poniedziałek, 5 października 2015

I'll be the best, You ever had. cz. 2 ( J-Hope x Jimin)


Następnego dnia, nie mogłem się rozbudzić, byłęm zmęczony bo wycieczka miała planowaną zbiórkę o 6 rano, żebyśmy mogli udać się na miejsce pobytu. Jezioro, las, małe domki dwu osobowe z łazienkami, niby nic specjalnego, ale mieliśmy się tam zintegrować. Oho, już widzę tę integrację.
Nie obchodził, mnie właściwie nikt, kto jechał na ten wyjazd. Nikt oprócz... No właśnie, Hoseok'a. Miałem w głowie pewie plan, pewną myśl, ktora nie odchodziła ode mnie ani na chwilę. ''Jimin, musisz się postarać. '' A co było najzabawniejsze? To nie ja powinienem był się starać, czyż nie? Tak, dobrze o tym wiedziałem, byłem tego świadom w stu procentach, jednakże wmawiałem sobie że to nie On był czemukolwiek winny, tylko ja, z resztą jak zawsze. Po wczorajszej sprzeczce, i tej całej głupiej sytuacji zaistniałej wieczorem wiedziałem że dziś może być mi ciężko się z Nim dogadać, ale cóż, raz się żyje. Chciałem się postarać, bardziej niż zwykle, a może... dostanę coś w zamian? Tak, łudziłem się, z pewnością, ale można pomarzyć prawda?

Droga w autokarze minęła własciwie zwyczajnie, tylnia część darła się tak jakby wszyscy byli obdzierani ze skóry, przód zaś siedział cicho. Chora banda, nie szło się skupić na niczym, a o rozmowie można było zapomnieć tym bardziej. Hoseok zachowywał się o dziwo całkowicie... normalnie. Chociaż nie wiem czy to zachowanie można było nazywać normalnym, bo był miły dla mnie, spokojnie ani trochę nahalny czy też uciążliwy. Nie mówił do mnie za wiele, ogólnie się nie odzywał, był zamyślony i nieco nieobecny. Coś knuł tego byłem pewien. Ale nie zamierzałem sobie zakrzatać tym głowy, to nie było najważniejsze. Kiedy już dotarliśmy na miejsce złapał mnie za rękę i udał się natychmiast do domku stojącego najbardziej nad jeziorkiem nad którym mielismy spędzać dzisiejszy dzień. Wszystko to wykonywał w takim dziwnym milczeniu. Ale nie reagowałam na to negatywnie, chciałem wszystko przyjąć zupełnie neutralnie, mimo że czułem się zaniepokojony tym  zachowaniem. Kiedy już weszliśmy do domu i zamknęliśmy za sobą drzwi rzuciłem torbę na jakiś małhy stolik i usłyszałem jak Hoseok przekręca kluczyk w zamku. Odwrociłem się natychmiast w Jego stronę i zacisnąłem oczy, wiedziałem że zaraz wykona jakiś niebezpieczny ruch, że ja pożałuję tego że pojechałem na te cholerną wycieczkę. Że zaraz weźmie siłą to, czego nie chciałem dać mu poprzedniego wieczora, wiedziałem że kiedyś to nadejdzie jeśli się nie zdecyduję, ale... dlaczego teraz... Widziałem jak zmierza ku mnie, serce mocniej zaczeło mi bić, i kiedy już chciałem coś powiedzieć Hoseok objął mnie najzwyczajniej w świecie ramionami, tak mocno, ale z wyczuciem. Czułem się Jego, tylko Jego, w stu procentach, w tym jednym geście, czułem jakby przekazywał mi tysiąc słów naraz. Takich jak przepraszam, dziękuję, wybacz mi, zostań ze mną i najważniejsze... Kocham Cię. Jednakże jedno takie zachowanie, nie usprawiedliwiało Jego wczesniejszych zachowań i krzywd jakie wyrządzał mojej osobie. Ale nie ważne, w tej chwili nic oprócz Niego nie jest ważne. Czułem się jak w swoim małym osobistym raju.

- Hoseok...

- Jimin, nic nie mów, proszę...

Więc zamilkłem, jeśli tego właśnie chciał, chciałem właśnie żeby tego dostał. Nie wiedziałem tylko co nagle Go naszło że w taki sposób się zachowywał. Nieco mocniej objąłem Go ramionami całkowicie się ukrywając w Nim. Chciałem tam zostać, a przynajmniej na dłuższą chwilkę. Odsunąłem się po dobrych parunastu minutach i spojrzałem na Jego twarz, była zupełnie spokojna, a Jego oczy patrzyły na mnie w taki wyjątkowy sposób... Uśmiechnąłem się tylko lekko i oparłem głowę o Jego ramię. Po chwili jednak poczułem Jego wargi na swoich ustach. Czułem się znow jak szczeniak przy pierwszym pocałunku. Objąłem Go nieco mocniej za szyję oddając drobną pieszczotę. Czy to jest jakiś sen? Czy to się dzieje naprawdę? Zachowywał się zupełnie jak nie On, a moje serce głupiało, jakbym wypił za dużo kawy. Boże, Jimin, uspokój się bo zemdlejesz wkońcu od nadmiaru emocji...

- Przepraszam Cię że taki byłem.

No teraz to chyba naprawde wolałbym żeby ktoś mnie uszczypnął, bo ja chyba usłyszałem przeprosiny. Aż spojrzałem na Niego uważnie odsuwając się nieco i zamrugałem kilkakrotnie. Cholera, nie mogłem się obudzić, więc... to jednak się dzieje?

- Ale... nic się nie stało.

- Nie, chcę Ci to wszystko dziś wynagrodzić, spędzić razem czas, wkońcu lepiej się poznać. Chcę żebyś był szcześliwy, a ja Ci tego nie daje.

- W porządku, nie martw się. Chodźmy na spacer co Ty na to?

- Najpierw chodźmy na obiad coś zjesć, bo jestem okropnie głodnym a potem, obiecuję Ci spacerowanie do samiutkiego późnego wieczora.

- Dobrze, trzymam Cię za słowo.

Cóż mi pozostało jak tylko cieszyć się tym że wkońcu mogę spędzić czas osobą ktorą kocham? I to w taki przyjemni sposób, w takim wyjątkowym miejscu. Idealnie. Udaliśmy się we dwoje w kierunku stołówki z ktorej już pachniało pysznym obiadem, warzywa na parze, coś pysznego. A na pierwsze danie, Kimchi, czyli coś co lubię. Idealnie zapowiada się to popołudnie.
Gdy już zjedliśmy porządny obiad udalismy się tylko do domku po latarkę żeby w razie czego nnie zgubić się w lesie, coś do picia i do przekąszenia. Uśmiech nie schodził mi z twarzy, cały ten czas. Kiedy mieliśmy już czas wolny, ja z Hoseok'iem udaliśmy się na spacer, dookoła jeziorka  przy którym byliśmy. Co większy kawałek były małe latarnie więc nie było obawy o to że się zgubimy.

- Wiesz co? Ten dzień mogę śmiało zaliczyć do najlepszych, a to wszystko dzięki Tobie.

- Ah, Jimin, przecież to nic takiego. Aż tak niewiele potrzeba by Cię uszczesliwić?

- A widzisz? Nie wiele... chcę tylko Twojej uwagi tylko dla mnie przynajmniej raz na jakis czas, chcę móc cię obejmować w ciszy i spokoju, żebyś Ty obejmował mnie...

I w tej chwili jak na zawołanie puścił moją rękę i zgarnął moje ciało do swojego, tak całkowicie blisko, na co moje serce oczywiście znów zareagowało odpowiednim przyspieszonym biciem. Czułem że wariuje przez tego człowieka, poważnie.

- Jesteś dziś wręcz wymarzonym facetem, wiesz?

Zaśmiałem się tylko i zamknąłem oczy uśmiechając się sam do siebie. Czułem się naprawde zadbany i... ''zaopiekowany''. Wkońcu poświęcił mi nieco więcej czasu i skupił się na naszej realcji, ale tylko takiej uczuciowej, a nie fizycznej. Wiedziałem że tego wieczora nie zapomnę już nigdy. Czy to naprawdę nie jest sen?
Nim się obejrzeliśmy było całkowicie ciemno, nie mogliśmy się za długo włóczyć bo wychowawca dostałby chyba szału gdybyśmy przypadkiem nie wrócili i nasza wyjątkowa wycieczka zakonczyła by się fiaskiem. Kiedy już się zameldowaliśmy wszyscy siedzieli przy ognisku i piekli kiełbaski oraz warzywa na długich patykach. Klimat w tej chwili był taki rodzinny, przyjemny, ale nie minęło zbyt długo, jak wszyscy powoli rozchodzili się do swoich domków. Hoseok uparcie ciągnął mnie do domu, więc cóż, poszedłem, chciał się już położyć żebyśmy mogli odpocząć po tym naprawde długim spacerze. Nie było to jednak prawdziwym powodem dla którego udał się ze mną do naszego domku, bo w progu, własciwie natychmiast, dopadł do mnie i przypierając mnie do ściany zaczął mnie całować, zachłannie, już nie tak delikatnie i czule jak wczesniej. Jakby siedziała w Nim teraz zupełnie inna osoba. A poczatku ulegałem, ale wreszcie odepchnąłem Go od siebie i odsunąłem się podchodząc do drzwi.

- To po to to wszystko było? Zeby się do mnie dobrać?!

- A co Ty myślisz? Już zmiękłeś przez moje głupkowate czułostki. A teraz nagle już Ci się odechciało? Jadłeś mi z ręki.

- Jak śmiesz tak się zachowywać? Nienawidze Cię!

Wybiegłem z domu, na oślep, nie patrzyłem gdzie, chciałem gdzieś się zaszyć w lesie, chciałem być sam, całkiem sam...
Po dłuższym biegu zatrzymałem się gdzieś nad brzegiem jeziora i upadłem na kolana pozwalając by łzy zaczeły spływać mi po policzkach, czułem się jak... nikt, kompletny nikt... Serce mnie bolało, wszystko z całego dnia prysło, nie chciałem Go widzieć... Usłyszałem szelest, odwróciłem się i moim oczom ukazał się Yoongi, chłopak z klasy równej z naszą, otarłem łzy i podniosłem się z kolan otrzepując.

- Jimin? Coś się stało?

- Nie, nic, nie ważne Yoongi, nic się nie stało... Zwykła kłótnia, nic więcej, przejdzie mi, znow wybaczę, zapomnę...

- Jimin, nie powinieneś się tak męczyć... chodź, usiądziemy sobie na tym małym molo i porozmawiamy, wygadasz mi się i będzie Ci lżej, zobaczysz...

Uległem, byłem bezradny, a On? On faktycznie chciał mi pomóc... Usiedliśmy razem na pomoście a ja zacząłem swoją długą historię...



Ciąg dalszy nastąpi.

mamy kolejny rodział, mam nadzieję że się spodoba, nieco krótki, ale chciałam rodzielić cały pomysł na mniejsze fragmenty żeby trochę zmusić was do czekania XD miłego czytania. <3

PS. Blog nie jest opuszczony, nie mam zamiaru Go porzucić, pracuję, i nie mam tyle weny i czasu ostatnio. Ale będę wstawiać tutaj coś raz na jakiś czas, w miare czesto!

2 komentarze:

  1. Często! często! I wanna more~~
    Mój biedny Jimin ;-; Jeszcze zakochasz się w Sugarze i bd YoonMin :3 nie obraziłabym się haha :p
    Hope ty~!!! Jak mogłeś chcieć uwieźć moje małe kochane bobo! Nie wolno tak! Bo się do ciebie przejdę!
    Czekam na więcej :3 i weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekałam,czekałam i się doczekałam.Hobi znów chcesz zostać zamordowany własnoręcznie przeze mnie?Bobosia Chim Chima tak traktować ty interesowny gnoju?Znów zamieniam sie z kłębka wkurwu w galaretkę i spowrotem.YooMinowe feelsy wyczuwam...
    Czekam again.

    OdpowiedzUsuń