Ile czasu już minęło? Dwa miesiące? Nie... Co ja wygaduje, to już cztery miesiące.. Cztery? Jimin, co Ty opowiadasz, skup się. Dziś, właśnie dziś minęło pół roku odkąd Go poznałem, odkąd wprowadziłem się do Jego domu. To zabawne, bo ja bardzo dokładnie pamiętam wszystko to, co wtedy się działo, jak znalazłem się właśnie w tym miejscu, w którym jestem teraz. Pamiętam zupełnie tak, jakby to stało się wczoraj. A tak się składa że w tym długim czasie dużo się stało, dużo zmieniło, co więcej, wszystko było związane właśnie z Nim, z J-Hope.
Był specyficzny, nie było co tu kryć. Bardzo bezpośredni, stanowczy, nieco gwałtowny czasami, ale mi jakoś specjalnie to nie przeszkadzało. A dlaczego? Bo ja byłem zupełnie inny, nigdy nie umiałem być stanowczy, pewny siebie, nie umiałem mówić tak zupełnie wprost. A jak to mówią, przeciwieństwa się przyciągają, czyż nie tak? I tym razem tak było, bo właśnie dziś, 12 września, wyznałem mu że znaczy dla mnie o wiele więcej niż mu się wydaje, chciałem żeby wiedział co takiego czuję, że... że Go Kocham.. Co z tego miałem? No właśnie, coś zupełnie innego, niż oczekiwałem. Nie szczęście, a smutek.
~~~~
Złapałem Go na przerwie między zajęciami jakie odbywały się w budynku szkolnym. Poprawiając nieco swój dbale zapięty mundurek, podbiegłem do Hoseok'a.
- Hoseok, musze z Tobą porozmawiać.
- Hm? O czym takim, Jiminnie?
Jiminnie, lubiłem kiedy tak na mnie mówił, zawsze miałem takie dziwne dreszcze na plecach, a to tylko głupie zdrobnienie mojego imienia. Nic wielkiego.
- Chodźmy w jakieś ustronne miejsce, chcę z Tobą spokojnie porozmawiać.
Tylko skinął głową i przerzucił sobie przez ramię swoją marynarkę od mundurka idąc powoli w kierunku drzew na uboczu placu szkoły. Oparł się o drzewo i spojrzal na mnie spokojnie, ale poważnie. Znów dreszcze na plecach, ten wzrok przeszywał mnie na wskroś.
- Jesteśmy już trochę czasu razem i ja uświadomiłem sobie że naprawdę Cię Kocham, Hoseok.
- Ty chyba się jednak za bardzo rozpędzasz. Spoko, fajnie jest, być taką parką, znajomi mi ciebie zazdroszczą, ale żadnej miłości, Jimin.
Poczułem jakby nóż wbijał mi się w serce, bardzo powoli i głęboko, rozdzierał je na pół. Zacisnąłem dłonie w pięści i poczułem jak łzy napływają mi do oczu, tak bardzo się zmienił. Zupełnie nagle, właściwie z dnia na dzień ale myślałem że jeśli wyznam mu co czuję, to może coś w Nim drgnie? Ale się myliłem. Nie traktował tego tak poważnie jak ja. A ja naprawde się w Nim zakochałem... Zacisnąłem mocno swoje wargi i nie będąc w stanie nic powiedzieć, patrzyłem tylko na Niego. Drżałem, to tak bolało... A Hoseok? Zwyczajnie wzruszył ramionami i odszedł. Wtedy cały ból, sięgnął granicy, uciekłem stamtąd czując się upokorzony, załamany. Gdy dobiegłem do mieszkania, zatrzasnąłem się w swoim pokoju i dałem upust emocjom. Łzy same spłynęły mi po policzkach, dłonie drżały, serce bolało...
Minęło sporo czasu zanim się otrząsnąłem z tego wszystkiego, sam nie wiedziałem do końca ile, bo siedzialem i patrzyłem pustym wzrokiem za okno. Musiałem jakoś się uspokoić. Otarłem łzy z policzków i nagle usłyszałem otwierające się drzwi od domu. Wiedziałem że Hoseok wrócił. Po chwili znow kolejny chrzęst klamki poprzedzony pukaniem do drzwi i mężczyzna znalazł się w moim pokoju. A wydawało mi się że zamknąłem te cholerne drzwi, a jednak sie myliłem. Usiadłem na kanapie udając że się przciągam i jestem zaspany.
- Hm?
- Jimin, czemu nie było Cię na zajęciach?
- A nie chciało mi się tam siedzieć, było okropnie nudno.
- Tak? A ja jednak uważam że chodziło o to jak zareagowałem na to że mnie kochasz.
- A weź zapomnij o tym, tylko sobie żartowałem z Ciebie, bylem ciekawy Twojej reakcji.
Zaśmiałem się oczywiście udając jak bardzo mnie to bawi, jednakże w głębi czułem że serce piecze mnie niemiłosiernie.
- Żartowałeś? Żartowałeś?!
Wnet poczułem jak łapie mnie za kołnierz koszulki i mocno przypiera do oparcia kanapy.
- Nie waż się więcej tak żartować, zrozumiano? Nie wystawia sie mnie na tak durne próby. Zaraz będziesz szukać nowego mieszkania.
Poczułem że sprawa jest na tyle poważna że tylko skinąłem głową zaciskając wargi w wąską linię. Hoseok puścił mnie i wyszedł z mojego pokoju trzaskając mocno drzwiami. A ja tylko ukryłem twarz w dłoniach i westchnąłem zupełnie załamany. To było ciężkie popołudnie. A jutro...Wyjazd, co więcej, mam mieć domek razem z Hoseok'iem. Skłócony z Nim nie będę mieć z tego żadnej przyjemności czy radości. Do poźna nie mogłem usnąć, potrzebowałem Go obok, chciałem się przytulić, żeby mnie pocałował, objął... Okryłem się swoją kołdrą i poszedłem do Jego pokoju. Zapukałem najpierw a potem wszedłem do środka, leżał na wznak na łóżku oglądając coś w laptopie, mogłem się tylko domyśleć co, zboczeniec... Widząc mnie odłożył komputer na bok zamykając go.
- Czego chcesz Jimin?
Ten chłód... Nienawidziłem kiedy się tak do mnie odnosił.
- Hoseok... Nie kłóćmy się proszę, w dodatku przed wyjazdem.
- Bo co?
- Bo chcę się tam z Tobą dobrze bawić, spędzić miło czas.
- Mhm, niech Ci będzie.
- Hoseok... Nie gniewaj się proszę, nie wiedziałem że taki głupi żart aż tak Cię zdenerwuje.
- Nie denerwuj mnie więc nim bardziej. Kładziesz się obok czy nie?
- Tak...
Mruknąłem tylko i położyłem się przy Nim na boku, układając głowę na Jego ramieniu. Poczułem jak obejmuje mnie ramieniem dość pewnie i mocno. Pasowało mi to jednak jak najbardziej. Ułożyłem dłoń na Jego brzuchu i delikatnie gładziłem go, po boku, przez materiał koszulki i ciennkiego koca. Wiedziałem że to lubił, a przynajmniej nigdy nie protestował gdy to robiłem więc sam sobie tłumaczyłem że to lubi. Po dłuższej chwili poczułem jak nagle mnie kładzie na plecy, a sam zawisa nade mną. Serce przyspieszyło bicie, a ja spojrzałem na Niego nieco zaskoczony, ale oczywiście udawałem, bo wiedziałem jak się teraz zachowa, co zrobi. To było do przewidzenia. Pocałunek.
Czułem jak delikatnie Jego wargi powoli stykają się z moimi raz po raz, sprawiając że miałem niesamowite dreszcze na całym ciele. Nim się spostrzegłem już czułem jak nieco wygodniej układa się na mnie. Objąłem Go lekko ramionami za szyję wzdychając nieznacznie. W głowie mi szumiało, z akażdym razem kiedy mnie całował, kiedy był tak blisko. Było w tym coś takiego, że nie umiałem się zachowywać inaczej. Chciałem czy nie, miał na mnie bardzo duży wpływ. Westchnąłem znów przeciągle i spojrzałem mu w oczy, spokojnie, zakko przygryzając Jego wargę. Jednak nastrój dość szybko minął, kiedy poczułem jak nieco uciska dłonią moje krocze ukryte jedynie pod bielizną. Zatrzymałem szybkim ruchem Jego rękę i przerwałem pocałunek.
- Hoseok, nie...
- Dlaczego nie?
- Nie mogę, chcę to zrobić z miłości.
- Mhm, jak sobie chcesz.
Hoseok odwrócił się do mnie plecami a ja westchnąłem ciężko. Zagryzłem swoje wargi i okryłem się kołdrą kładąc się na boku za Nim, patrząc na Jego plecy. Po chwili usnąłem. Nic więcej mi już nie zostało. Wiedziałem że Go rozgniewam, ale nie chciałem być wykorzystany przez Niego, skoro nie darzył mnie takim uczuciem jak ja Jego. Moje serce by tego nie zniosło gdyby się do mnie dobrał, zwłaszcza, że byłby to dla mnie wyjątkowo ważny moment, bo nikomu wcześniej się nie oddałem, mimo że miałem kilku partnerów. Uznałem że żaden z Nich nie był wystarczająco dobry, czuły, troskliwy. A mimo że Hoseok był ich zupełnym przeciwieństwem, ciężko mimo wszystko było mi się przy Nim opanować. Pragnąłem Go, pragnąłem czuć Jego ciało na swoim, dotyk na skórze, pocałunki powoli pełznące od ust, przez policzek, na szyję, ktora akurat u mnie była cholernie wrażliwa na wszelki dotyk a zwłaszcza taki. Dlaczego umiałem sobie siebie wyobrazić ale nie mogłem się przemóc tak naprawdę? Przecież Go kochałem, a chciałem zrobić to z miłości, czy nie tak?
Ale nie chodziło mi wyraźnie o to, bym tylko ja jeden kochał.
Ale żebym był kochany.
Ciężko mi zrozumieć siebie samego, Jimin, gadasz do siebie.
Idź spać.
Jutro musisz wczesnie wstać.
Boże, ja wariuję...
Ciąg dalszy nastąpi.
Od razu powiem, co zwróciło moją uwagę. Nim, jego, go w środku zdania powinno pisać się z małej litery, jeśli jest to opowiadanie, a nie jakiś list.
OdpowiedzUsuńPoza tym podoba mi się, że Jimin jest taki rozkoszny i uległy. W sumie Hoseok to dupa, a nie chłop, ale potrafię go sobie wyobrazić w takiej wersji i nawet mi taki odpowiada.
Powodzenia z kolejnym rozdziałem i zapraszam od mnie. :)
Miałam robić chemie i matme a co robię?Czytam twoje opko.Biedny Jiminnieㅠ.ㅠ.
OdpowiedzUsuńBrawo sprawiłaś że z rozmarzonej galaretki zmieniałam sie we wku*wioną masę która chciała wydrapać z plakatu i zatłuc własnego UB i z powrotem w galaretke tarzającą sie po łóżku.Weny❤
Bardzo mi się podoba 😊, czekam na dalszy ciąg
OdpowiedzUsuń