zrobić.

~~

Stałem osłupiały przed domem, byłem naprawde zaskoczony tą cąłą sytuacją. Jako że był to telefon domowy, nie mogłem sprawdzić kto dzwonił. Wszedłem do domu i trzasnąłem drzwiami. Przecież ja nie zrobiłem niczego złego... Wyjechałem do brata, do rodziców, pomóc im, wesprzeć chore rodzeństwo, a tu... Cholera jasna! Ktoś chciał mnie wpieprzyć w jakieś gówno, ale w tej chwili nie wiedziałem kto. Nie kojarzyłem faktów. Nie wiedziałem gdzie pojechał, gdzie Go mogę szukać, chciałem też dać mu chwilę żeby ochłonął. Sam też musiałem ogarnąć tę całą sytuację bo chwilowo mnie przerosła.

~~~~

Minęły dwa dni, a Jimin się dalej nie odzywał, nie odbierał, nie dawał znaku życia. Nic. Byłem już przerażony że coś sobie zrobił, że coś się stało. Każdy telefon odbierałem spanikowany że dzwonią Jego rodzice, szpital... Moment, rodzice? Mógł pojechać do rodziców, ale skąd ja u diabła mam wiedzieć gdzie mieszkają...
Hoseok.
To napewno On maczał w tym palce, mówił sam ze będziemy cierpieć, oboje, więc to musiała być Jego wina. Całe szczęście wiedziałem gdzie mieszka. Natychmiast ubrałem się i pojechałem do Jego mieszkania swoim samochodem. Gdy tylko tam dotarłem zapukałem do drzwi, gdy te zaś tylko zostały otwarte i ukazała mi się Jego parszywa gęba przyłożyłem mu porządnie z pięści w szczękę.

- Ty parszywy gnojku.

- A Ty co wyrabiasz? Napadasz mnie we własnym domu?

- Słuchaj no, wiem że to Ty Go tak skrzywdziłeś, wiem że to Ty zgwałciłeś, i wiem że stoisz za tą całą ściemą z tym że się z kimś przespałem, ty i ten Ten Twoj mały frajer. Gadaj gdzie mieszkają rodzice Jimina, albo załatwię Cię tak, że będziesz siedział w pace do późnej starości.

- Weż wyluzuj, robiliśmy sobie tylko z was żarty, mieszkają w Daegu.

- Dokładniej!

Krzyknąłem i złapałem Go za kołnierz koszuli przypierając do framugi. A On szybko wyśpiewał mi dokładny adres. Natychmiast poszedłem do samochodu i ruszyłem do swojego miasta. Wiedziałem gdzie to dokładnie jest. Dojechałem na miejsce i zestresowany nieco zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi. Po dłuższej chwili otworzyły się a za nimi stał Jimin, ubrany w podkoszulek i dresy, taki potargany lekko, jakby zaspany...

- Co ty tutaj robisz?! Jak mnie znalazłeś?!

Widziałem że chciał zatrzasnąć mi drzwi przed nosem, ale w porę Go powstrzymałem.

- Jimin, poczekaj, daj mi wyjaśnić.

- Nie chce z Tobą rozmawiać, wynoś się!

- Proszę Cię, tylko Ci wyjaśnię, a potem... potem zniknę jeśli tylko będziesz chciał.

- Gadaj.

- Wyjechałem do brata, jest chory, i miał mieć operację, poważną, której mógł nie przeżyć. Traciłem tam zasięg, musiałem się nim zajmować, bo rodzice musieli odetchnąć nieco. Nie przespałem się tam z nikim, bo juz Ci mówiłem, że Ciebie kocham. Ten kto dzwonił, to był Taehyung, robił sobie jaja z Hoseok'iem bo chcieli nas skłócić... Jiminnie, ostatnie czego bym chciał, to Cię skrzywdzić..

- Nie mówiłes nic o chorym bracie...

- Nie było o czym, dopiero potem dowiedziałem się tak nagle że jest źle. I że chce mnie zobaczyć. Przed operacją.

- Ja... przepraszam...

- Nie przepraszaj, to ja powinienem...

- Wejdź do środka.

Wszedłem więc do Jego mieszkania i zdjąłem buty i kurtkę, po czym poczułem jak mocno mnie obejmuje. Odwzajemniłem objęcie oczywiście z czułością całując Jego czubek głowy.

- Tęskniłem za tobą, Jiminnie...

- Yoongi...

- Tak?

- Chodź...

Nic już nie powiedziałem tylko poszedłem za Nim, do małego pokoju, a środku było spore łóżko, stolik, szafa, komoda, skromnie urządzone. Ale bardzo przytulnie. Poczułem jak lekko popycha mnie na łóżko, usiadłem na Nim, a Jimin usiadł na moich kolanach okrakiem obejmując mnie mocno.

- Hm?

- Yoongi... Ja chcę zapomnieć o tym złym dotyku, chcę pamiętać teraz na Tobie tylko Twoj dotyk, chcę poznać to wszystko od innej strony.

Zdziwiło mnie to co powiedział, ale i zarazem ucieszyło. Chciałem żeby postrzegał bliskość w pozytywny sposób, więc jeśli tego pragnął, to koniecznością było danie mu tego, ale czy to nie była próba?

- Jiminnie, mi nie zależy tak bardzo na bliskości fizycznej, więc do niczego się nie zmuszaj, dobrze?

- Nie pociągam Cię?

- Nie, nie, nie, to nie tak, chcę tylko żebyś był tego pewien.

- |Jestem pewien.

To mi wystarczyło, bo w Jego oczach widziałem determinację, pewność siebie, pewność Jego słów mnie utwierdziła w tym, że naprawdę to jest to czego pragnie.
Lekko zacząłem całować Jego pełne, miękkie wargi, delikatnie, niespiesznie. Żeby Go nie spłoszyć. Usłyszałem tylko ciche westchnięcie, co wiązało się aprobata z Jego strony. Podobało mi sie to, nie mogłem powiedziec że nie. Pocałunek z chwili na chwile przybierał na namiętności, a Jego dłonie, powoli zaczynały badać moje odziane w koszule i spodnie ciało. Złapałem je lekko w swoje i nakierowałem na guzik koszuli, żeby tym samym pozwolić mu na pozbycie się tej części ubrania. Chętnie to wykonał, rozumiejąc moją aluzję. Spokojnie całując Jego wargi, powoli wsunąłem dłonie pod Jego podkoszulek i zacząłem dotykać delikatną skórę brzucha, boków, pleców, milimetr po milimetrze. On zrobił dokładnie to samo, gdy tylko uporał się z guzikami mojej koszuli.
Kawałek po kawałku, i oboje byliśmy już do połowy nadzy. Poczułem jak sięgnął do paska moich spodni, ja zdążyłem wyłapać to, że poza dresami, nie mam w tej chwili na sobie kompletnie nic, co tylko ułatwiało sprawę. Pasek moich spodni poleciał na ziemię co zostało zasygnalizowane brzdęknięciem jego klamry o panele. Potem sprawne paluszki chłopaka uporały się z guzikiem i zamkiem, pomogłem mu nieco i zsunąłem z siebie nieco spodnie. Po chwili lekko przekręciłem się z Nim tak, że leżał na plecach na łóżku a ja zwisałem nad nim, w samej bieliźnie. Widziałem jak przełknął ślinę zaraz po tym nieco nerwowo zagryzając wargę. Denerwował się, widziałem to. Złapałem Jego dłonie w swoje lekko przypierając je do poduszek, po czym znów wpiłem się w słodkie, ulubione już usta. Czułem że się rozluźnił, To dobrze wróżyło.
Puściłem Jego dłonie i zacząłem swoimi badać powoli Jego ciało, drżał pod wpływem każdego mojego zetknięcia się z Jego skórą,

- Jiminnie, jesteś pewien?

- Jak niczego innego...

Ten cichy szept, mimo wszystko przepełniony był strachem, zdenerwowaniem, wiedziałem że Jego głowę nachodzą teraz różne myśli, i te dobre i te złe. Widziałem jednak że mimo wszystko, podoba się mu ten dotyk. A przynajmniej o tym świadczyła męskość, dopraszająca się oswobodzenia spod materiału dresów jakie miał na sobie. Tak też zrobiłem a Jimin znów wyraźnie drgnął. Pozbyłem się swojej bielizny i ułożyłem się na Nim czule całując Jego wargi, które jeszcze przed  chwilą kurczowo zagryzał.

- Jiminnie...

- W szufladzie...

Zmarszczyłem brwi zdziwiony tym co powiedział, ale na oślep sięgnąłem tam i znalazłem.. oliwkę? A więc był przygotowany na taką sytuację?

- Oh Ty...

- Nie mów nic, proszę... Zrób to... Tylko proszę, bądź delikatny.

Ucałowałem czule te rozgadane usta i nasmarowałem dokładnie swoją męskość śliską substancją resztą lekko smarując Jego wejście na co znów zareagował mocnym spięciem mięśni i cichym westchnięciem.

- Nic się nie bój, wszystko będzie dobrze...

Szepnąłem i nie czekając już dłużej zagłębiłem się w Jego wnętrzu powoli i głęboko, Jednym ruchem. Krzyknął głucho i zacisnął oczy z których mimo wszystko popłynęły łzy..

- Już dobrze, jeste przy Tobie, Juz dobrze...

Złapał mocno moje dłonie i starał się rozluźnić, uspokoić, całkiem ieźle mu to wychodziło i kiedy uznałem że moment jest odpowiedni zacząłem się niespiesznie poruszać w Jego wnętrzu. Powoli i głęboko, pewnymi ruchami, ale wciąż delikatnie, żeby nie zrobić mu krzywdy. Cicho postękiwał i pojękiwał boleśnie z początku, jednakże z chwili na chwile, te odgłosy zmieniały się diametralnie na odgłosy przyjemności i rozkoszy związanej z tą sytuacją. Poruszałem się w nim nieco szybciej, mocniej, tak żeby czuł się jeszcze lepiej, jednocześnie z tym szeptałem mu czułe słowa do ucha, żeby czuł się... kochany... Otoczony uczuciem i czułością. Tak jak nigdy...
nim się obejrzeliśmy, nasze ciała połączoone w jedność, zacząły pokrywać się kropelkami potu, oboje odczuwaliśmy nieopisaną przyjemność, co dało się usłyszeć w donośnych jękach. Obserwowałem Jego twarz, każdy grymas, każdy uśmiech, każde zagryzienie warg. Podobało mi się to jak drapał moje ramiona, kark, jak badał moje ciało. Powoli, dokładnie. To zbliżenie napewno było wyjątkowe, a jako że nasze pierwsze, nim się obejrzałem, poczułem jak Jego ciepłe nasienie ochlapuje mój brzuch, i sam przez niekontrolowane zaciskanie przez Niego mięśni poczułem że nie wytrzymam dłużej, i rozlałem się obficie w Jego wnętrzu opadając zmęczony na Jego równie zmęczone wilgotne ciało. Odgarnąłem kosmyki włosów które przykleiły mi się do czoła po czym z czułością ucałowałem Jego usta delikatnie wydostając się z Jego wnętrza. Ułożyłem się obok Niego zgarnniając Jego zmęczone ciało blisko swojego, tak czule je obejmując.

- Wszystko dobrze?

- Tak, było idealnie...

- I vice versa, Kochany...

- Yoongi?

- Tak?

- Kocham Cię...

Te słowa były magiczne dla moich uszu, czekałem na nie tak długo...

- I ja Ciebie, Jiminnie...

- Już nie kojarzy mi się to określenie z niczym złym... Dzięki Tobie...

- Bo będę najlepszym, co Cię kiedykolwiek spotkało.

- Już jesteś... Yoongi?

- Tak?

- Czy wyjdę na zboczeńca? Jak powiem że mam ochotę na jeszcze?

- No masz jaki łobuz, chodż no tutaj...

Tej nocy kochaliśmy się znów, i znów, aż usnęliśmy wykończeni, szczęsliwi, spełnieni...


KONIEC


No i mamy koniec serii. Mam nadzieje że podobało się wam, bo mi sprawiło to niesamowita radochę. Całość dedykuje pomysłodawczyni tej serii. <3 Będzie wiedziała że o nią chodzi, <3

Ale nie martwcie się że to już kkoniec, bo planuję kolejną serię, ale muszę dopracować szczegóły. <3

Zapraszam do czytania, śledzenia, komentowania. <3



6 komentarzy:

  1. Kawaii *-*
    To takie słodkie!!!!!
    //Yūko-san

    OdpowiedzUsuń
  2. Uroczo...ale tak na przyszłość ^^" rozciągnij go przed seksem...zabolało nawet mnie przy czytaniu XD
    Całość świetna~ bardzo mi się to podobało ^^(chociaż miałam cichą ochotę na hopeminy ale...no ale yoonminy też dobre ^^)
    To rozciąganie naprawdę jest ciekawe, ze względu na to, że można seks przedłużyć ale ciiii xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ ja wiem co trzeba, jednakze lenistwo wygrało i brak czasu, i poominęłam to.

      Usuń
    2. No spoko...ale i tak aua xD
      Jednakże bardzo fajnie to wszystko wyszło~ Uroczo~ Przez ciebie polubiłam YoonMiny XD

      Usuń
  3. I w taki oto sposób HopeMin przekształcił się na YoonMina :3
    Cieszę się, że moje komentarze dodały ci weny i radochy z pisania :3
    Ale teraz komentując rozdzialik:
    Wiedziałam, że Hoseok się pojawi! Jak tu go pominąć xd Ale skoro Jimin odebrał telefon to Hope nie mógł być rozmówcą, bo by go rozpoznał xd Więc jedyną osobą jaka mi przychodzi do głowy to Tae! Nie ładnie tak pogrywać uczuciami! Biedny Jimin, ale w sumie pierwszy raz czytałam opowiadanie, gdzie w takiej sytuacji został właśnie Chimchim postawiony. Zawsze to on musiał się tłumaczyć, miło przeczytać taką odmianę ♥ W momencie, gdy Jimin się wyprowadzał sama uroniłam kilka łez. Naprawdę mnie to wciągnęło! :3
    Ta seria była CUDOWNA! Fajnie się czytało i czekam na pewno na więcej takich gdzie jednym z bohaterów jest mój Chimchimek :3
    Duuuuuuuuuużo weny, pomysłów, łamania serc czytelnikom i ogólnie naj!! <3
    dobrze wiem, że ten komentarz nie ma składu ani ładu, ale płynie prosto z serca ♥

    OdpowiedzUsuń