czwartek, 14 kwietnia 2016

Be my hero cz 4.

No i kolejny rozdział. Wreszcie wracam do żywych, bo mój mózg zaczyna współpracować. Mam nadzieję że na długo bo w planach mam różne rzeczy a motywacji i weny brakło! 
Mam nadzieję, że jeszcze tu ze mną jesteście i tak jak ja cieszycie się na kolejną cześć Be my hero. ;D
Ciekawi was co będzie dalej? 
Zapraszam do czytania i komentowania! <3


Parring: Jikook, Vhope, Vkook.
Typ: Angst, Smut



Miałem przed sobą ciężką, bezsenną noc. Przewracałem się na łóżku z boku na bok nie mogąc ulokować swojego ciała tak, żeby nareszcie zasnąć. Miałem nadzieję że Jungkook przyjdzie do mnie do pokoju, tak jak obiecał mi to Hoseok, ale tak się nie stało, nie wiedziałem tylko czy zrobił to specjalnie i wcale nie poprosił Go o przyjście do mnie, czy może Kook był zajęty?
Około pierwszej w nocy usłyszałem chrzęst klamki. Moje mięśnie natychmiast spięły się, zupełnie odruchowo, leżałem na boku twarzą do drzwi więc spod uchylonych minimalnie powiek obserwowałem kto wchodzi do mojego pokoju i to o tak chorej godzinie. Ku mojemu zaskoczeniu, był to Jungkook. Odziany w za dużą koszulę i bieliznę.

- Taehyungie, spisz? - Nie wiedziałem czy mam zagrać że faktycznie spałem i mnie rozbudził, czy lepiej powiedzieć w prost że nie śpię bo za nic nie mogę zasnąć. Postanowiłem jednak że wybiorę tę drugą opcję.

- Nie, nie mogę zasnąć, co się dzieje, Kookie? - Byłem ciekaw dlaczego zjawił się u mnie i to z tak niezbyt szczęśliwą miną. Uniosłem się na łóżku po chwili robiąc mu miejsce obok siebie. Wiedziałem że coś się stało i jak zwykle czułem że chodzi o Jimina. Bo o kogo innego?

- Mogę z Tobą posiedzieć? Obudziłem się i nie mogę dalej spać. - Mruknął cicho i usiadł obok mnie po chwili układając głowę na poduszkach. Okryłem nas oboje kołdrą i czekałem aż zacznie mówić. - Jimin się stał. Jak zwykle. Wczoraj wieczorem, kochaliśmy się. Wszystko było jakoś tak inaczej, zachowywał się inaczej, ja czułem się inaczej. Jakby... Ah, czułem się kochany. Jimin położył się przy mnie po wszystkim objął i zasnął obok, pierwszy raz w życiu tak się zachował, ale kiedy się przebudziłem Jego już nie było, a łóżko w miejscu gdzie leżał było już zimne. Znów się wymknął. Uciekł. A myślałem głupi że będzie inaczej.

- Kook, nie jesteś głupi tylko zakochany, a Jimin? Wiesz co mi się zdaje? On się boi. Boi się zaangażować, zabrać Cię stąd, boi się być odpowiedzialny. Sam dobrze wiesz jak zareagował na fakt że Ty byłeś tu ze mną, że mnie całowałeś. To nie jest normalne zachowanie, on zwyczajnie w świecie nie chce pozwolić by ktokolwiek inny Cię tykał w jakkolwiek sposób. I jak myślisz, dlaczego to robi? I od raz rozwieję twoje wątpliwości, nie dlatego że tak mu się podoba. - Mruknąłem cicho i posłałem w Jego stronę szczery, szeroki uśmiech.

- Tak uważasz? Naprawdę? - Nie dziwiłem się że nie może uwierzyć w to co mówię. Kook powiercił się trochę i objął mnie chowając swoją twarz w zagłębieniu mojej szyi, nie przeszkadzało mi to, Jego dotyk działał na mnie wręcz odwrotnie. Uspokajał. Relaksował.

- Tak, tak właśnie uważam, mam swoje trochę lat i w życiu widziałem też sporo i uwierz mi, Ty jesteś dla Niego ważniejszy niż Ci się wydaje.  - Wyjaśniłem cicho jednakże kolejnej odpowiedzi nie uzyskałem bo chłopak zwyczajnie w świecie usnął. Zaśmiałem się tylko bezgłośnie i sam zamknąłem powieki, nie wiem kiedy, jak za dotknięciem magicznej różdżki udało mi się usnąć.

~~~~~~~

- Jimin. -  Znów On, wiedziałem że będzie mi prawił kazania co do tego smarkacza, Taehyunga. Zdawałem sobie sprawę z tego że nie miałem nawet najmniejszego prawa do zrobienia z Nim czegokolwiek, ale mój wybuchowy charakter robił sobie to co chciał. A że nie miałem humoru, to dzieciakowi się akurat oberwało. Nie rozumiałem i tak podejscia Hoseok'a, to nie była Jego pierwsza taka ofiara. Nic nie robił z nimi, tylko siedziały w zamknięciu, jak za karę, a On tylko odwiedzał je co jakiś czas, nic więcej. A skoro miał być zabawką, to do czegoś miał służyć, nieprawdaż? Hoseok był dziwnym typem człowieka. Nie umiałem Go nawet dokładniej opisać.

- Czego Hoseok? - Wiedziałem że powinienem trzymać nerwy na wodzy, bo jeśli pozwoliłbym im swobodnie wpłynąć na mnie skończyło by się poważną bójką.

- Nie mówi się ''czego'' tylko ''słucham'', pajacu. Masz więcej nie tykać Taehyung'a, mówię tutaj oczywiście o Twoich brutalnych zagrywkach pod tytułem, pobicie Go, zgwałcenie. Ten chłopak należy do mnie, nie zapominaj się więc z łaski swojej. Co więcej, masz iść do Niego i Go przeprosić, ale przeprosić Go tak, żeby faktycznie wybaczył Ci to jak bardzo Go skrzywdziłeś. Jeśli jednak stwierdzisz że masz to w dupie tak jak większość tego, co się do Ciebie mówi, więcej tutaj już nie wejdziesz. Co więcej, tego twojego chłopaczka, Kook'a, spotka coś nieprzyjemnego, a w najlepszym wypadku, wywalę Go stąd albo wyślę do mniej ekskluzywnego burdelu. Pozwoliłem Ci wykupić Go na własność, nikt więcej nie ma do Niego dostępu. A Ty mi się odwdzięczyłeś doprowadzeniem tego chłopaka do takiego stanu, że boi się jak chcę pogłaskać Go po włosach. - Wiedziałem że da mi taki wywód, ale nie wiedziałem że zagrozi mi wyrzuceniem Kook'a na bruk, wysłaniem Go gdzieś cholera wie gdzie i do tego jeszcze zakaże mi przychodzić? Tym razem było to wszystko bardzo na poważnie.

- Już skończyłeś mi prawić kazanie? Przeproszę tego dzieciaka, niech Ci będzie, ale już się nie awanturuj. - Coś tylko przeklnął pod nosem i zszedł mi z pola widzenia. Pokręciłem głową i sam udałem się do wyjścia. Musiałem odpocząć, pozbierać myśli. Czy opłacało mi się to robić? Wkońcu to tylko Kookie. Moment... Jakie tylko? Przychodziłem do tego chłopaka od kilku dobrych miesięcy. Praktycznie codziennie. Kochaliśmy się dośc często, a mimo to, wciąż mi się nie znudził, gdzie wcześniej, nawet moi prywatni partnerzy, nudzili mi się po dwóch czy trzech miesiącach. Wiedziałem że jestem  niewyżyty, ale Kook... Jemu to nie przeszkadzało, a przynajmniej takie sprawiał wrażenie. Czy to znaczy, że ten chłopak znaczył dla mnie więcej niż sam sobie myślałem? Przecież miał być tylko zabawką. Moją własnością, do której w tej chwili się... przyzwyczaiłem... Jimin, masz całą noc do przemyśleń...

~~~~~~

Obudziłem się zadziwiająco późno, le chyba potrzebowałem tego odpoczynku, bo mój organizm nie był w stanie się zregenerować. Czułem się całkiem nieźle, nic mnie nie bolało, więc zapowiadał się całkiem niezły... chwila moment, wieczór?! Zerknąłem na zegarek na którym malowała się godzina 16:30. Czyli porządne popołudnie. Nie dziwiłem się więc że Jungkook zniknął z mojego pokoju. Postanowiłem zebrać się do kupy i w końcu ogarnąć trochę. Nie mogłem przecież siedzieć tu brudny, śmierdzący, nie uczesany. Powoli godziłem się z myślą że jestem skazany na przebywanie tutaj chyba do swojej usranej śmierci, więc postanowiłem wyglądać przynajmniej dobrze. Zajrzałem do szafy, gdzie miałem mnóstwo różnych ubrań, w moim rozmiarze. Dobre chociaż to. Wybrałem koszulę, niebieską, jakby jeansową, i do tego czarne, dopasowane spodnie. Klasycznie, ale wygodnie. Oczywiście bielizna, skarpetki, wszystko tutaj było, prawie jak w domu. Poszedłem do łazienki, żeby zażyć długi prysznic, musiałem się odprężyć, zrelaksować. Wyszorowałem się porządnie, oczywiście zachowując ostrożność przy obolałych podczas dotyku miejscach, Pachnący słodkim żelem do ciała, zabrałem się za suszenie i układanie swoich jasnych włosów. Wciąż czegoś mi brakowało, wtedy też znalazłem eyeliner, kredkę, cienie, wszystko co tylko by mi się zachciało. Podkreśliłem więc delikatnie kącik oka żeby je uwydatnić, po czym zadowolony z efektu puściłem sam do siebie oczko. Skąd ten dobry humor u mnie? Nie miałem bladego pojęcia.
Wróciłem do pokoju, tam wciągnąłem na siebie wszystkie te ubrania, wcześniej przygotowane i przejrzałem się w lustrze. Wyglądałem bardzo dobrze ale... co z tego skoro nikt mnie nie widział? Wtedy jak na zawołanie usłyszałem chrzęst klamki, gwałtownie odwróciłem się w kierunku drzwi i ujrzałem Hoseok'a. Ulżyło mi, znów miałem obawy że to Jimin. Dobrze że takowe zostały rozwiane. Odruchowo wstałem i poprawiłem swoją koszulę, w następnej kolejności spotykając się z reakcją z Jego strony jakiej bym się nie spodziewał. Hoseok zamrugał kilkakrotnie i lekko rozchylił wargi. Podobałem mu się? Zaraz, moment, o czym ja myślę.

- Dzień dobry, znaczy, prawie wieczór, patrząc na godzinę. - Mruknąłem tylko czując się nieco zażenowany że tak późno się obudziłem.

- Cześć maluchu, przyszedłem sprawdzić jak się czujesz, ale z tego co widzę, czujesz się całkiem nieźle, i wyglądasz nieziemsko. - Serce mi mocniej załomotało, to było miłe usłyszeć coś takiego od Niego tym bardziej, należałem do Niego więc musiałem dobrze wyglądać.

- Tak, dziś czuję się już o wiele lepiej. Odespałem porządnie zmęczenie, nic mnie nie boli. - Mruknąłem posyłając mu uroczy uśmiech. Zauważyłem że zbliża się do mnie, na co ja odruchowo zareagowałem odsunięciem w tył, kilka kroków, aż trafiłem na ścianę. Przełknąłem ślinę coraz bardziej zdenerwowany, aż zacisnąłem mocno powieki. Poczułem delikatne gładzenie policzka, potem włosów. Uchyliłem niepewnie powieki i przyglądałem się mu spokojnie.

- Nie musisz się mnie bać, stanowczo nie mnie. - Jego głęboki, spokojny głos zmuszał mnie do uwierzenia w to co mówi. Aż przeszły mnie dreszcze po całym ciele. Patrzył mi głęboko w oczy, nie widziałem w tych ciemnych tęczówkach niczego złego, tylko smutek, pewnego rodzaju cierpienie? Kim był ten człowiek? Co ukrywał? Jaką miał tajemnicę? Dlaczego był taki inny? Poczułem jak delikatnie układa dłoń na moim pasie, drugą dłoń ułożył na moim policzku i delikatnie pogładził oba te miejsca kciukami dłoni. A ja co? A ja stałem, dalej jak słup soli i patrzyłem na Niego jak w obrazek. Po chwili stało się to, co przeczuwałem że się stanie. Zbliżył swoją twarz do mojej, delikatnie całując moje wargi, nie spieszył się, nie napierał. Z początku miałem wrażenie że serce mi wyskoczy, że szlag je trafi. Nie umiałem się zachować. Nie chciałem być jednak bierny w tym, zamknąłem oczy i delikatnie objąłem Go za szyję ramionami, oddając pocałunek, z początku, były to same muśnięcia, ale z czasem przeradzały się one w głębsze, pewniejsze pocałunki. Było mi gorąco, nogi odmawiały współpracy, ciało bez kontroli zaczynało drżeć.
Już po chwili Jego język bez skrupułów wdarł się między moje wargi od razu dopadając mój gorący mięsień, żeby spleść się z nim w przyjemnym, wilgotnym tańcu. Westchnąłem cicho czując że gorąco robi się coraz bardziej nieznośne. Ciało powoli zaczynało w pełni odmawiać mi współpracy, zmysły zaczynały szaleć, sprawiając że czułem lekkie zawroty głowy. Pewne, silne objęcie w pasie, zbliżyło moje ciało jeszcze bardziej, do tego Hoseoka, przez co czułem Jego ogłupiające ciepło jeszcze bardziej, mocne perfumy drażniły mój nos, dodatkowo stymulując moje zmysły.

- H-hoseok... - wymamrotałem cicho czując że zaraz zemdleję, jeśli nie odetchnę. Pocałunek tak nas pochłonął że nie mogłem w pełni złapać oddechu. Mężczyzna odsunął się nieco ode mnie na koniec lekko przygryzając moją dolną wargę, następnie uważnie lustrując moją sylwetkę wzrokiem. Lekko drżałem, oddech był nie równy, przerywany, a spodnie, które wcześniej były dość luźnawe, wyraźnie opięły się na kroczu. Już wiedziałem co On sobie o mnie pomyśli. Zagryzłem nerwowo wargę i spoglądałem na Niego niepewnym wzrokiem. On jednak nic nie powiedział, tylko ucałował mnie czule w czubek nosa.

- Bądź grzeczny, pamiętaj należysz do mnie, hm? Zawołam zaraz Jungkook'a. Dziś wyjeżdżam na cały dzień, więc mnie tu nie będzie, ale On się Tobą zajmie, dobrze?- Skinąłem tylko głową starając się uspokoić. Hoseok po chwili mnie opuścił i zostałem sam ze swoimi myślami i.... problemem, dużym problemem. Osunąłem się na ziemię po ścianie i złapałem dłonią za krocze. Musiałem się uspokoić, ale jak? Jeszcze Kook? Jak On tu przyjdzie, to spale się ze wstydu, centralnie spalę się ze wstydu. Taehyung, opanuj się, uspokój...

~~~~~~~

- Jungkook? - Mruknąłem wchodząc do pokoju chłopaka. Najpierw oczywiście zapukałem do drzwi coby nie zastać Go w takiej czy innej sytuacji z Jiminem, lub nago albo coś w tym guście.

- Tak możesz wejść. - Gdy usłyszałem głos ze środka wiedziałem że teren jest czysty. No.. Czysty to ogólnie powiedziane, bo w Jego pokoju rozgrywało się pobojowisko jakieś. Pościel porozrzucana, na podłodze buteleczka z lubrykantem, kajdanki, jakaś bielizna. Oj Jungkook, Jungkook. - Coś się stało, Hoseok?

- Nie, tylko wyjeżdżam i chciałbym żebyś zajął się Taehyungiem. Pokaż mu to miejsce, wyjdź z Nim na dwór, niech nie czuje się tutaj źle, tym bardziej gdy mnie nie na obok, hm? - Mruknąłem spokojnie i przyjrzałem się chłopakowi uważnie. - Mogę Cię o to prosić? I dopilnuj, żeby Jimin Go przeprosił, tak jak mu kazałem, bądź przy tym żeby mieć pewność że mu nie odbije znów.

- Dobrze, już do Niego idę, jak sobie życzysz. Zajmę mu odpowiednio czas żeby dobrze się czuł. - Skinąłem tylko głową i opuściłem pokój chłopaka. Miałem pewność że wszystko będzie w porządku więc udałem się do samochodu i odjechałem.

~~~~~~~

Dalej zmagałem się ze swoim problemem, podniecenie nie chciało ze mnie ujść, zwłaszcza, że przed chwilą całował mnie tak cholernie przystojny, silny mężczyzna którego własnością właściwie byłem, podobałem się mu w takim wydaniu, pierwszy raz zrobił coś więcej niż pocałunek w czoło, więc odczuwałem to dwadzieścia razy bardziej niż powinienem. Głupi ja.
Usłyszałem chrzest klamki, wiedziałem że to Jungkook, zakłopotałem się bardziej widząc że moje spodnie wyraźnie nie pozwalają mi zapomnieć o tym co dzieje się między moimi nogami.

- Taehyungieee, Hoseok mnie przysł... Co Tobie? - No masz, aż tak było widać że coś mi dolega? Uśmiechnąłem się głupkowato czując że policzki zaszły mi purpurą bo było mi jeszcze goręcej niż chwilę wcześniej. Zabijcie mnie, błagam.

- Nic takiego, to głupie i wstydliwe i żenujące i żałosne i... - Wymamrotałem ale chłopak zaraz mi przerwał.

- Nie opowiadaj jakie to jest tylko powiedz mi co się dzieje... O jej. - Gdy zbliżył się do mnie, zwrócił uwagę na to co wyraźnie tę uwagę chciało przykuć, teraz już w ogóle płonąłem rumieńcem na policzkach. Kook jednak nie zareagował w żaden nieprzyjemny sposób, uśmiechnął się tylko czule i pomógł mi wstać. - Chodź do łazienki, zaraz coś poradzimy.

- Poradzimy? - Mruknąłem tylko dopiero po chwili dopuszczając do siebie myśli o tym, w jaki sposób chłopak może chcieć mi pomóc. I cóż, nie myliłem się...
Gdy tylko znaleźliśmy się w łazience, poczułem jak lekko popycha mnie na kraniec wanny. Usiadłem na niej posłusznie nerwowo zagryzając wargę, która i tak już była porządnie poprzegryzana z tego wszystkiego.
Jungkook przyklęknął przede mną i z wyjątkowo troskliwym wzrokiem spoglądając na moją twarz, rozpiął moje spodnie nad wyraz sprawnie, po czym zsunął ze mnie ich materiał wraz z bielizną do kolan, bez żadnego skrępowania. Za to ja, czułem się najidiotyczniej na świecie. Martwił mnie, albo może bardziej przygnębiał fakt, że chłopak młodszy ode mnie, był o wiele bardziej doświadczony w tych sprawach, a ja, żyjący w super chrześcijańskiej rodzinie, nie myślałem nawet o tych rzeczach przed ślubem. Takie już było moje wychowanie, a tu proszę, robię coś zupełnie sprzecznego z samym sobą. Chociaż... Chrzanić te zasady, nie mam domu. Nie wrócę tam pewnie już nigdy. Gdy lekko owiał moją dopraszającą się uwagi męskość, swoim ciepłym oddechem, ciche sapnięcie wydostało się z moich ust, przyłożyłem do nich zewnętrzną część dłoni i lekko się na niej zagryzłem. To jeszcze było nic. Zaraz poczułem chłodnawą, smukłą dłoń ujmującą moją męskość, odrzuciłem lekko głowę w tył i stęknąłem cicho. Przyjemna dłoń chłopaka zaczęła powoli poruszać się rytmicznie w górę i w dół, sprawiając że coraz większa ilość ciepła zmierzała do mojego podbrzusza. Odruchowo poruszałem lekko biodrami w odwrotną stronę do Jego ruchów, pragnąc ulgi, bo moje przyrodzenie nieprzyjemnie pulsowało, bolało. Ale teraz? Teraz czuło się otoczone odpowiednią ''opieką''. Wzdychałem raz po raz, czując niezwykłą przyjemność rozpływającą się po całym moim ciele. Gdy zupełnie nagle Kook przygryzł delikatną skórę na wewnętrznej stronie mojego uda cichy pisk wydostał się z moich ust i zaraz po nim stłumiony przez zagryzioną dłoń jęk. Całe ciepło znalazło upust a ja osiągnąłem szczyt czując niesamowitą ulgę. Ubrudziłem jednak przy tym dłoń chłopaka. Drżąc starałem się uspokoić oddech który jeszcze bardziej przyspieszył. Chłopak tylko uśmiechnął się zadowolony i umył rękę po chwili całując Lekko moje spierzchnięte nieco wargi.

- Już dobrze? - Też mi pytanie, czułem się cudownie, nagle zmęczeniem stres, zły humor czy inne takie rzeczy, zniknęły.

- Tak, dziękuję Ci Jungkook, Hoseok... To wszystko przez Niego. - Mruknąłem cicho i ubrałem się po chwili wychodząc z łazienki, w tej samej chwili usłyszałem chrzęst klamki, drzwi otworzyły się a za nimi? - Jimin?...




Ciąg dalszy nastąpi.



wtorek, 12 kwietnia 2016

Be my hero cz 3.

Cześc i czołem wszystkim! Wiem że długo mnie tu nie było, ale z weną u mnie naprawdę krucho, jednakże, zebrałam swoje siły i przedstawiam wam kolejny rozdział Be my Hero! Serię tę zaczęłam długi czas temu. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. Zapraszam do komentowania moich dzieł, bo wiadomo, jest to zachęta do pisania kolejnych części, kolejnych oneshotów. 



Typ: ANGST, SMUT
Parring: Jikook, Vhope



Poczułem jak ląduję na podłodze, odepchnięty od Jungkook'a. Uderzyłem się dotkliwie w plecy, przez co dłuższą chwilę nie mogłem się ruszyć. Słyszałem krzyki, chyba młodszego. Prosił żeby Jimin się uspokoił, żeby ochłonął, że to wcale nie jest moja wina, tylko jego. Że sam chciał mnie pocałować, że czuł się zazdrosny. Wszystko to było dla mnie widoczne jak przez mglę. Niech ktoś mnie ratuje, niech ktoś mnie stąd zabierze, nie wytrzymam... W końcu zakręciło mi się w głowie, za dużo emocji, za dużo krzyków, strachu. Opadłem bezwiednie na podłogę i... nie wiem co działo się dalej. Ocknąłem się w jakimś jasnym pomieszczeniu, powieki uchylałem bardzo powoli bo światło mocno mnie raziło. To nie był mój pokój, ani nic co był zdołał kiedyś poznać, chociaż... Szpital?
Uniosłem się powoli na łóżku, byłem podpięty do kroplówek, dwóch, po jednej na rękę. Usłyszałem chrzęst klamki, otwieranie drzwi i.. w drzwiach Hoseok? Syn właściciela?

- Obudziłeś się w końcu. Byłeś nieprzytomny prawie półtorej dnia. - Półtorej dnia? Sam nie mogłem uwierzyć.

- Co? Jak to? - Szepnąłem cicho i przetarłem lekko oczy, czułem się tak, jakbym miał w nich tonę piasku. Nie wiedziałem w dalszym ciągu co się dzieje, co się stało że tu trafiłem.

- Normalnie, byłeś wycieńczony, odwodniony do granic i głodny. Nie umiesz się obronić? Poprosić o jedzenie? - Zadawał mi ciężkie pytania, ciężkie i nieprzyjemne.. Jak ja miałem sobie poradzić skoro Jimin był taki jaki był i mścił się na mnie? Skąd miałem wziąć jedzenie, picie? Byłem więźniem w tym miejscu, i nie mogłem nic na to poradzić. Jak marionetka w rękach lalkarza, nie miałem własnego zdania. Każdy mógł ze mną robić co chciał, nie byłem na takiej pozycji jak Jungkook, chociaż podobno tak własnie miało być. Miałem być kimś nietykalnym, dostępnym tylko dla jednej, wybranej osoby. Chociaż może jednak się mu nie podobałem? Nie nadawałem się dla Niego? Za słabo się starałem? Serce mi pękało na samą myśl o tym, że mogłem zostać zupełnie stracony, nie chciałem być dziwką, nie takie chciałem wieść życie, ale jak widać, los zachciał zupełnie inaczej. Zacisnąłem swoje dłonie na miękkiej, szpitalnej pościeli i poczułem jak łzy napływają mi do oczu. Moje serce nie potrafiło znieść takiego wycieńczenia, takiego zbeszczeszczenia mnie całego. Blade policzki już po chwili zaznały ciepłych, gorzkich łez.

- Wyjaśnij mi jak ja mam się o cokolwiek prosić? Powiedz mi, chętnie posłucham! - Nie wytrzymałem, wiedziałem że mogę skończyć przez to w jakiejś piwnicy, skatowany, zgwałcony, ale musiałem się jakoś bronić. - Zostałem porwany, zamknięty, uwięziony, pozbawiony jakichkolwiek praw, nie mam jak skontaktować się z kimkolwiek bliskim dla mnie, codziennie przychodzi do mnie ten cały Jimin i robi sobie ze mną co chce. Zmusza mnie do rzeczy, których nigdy w życiu nie robiłem i nie chciałem robić. Zrobili ze mnie dziwkę, szmatę którą można prać i robić z nią co się chce. Więc jakim prawem zarzucasz mi brak obrony? Brak walki o cokolwiek? Nie wyglądam raczej jak atleta, nie zauważyłeś?- Im dłużej mówiłem, tym głośniej krzyczałem i mocniej płakałem. Serce miałem w kawałeczkach. Maleńkich, teoretycznie nie możliwych do poskładania. Nie obchodziło mnie już nic. Czy mnie pobije, czy zabije, czy wyrzuci na bruk. Nie miałem pieniędzy, dokumentów, telefonu, nie miałem pojęcia gdzie jestem. Co mi zostało? Hoseok chwilę się nie odzywał, tylko patrzył na mnie zaskoczony ale i zmieszany jednocześnie. Jakby walczył sam ze swoimi myślami. Tak, z pewnością zastanawia się czy mi przyłożyć, czy może od razu zgwałcić. Takie w tej chwili było moje rozumowanie. Ku mojemu zaskoczeniu, tak się nie stało. Poczułem nagle delikatnie gładzenie po moich jasnych, miękkich, nieco dłuższych włosach. Czułe, przyjemne, zupełnie odmienne od tego jakie otrzymywałem w ostatnich dniach. Dlaczego jednak nic nie mówił?

- Zadbam o to, żeby więcej Cię nie tknął. Mogłeś powiedzieć mi od razu, że Cię napastuje, bo ten gnojek, nie miał prawa Cię tykać. Należysz do mnie. A On jako kumpel, mając moje zaufanie, sobie tego nadużył. Zakażę mu wchodzenia do budynku. - Poczułem że coś mnie tknęło. Nie mógł mu zakazać wejścia do burdelu, bo Jungkook.. On by mi tego chyba nie wybaczył nigdy, a był w tej chwili jedyną osobą jaką mogłem uznawać za kogoś z mianem przyjaciela? Mimo że właściwie się nie znaliśmy, miałem nadzieję na wsparcie z Jego strony. Wiedziałem ża takowe otrzymam.

- Nie zakazuj mu, ten ciemnowłosy chłopak, Jungkook, On Go lubi, ma na Niego dobry wpływ z tego co zauważyłem. A jeśli zabronisz mu wstępu, ten chłopak będzie cierpiał, i tak cierpi bo Jimin robi co chce i z kim chce, ale nie chce mu odebrać chociaż trochę przyjemności. - Szepnąłem cicho i westchnąłem ciężko. Miałem zbyt miękkie serce, ale nie umiałem robić nikomu pod górkę, nie chciałem niczyjej krzywdy.

- Dobrze, ale i tak dam mu popalić za to co zrobił, pamiętaj, Ty głównie należysz do mnie. A teraz odpocznij.- Sposó w jaki to wypowiedział sprawił że miałem dreszcze na ciele jakich mało.  Skinąłem jednak tylko głową i położyłem się swobodnie na łóżku. Nie chciałem się z Nim sprzeczać, a zmęczenie mnie trzymało, więc uległem nakazowi położenia się i odpoczynku.


~~~~~~~~~~~~~


- Nie Jimin, nie dotykaj mnie. Nie chcę z Tobą nawet rozmawiać. Rozumiesz? Nie. - Byłem zły na to że tak urządził tego nowego Taehyung'a. Swoją drogą, miotała mną zazdrość, że kogokolwiek oprócz mnie dotykał. Ktoś sobie pomyśli że to głupie, dziwka zakochała się w swoim kliencie, ale taka była prawda. Kochałem Jimina, od dłuższego czasu, ale odnosiłem wrażenie, że On w dalszym ciągu wykorzystuje tylko każdą okazję żeby mnie przelecieć. Nie mogłem powiedzieć że w naszych zbliżeniach nie było ani grama uczucia, tylko czysty seks, bo Jimin był czasem delikatny, czasem ostrzejszy, a po wszystkim obejmował mnie, głaskał moje włosy, ramiona, zupełnie jakbyśmy byli parą, a jednak, wciąż coś pozostawało nie tak jak chciałem. Nie należał do mnie, ale jednocześnie ja miałem należeć tylko do Niego. To było dziwne. Opłacał z góry miesięcznie moją osobę żeby mieć pewność że nikt inny mnie nawet nie obejrzy nago, ale jednocześnie zachowywał się tak jak się zachowywał.

- Kookie, słoneczko. - Rozmiękczał mnie takimi określeniami, ale musiałem być stanowczy, nie zważając na konsekwencje tego wszystkiego, bo jak wiadomo, wcześniejsza moja odmowa spotkała się... z dezaprobatą Jimina. Jimin jednak nie zamierzał dać za wygraną, uparcie się do mnie zbliżał, starał się mnie objąć, przytrzymać, a mi tylko wzrastało ciśnienie.

- Nie słoneczko, nie Kookie, nie i już. Skrzywdziłeś tego chłopaka, a On Ci niczego nie zrobił, potraktowałeś Go gorzej niż szmatę. Wiesz że On mógł umrzeć z wycieńczenia? Odwodnienia, zmęczenia? Jest nowy, boi się, porwali Go na siłę, nie wie gdzie jest, a Ty Go tak traktujesz? Powiedziałem Ci już NIE DOTYKAJ MNIE. - Krzyknąłem w końcu i odtrąciłem Jego dłoń. Było mi przykro, Nie rozumiał słowa nie. To był Jego minus, jednocześnie, Kochałem Go takiego, że brał co chciał, kiedy chciał, ale każdy miał swoje granice.

- Przecież to tylko jakiś głupi dzieciak, czemu Go tak bronisz? - No myślałem że zwariuję, powaznie zwariuję.

- Ty teraz żartujesz? Sam byłem takim dzieciakiem, byłem jeszcze młodszy, więc sam zastanów się teraz, chciałbyś i mnie tak traktować? On może Ci się nie podobać, może Ci nie pasować to że może mieć lepiej niż ja, nie wiem, cokolwiek. Ale musisz pamiętać, byłem na Jego miejscu, wiem jak to jest bać się, płakać, nie wiedzieć co ze sobą zrobić. Wiesz dobrze dla kogo jest On przeznaczony, kto ma do Niego pełny dostęp, nikt inny, a Ty? Ryzykujesz tym że więcej Cię tu nie zobaczę, czy ja naprawde zupełnie nic dla Ciebie nie znaczę? Nie obchodzę Cię? - Wymamrotałem ostatnie słowa stanowczo ciszej, poczułem za plecami scianę, więc nie miałem już gdzie uciec do tyłu, musiałem mu wyjawić to, jak się czuję, że nie chcę żeby zniknął z mojego życia. Nie spodziewałem się zadnej reakcji z Jego strony, chyba że takiej negatywnej, a ku mojemu zaskoczeniu, poczułem jak lekko gładzi moje odkryte ramię.

- Aż tak podoba Ci się seks ze mną że nie możesz beze mnie tutaj żyć? - Serce w tej chwili mi chyba wybuchło. Poczułem się gorzej niż chwilę wcześniej. Seks? Jemu chodzi tylko o ten głupkowaty seks? Niczego nie odpowiedziałem, tylko zamachnąłem się mocno wymierzając mu porządny policzek.

- Wiesz co? Nienawidzę Cię Jimin, zejdź mi z oczu. - Warknąłem tylko i natychmiast wybiegłem z pokoju w którym przebywałem. Nie chciałem na Niego patrzeć, ani chwili dłużej. Ani sekundy. Nie obchodziły mnie konsekwencje. Jimin najwyraźniej się nie przejął, bo chwile później wyszedł z mojego pokoju i zupełnie z budynku.Więc jednak, byłem dla Niego niczym.


~~~~


- Musisz odpoczywać dużo, nie przemęczaj się, a tu masz maść, smaruj nią wszystkie miejsca otarć, jakieś zadrapania, tak samo jak i miejsca intymne. - No to ostatnie lekarz mógł sobie darować, bo ja natychmiast spaliłem buraka będac skrępowany nieco obecnością Hoseok'a obok mnie. Hoseok. Podobało mi się to imie, sposób w jaki się je wymawia, nie zwracałem się jednak tak do Niego, bo właściwie nigdy mi się oficjalnie nie przedstawił, tylko pod słyszałem kiedyś Jego imię od Jimin'a. Nie wiedziałem czy mi wolno.

- Dobrze, będę na siebie uważać. Dziękuję. - Mruknąłem cicho i po chwili poczułem lekkie pociągnięcie za dłoń. Udałem się za swoim ''opiekunem'' posłusznie, nie miałem siły na szamotaninę, po za tym, nic i tak bym nie wskórał w tej chwili. Drogę ze szpitala do tego całego burdelu przebyliśmy w ciszy w samochodzie.Zerkałem przez przyciemniane okna na miejsca jakie mijaliśmy, ale żadne z nich nie przypominało mi niczego. Nie miałem pojęcia w jakiej części Koreii się znajdujemy, o ile, wciąż znajdowaliśmy się właśnie w niej. Gdy wysiedliśmy z samochodu zaciągnąłem się świeżym powietrzem, wiedziałem że znów długo go nie poczuję. Ciekaw byłem, jak długo moje życie będzie tak wyglądało. Po co mu byłem? Nie interesował się mną, nie zaspokajał swoim potrzeb, a właściwie, byłem dziwką czyż nie? Nie rozumiałem tego ani trochę. Gdy znaleźliśmy się w budynku, otaczała nas grupka ludzi. Młodych, starszych, ale właściwie tylko i wyłącznie mężczyźni. natychmiast zostałem skierowany przez Hoseok'a do swojego pokoju. Gdy upewnił się że tam jestem, ucałował lekko mój policzek na do widzenia i udał się do wyjścia.

- Przepraszam! A czy ja mogę iść do.. Jungkook'a? Chciałbym z kimś porozmawiać, spędzić czas, nie chcę być tu sam. - Nie wiedziałem jak skończy się moje pytanie, czy mnie oleje, czy pozwoli mi na nieco więcej swobody?- I... Gdzie mogę dostać coś do zjedzenia? Chcę się trochę usamodzielnić, nie ucieknę stąd. Obiecuję, tylko... Pozwól mi.. - Ostatnie słowa wymamrotałem ciszej bo zauważyłem jak odwraca się w moją stronę.

- Zaraz zawołam tutaj Jungkook'a jeśli będzie wolny w tej chwili, żeby przyszedł do Ciebie. Oprowadzi Cię po tym miejscu i pokaże wszystko czego potrzebujesz, - A jednak, miał choć trochę serca. Ulżyło mi co okazałem szerokim, szczerym, kwadratowym uśmiechem, moim własnym, firmowym. Siedziałem teraz jak na szpilkach mając nadzieję że ten chłopak nie będzie niczym zajęty. Nudziłem się!


~~~~~~~~~~


- Jimin, ahh.... - Przeszedł mnie dreszcz kiedy po raz kolejny poczułem jak wgryza się w wewnętrzną stronę mojego uda jednocześnie drażniąco rozciągając moje wnętrze palcami. Lubiłem gdy to robił, zawsze wtedy odpływałem do swojego własnego raju, do którego miałem wstęp tylko On i ja. Nikt więcej. Jego wolna dłoń przy tym tak zachłannie dotykająca moje biodro, brzuch, tylko potęgowała uczucie przyjemności. Jimin za dobrze wiedział jak mnie udobruchać. Przyniósł mi kwiaty, czekoladki, no masz, prawie był romantyczny, gdyby nie to, że po wręczeniu mi prezentów, natychmiast się na mnie rzucił. Ale co ja mogę na tego zboczeńca? Rozczulał mnie najpierw bardzo skutecznie, żeby zmiękczyć moje serce, a potem? Znów był taki dziki, taki tylko mój. Nie mogłem się mu oprzeć. A może nie chciałem? Gdy palce z mojego wnętrza zniknęły sapnąłem krótko wiedząc na co przyszła kolej.
Wyciągnąłem do Niego ręce żeby móc Go objąć, ale On jak zwykle pokrzyżował mi plany. Poczułem jak zarzuca sobie moje nogi na ramiona, opierając na nich dokładniej łydki, po czym zupełnie nagle, niespodziewanie, zagłębił się w moim wnętrzu z cichym mruknięciem. Nie czekał az się przyzwyczaję, czas się dla Niego liczył, więc nie pozwalał sobie na czekanie na mój komfort. Robił co chciał, ale mi to pasowało, mimo iż na początku bolało jak skurwysyn. W tych sprawach nigdy nie był jakoś bardzo delikatny, ale i do tego przywykłem.

- Jak zwykle, nieziemsko ciasny, widzę że się słuchasz i nie przyjmujesz niechcianych gości. Grzeczny Kookie. Takiego Cię lubię, posłusznego. - Cholera, nie mów do mnie, albo mów więcej... Ten głos mnie rozbudzał do granic. Sam nie wiedziałem co ja mam myśleć w takich chwilach, niby beształ mnie nazywając mnie posłusznym, zupełnie jak psa, ale z drugiej strony, lubiłem czuć władze nad sobą w Jego wykonaniu. Czy to chore? Może trochę, co to kogo obchodzi?

Kolejne ruchy wykonywał szybko, chaotycznie. Całe moje ciało szalało jak za każdym razem przy naszym zbliżeniu. Nie ważne jakie nie było. Jimin lubił zmieniać pozycje, więc już po chwili, wylądowałem twarzą w poduszkach, z mocno wypiętymi pośladkami. Teraz odczuwałem Jego męskość w sobie jeszcze bardziej.

- Jimin, doprowadzasz mnie... do szale...ah! - Nie pozwolił mi dokończyć, z premedytacja wymierzając mi porządnego klapsa w pośladek, połączonego z brutalniejszym, nieco gwałtowniejszym zagłębieniem się w moim wnętrzu. Zwariuje. Oszaleje.

Ciało pokrywało się kropelkami potu, oddechy mieszały się nierówno urywane, przyspieszone, płytkie. Pomieszczenie wypełniało się jękami moimi i Jego, jednak to ja przeważałem w hałasie. Cieszyłem się że nigdy mnie nie kneblował, bo nie wiem co bym zrobił. Musiałem krzyczeć, powtarzać mu jak mi dobrze, mamrotać Jego imię. Podniecało Go to, wiedział że mną rządzi, włada. Ma pełnię praw do mnie.

Minął niedługi czas, a ja czułem że przyjemność zupełnie obezwładniła moje ciało, przyjemność i rozkosz sprawiała że nie myślałem już logicznie, On też nie. Czułem to w Jego każdym mocnym, pewnym pchnięciu, każdym pociągnięciu za moje włosy. Nie mogłem już wytrzymać. Całe ciało się spięło, każdy mięsień odmówił współpracy i gorąco które rozpływało się przed chwilą na całym moim ciele nagle znalazło ujście, powodując że obficie rozlałem się na miękką, satynową pościel. Chwilę po tym boskim uczuciu, poczułem jak gorące nasienie kochanka wypełnia moje wnętrze. Opadłem bezwiednie na poduszki, byłem wykończony, jak zawsze z resztą po seksie z Nim. Nikt inny nie doprowadzał mnie do takiego stanu. Nikt.

- Jimin... Jesteś cudowny... - Mruknąłem słabo uśmiechając się pod nosem. Gdy zniknął z mojego wnętrza stęknąłem cicho i poczułem jak okrywa mnie kołdrą, zawsze to robił, jednakże tym razem coś się zmieniło. Poczułem nagle Jego ciało blisko swojego. Jego silne ramiona zgarnęły moje zmęczone ciało do siebie sprawiając że zmęczenie nagle znikało. Zwykle ulatniał się chwilę po osiągnięciu szczytu, pozostawiając mnie samemu sobie.

- Ty też jesteś cudowny, Kookie, a teraz, śpij słodko. - Wiedziałem że dziś, będę spał wyjątkowo dobrze, czułem się, szczęśliwy.
Naprawdę szczęśliwy.



Ciąg dalszy nastąpi.