czwartek, 14 kwietnia 2016

Be my hero cz 4.

No i kolejny rozdział. Wreszcie wracam do żywych, bo mój mózg zaczyna współpracować. Mam nadzieję że na długo bo w planach mam różne rzeczy a motywacji i weny brakło! 
Mam nadzieję, że jeszcze tu ze mną jesteście i tak jak ja cieszycie się na kolejną cześć Be my hero. ;D
Ciekawi was co będzie dalej? 
Zapraszam do czytania i komentowania! <3


Parring: Jikook, Vhope, Vkook.
Typ: Angst, Smut



Miałem przed sobą ciężką, bezsenną noc. Przewracałem się na łóżku z boku na bok nie mogąc ulokować swojego ciała tak, żeby nareszcie zasnąć. Miałem nadzieję że Jungkook przyjdzie do mnie do pokoju, tak jak obiecał mi to Hoseok, ale tak się nie stało, nie wiedziałem tylko czy zrobił to specjalnie i wcale nie poprosił Go o przyjście do mnie, czy może Kook był zajęty?
Około pierwszej w nocy usłyszałem chrzęst klamki. Moje mięśnie natychmiast spięły się, zupełnie odruchowo, leżałem na boku twarzą do drzwi więc spod uchylonych minimalnie powiek obserwowałem kto wchodzi do mojego pokoju i to o tak chorej godzinie. Ku mojemu zaskoczeniu, był to Jungkook. Odziany w za dużą koszulę i bieliznę.

- Taehyungie, spisz? - Nie wiedziałem czy mam zagrać że faktycznie spałem i mnie rozbudził, czy lepiej powiedzieć w prost że nie śpię bo za nic nie mogę zasnąć. Postanowiłem jednak że wybiorę tę drugą opcję.

- Nie, nie mogę zasnąć, co się dzieje, Kookie? - Byłem ciekaw dlaczego zjawił się u mnie i to z tak niezbyt szczęśliwą miną. Uniosłem się na łóżku po chwili robiąc mu miejsce obok siebie. Wiedziałem że coś się stało i jak zwykle czułem że chodzi o Jimina. Bo o kogo innego?

- Mogę z Tobą posiedzieć? Obudziłem się i nie mogę dalej spać. - Mruknął cicho i usiadł obok mnie po chwili układając głowę na poduszkach. Okryłem nas oboje kołdrą i czekałem aż zacznie mówić. - Jimin się stał. Jak zwykle. Wczoraj wieczorem, kochaliśmy się. Wszystko było jakoś tak inaczej, zachowywał się inaczej, ja czułem się inaczej. Jakby... Ah, czułem się kochany. Jimin położył się przy mnie po wszystkim objął i zasnął obok, pierwszy raz w życiu tak się zachował, ale kiedy się przebudziłem Jego już nie było, a łóżko w miejscu gdzie leżał było już zimne. Znów się wymknął. Uciekł. A myślałem głupi że będzie inaczej.

- Kook, nie jesteś głupi tylko zakochany, a Jimin? Wiesz co mi się zdaje? On się boi. Boi się zaangażować, zabrać Cię stąd, boi się być odpowiedzialny. Sam dobrze wiesz jak zareagował na fakt że Ty byłeś tu ze mną, że mnie całowałeś. To nie jest normalne zachowanie, on zwyczajnie w świecie nie chce pozwolić by ktokolwiek inny Cię tykał w jakkolwiek sposób. I jak myślisz, dlaczego to robi? I od raz rozwieję twoje wątpliwości, nie dlatego że tak mu się podoba. - Mruknąłem cicho i posłałem w Jego stronę szczery, szeroki uśmiech.

- Tak uważasz? Naprawdę? - Nie dziwiłem się że nie może uwierzyć w to co mówię. Kook powiercił się trochę i objął mnie chowając swoją twarz w zagłębieniu mojej szyi, nie przeszkadzało mi to, Jego dotyk działał na mnie wręcz odwrotnie. Uspokajał. Relaksował.

- Tak, tak właśnie uważam, mam swoje trochę lat i w życiu widziałem też sporo i uwierz mi, Ty jesteś dla Niego ważniejszy niż Ci się wydaje.  - Wyjaśniłem cicho jednakże kolejnej odpowiedzi nie uzyskałem bo chłopak zwyczajnie w świecie usnął. Zaśmiałem się tylko bezgłośnie i sam zamknąłem powieki, nie wiem kiedy, jak za dotknięciem magicznej różdżki udało mi się usnąć.

~~~~~~~

- Jimin. -  Znów On, wiedziałem że będzie mi prawił kazania co do tego smarkacza, Taehyunga. Zdawałem sobie sprawę z tego że nie miałem nawet najmniejszego prawa do zrobienia z Nim czegokolwiek, ale mój wybuchowy charakter robił sobie to co chciał. A że nie miałem humoru, to dzieciakowi się akurat oberwało. Nie rozumiałem i tak podejscia Hoseok'a, to nie była Jego pierwsza taka ofiara. Nic nie robił z nimi, tylko siedziały w zamknięciu, jak za karę, a On tylko odwiedzał je co jakiś czas, nic więcej. A skoro miał być zabawką, to do czegoś miał służyć, nieprawdaż? Hoseok był dziwnym typem człowieka. Nie umiałem Go nawet dokładniej opisać.

- Czego Hoseok? - Wiedziałem że powinienem trzymać nerwy na wodzy, bo jeśli pozwoliłbym im swobodnie wpłynąć na mnie skończyło by się poważną bójką.

- Nie mówi się ''czego'' tylko ''słucham'', pajacu. Masz więcej nie tykać Taehyung'a, mówię tutaj oczywiście o Twoich brutalnych zagrywkach pod tytułem, pobicie Go, zgwałcenie. Ten chłopak należy do mnie, nie zapominaj się więc z łaski swojej. Co więcej, masz iść do Niego i Go przeprosić, ale przeprosić Go tak, żeby faktycznie wybaczył Ci to jak bardzo Go skrzywdziłeś. Jeśli jednak stwierdzisz że masz to w dupie tak jak większość tego, co się do Ciebie mówi, więcej tutaj już nie wejdziesz. Co więcej, tego twojego chłopaczka, Kook'a, spotka coś nieprzyjemnego, a w najlepszym wypadku, wywalę Go stąd albo wyślę do mniej ekskluzywnego burdelu. Pozwoliłem Ci wykupić Go na własność, nikt więcej nie ma do Niego dostępu. A Ty mi się odwdzięczyłeś doprowadzeniem tego chłopaka do takiego stanu, że boi się jak chcę pogłaskać Go po włosach. - Wiedziałem że da mi taki wywód, ale nie wiedziałem że zagrozi mi wyrzuceniem Kook'a na bruk, wysłaniem Go gdzieś cholera wie gdzie i do tego jeszcze zakaże mi przychodzić? Tym razem było to wszystko bardzo na poważnie.

- Już skończyłeś mi prawić kazanie? Przeproszę tego dzieciaka, niech Ci będzie, ale już się nie awanturuj. - Coś tylko przeklnął pod nosem i zszedł mi z pola widzenia. Pokręciłem głową i sam udałem się do wyjścia. Musiałem odpocząć, pozbierać myśli. Czy opłacało mi się to robić? Wkońcu to tylko Kookie. Moment... Jakie tylko? Przychodziłem do tego chłopaka od kilku dobrych miesięcy. Praktycznie codziennie. Kochaliśmy się dośc często, a mimo to, wciąż mi się nie znudził, gdzie wcześniej, nawet moi prywatni partnerzy, nudzili mi się po dwóch czy trzech miesiącach. Wiedziałem że jestem  niewyżyty, ale Kook... Jemu to nie przeszkadzało, a przynajmniej takie sprawiał wrażenie. Czy to znaczy, że ten chłopak znaczył dla mnie więcej niż sam sobie myślałem? Przecież miał być tylko zabawką. Moją własnością, do której w tej chwili się... przyzwyczaiłem... Jimin, masz całą noc do przemyśleń...

~~~~~~

Obudziłem się zadziwiająco późno, le chyba potrzebowałem tego odpoczynku, bo mój organizm nie był w stanie się zregenerować. Czułem się całkiem nieźle, nic mnie nie bolało, więc zapowiadał się całkiem niezły... chwila moment, wieczór?! Zerknąłem na zegarek na którym malowała się godzina 16:30. Czyli porządne popołudnie. Nie dziwiłem się więc że Jungkook zniknął z mojego pokoju. Postanowiłem zebrać się do kupy i w końcu ogarnąć trochę. Nie mogłem przecież siedzieć tu brudny, śmierdzący, nie uczesany. Powoli godziłem się z myślą że jestem skazany na przebywanie tutaj chyba do swojej usranej śmierci, więc postanowiłem wyglądać przynajmniej dobrze. Zajrzałem do szafy, gdzie miałem mnóstwo różnych ubrań, w moim rozmiarze. Dobre chociaż to. Wybrałem koszulę, niebieską, jakby jeansową, i do tego czarne, dopasowane spodnie. Klasycznie, ale wygodnie. Oczywiście bielizna, skarpetki, wszystko tutaj było, prawie jak w domu. Poszedłem do łazienki, żeby zażyć długi prysznic, musiałem się odprężyć, zrelaksować. Wyszorowałem się porządnie, oczywiście zachowując ostrożność przy obolałych podczas dotyku miejscach, Pachnący słodkim żelem do ciała, zabrałem się za suszenie i układanie swoich jasnych włosów. Wciąż czegoś mi brakowało, wtedy też znalazłem eyeliner, kredkę, cienie, wszystko co tylko by mi się zachciało. Podkreśliłem więc delikatnie kącik oka żeby je uwydatnić, po czym zadowolony z efektu puściłem sam do siebie oczko. Skąd ten dobry humor u mnie? Nie miałem bladego pojęcia.
Wróciłem do pokoju, tam wciągnąłem na siebie wszystkie te ubrania, wcześniej przygotowane i przejrzałem się w lustrze. Wyglądałem bardzo dobrze ale... co z tego skoro nikt mnie nie widział? Wtedy jak na zawołanie usłyszałem chrzęst klamki, gwałtownie odwróciłem się w kierunku drzwi i ujrzałem Hoseok'a. Ulżyło mi, znów miałem obawy że to Jimin. Dobrze że takowe zostały rozwiane. Odruchowo wstałem i poprawiłem swoją koszulę, w następnej kolejności spotykając się z reakcją z Jego strony jakiej bym się nie spodziewał. Hoseok zamrugał kilkakrotnie i lekko rozchylił wargi. Podobałem mu się? Zaraz, moment, o czym ja myślę.

- Dzień dobry, znaczy, prawie wieczór, patrząc na godzinę. - Mruknąłem tylko czując się nieco zażenowany że tak późno się obudziłem.

- Cześć maluchu, przyszedłem sprawdzić jak się czujesz, ale z tego co widzę, czujesz się całkiem nieźle, i wyglądasz nieziemsko. - Serce mi mocniej załomotało, to było miłe usłyszeć coś takiego od Niego tym bardziej, należałem do Niego więc musiałem dobrze wyglądać.

- Tak, dziś czuję się już o wiele lepiej. Odespałem porządnie zmęczenie, nic mnie nie boli. - Mruknąłem posyłając mu uroczy uśmiech. Zauważyłem że zbliża się do mnie, na co ja odruchowo zareagowałem odsunięciem w tył, kilka kroków, aż trafiłem na ścianę. Przełknąłem ślinę coraz bardziej zdenerwowany, aż zacisnąłem mocno powieki. Poczułem delikatne gładzenie policzka, potem włosów. Uchyliłem niepewnie powieki i przyglądałem się mu spokojnie.

- Nie musisz się mnie bać, stanowczo nie mnie. - Jego głęboki, spokojny głos zmuszał mnie do uwierzenia w to co mówi. Aż przeszły mnie dreszcze po całym ciele. Patrzył mi głęboko w oczy, nie widziałem w tych ciemnych tęczówkach niczego złego, tylko smutek, pewnego rodzaju cierpienie? Kim był ten człowiek? Co ukrywał? Jaką miał tajemnicę? Dlaczego był taki inny? Poczułem jak delikatnie układa dłoń na moim pasie, drugą dłoń ułożył na moim policzku i delikatnie pogładził oba te miejsca kciukami dłoni. A ja co? A ja stałem, dalej jak słup soli i patrzyłem na Niego jak w obrazek. Po chwili stało się to, co przeczuwałem że się stanie. Zbliżył swoją twarz do mojej, delikatnie całując moje wargi, nie spieszył się, nie napierał. Z początku miałem wrażenie że serce mi wyskoczy, że szlag je trafi. Nie umiałem się zachować. Nie chciałem być jednak bierny w tym, zamknąłem oczy i delikatnie objąłem Go za szyję ramionami, oddając pocałunek, z początku, były to same muśnięcia, ale z czasem przeradzały się one w głębsze, pewniejsze pocałunki. Było mi gorąco, nogi odmawiały współpracy, ciało bez kontroli zaczynało drżeć.
Już po chwili Jego język bez skrupułów wdarł się między moje wargi od razu dopadając mój gorący mięsień, żeby spleść się z nim w przyjemnym, wilgotnym tańcu. Westchnąłem cicho czując że gorąco robi się coraz bardziej nieznośne. Ciało powoli zaczynało w pełni odmawiać mi współpracy, zmysły zaczynały szaleć, sprawiając że czułem lekkie zawroty głowy. Pewne, silne objęcie w pasie, zbliżyło moje ciało jeszcze bardziej, do tego Hoseoka, przez co czułem Jego ogłupiające ciepło jeszcze bardziej, mocne perfumy drażniły mój nos, dodatkowo stymulując moje zmysły.

- H-hoseok... - wymamrotałem cicho czując że zaraz zemdleję, jeśli nie odetchnę. Pocałunek tak nas pochłonął że nie mogłem w pełni złapać oddechu. Mężczyzna odsunął się nieco ode mnie na koniec lekko przygryzając moją dolną wargę, następnie uważnie lustrując moją sylwetkę wzrokiem. Lekko drżałem, oddech był nie równy, przerywany, a spodnie, które wcześniej były dość luźnawe, wyraźnie opięły się na kroczu. Już wiedziałem co On sobie o mnie pomyśli. Zagryzłem nerwowo wargę i spoglądałem na Niego niepewnym wzrokiem. On jednak nic nie powiedział, tylko ucałował mnie czule w czubek nosa.

- Bądź grzeczny, pamiętaj należysz do mnie, hm? Zawołam zaraz Jungkook'a. Dziś wyjeżdżam na cały dzień, więc mnie tu nie będzie, ale On się Tobą zajmie, dobrze?- Skinąłem tylko głową starając się uspokoić. Hoseok po chwili mnie opuścił i zostałem sam ze swoimi myślami i.... problemem, dużym problemem. Osunąłem się na ziemię po ścianie i złapałem dłonią za krocze. Musiałem się uspokoić, ale jak? Jeszcze Kook? Jak On tu przyjdzie, to spale się ze wstydu, centralnie spalę się ze wstydu. Taehyung, opanuj się, uspokój...

~~~~~~~

- Jungkook? - Mruknąłem wchodząc do pokoju chłopaka. Najpierw oczywiście zapukałem do drzwi coby nie zastać Go w takiej czy innej sytuacji z Jiminem, lub nago albo coś w tym guście.

- Tak możesz wejść. - Gdy usłyszałem głos ze środka wiedziałem że teren jest czysty. No.. Czysty to ogólnie powiedziane, bo w Jego pokoju rozgrywało się pobojowisko jakieś. Pościel porozrzucana, na podłodze buteleczka z lubrykantem, kajdanki, jakaś bielizna. Oj Jungkook, Jungkook. - Coś się stało, Hoseok?

- Nie, tylko wyjeżdżam i chciałbym żebyś zajął się Taehyungiem. Pokaż mu to miejsce, wyjdź z Nim na dwór, niech nie czuje się tutaj źle, tym bardziej gdy mnie nie na obok, hm? - Mruknąłem spokojnie i przyjrzałem się chłopakowi uważnie. - Mogę Cię o to prosić? I dopilnuj, żeby Jimin Go przeprosił, tak jak mu kazałem, bądź przy tym żeby mieć pewność że mu nie odbije znów.

- Dobrze, już do Niego idę, jak sobie życzysz. Zajmę mu odpowiednio czas żeby dobrze się czuł. - Skinąłem tylko głową i opuściłem pokój chłopaka. Miałem pewność że wszystko będzie w porządku więc udałem się do samochodu i odjechałem.

~~~~~~~

Dalej zmagałem się ze swoim problemem, podniecenie nie chciało ze mnie ujść, zwłaszcza, że przed chwilą całował mnie tak cholernie przystojny, silny mężczyzna którego własnością właściwie byłem, podobałem się mu w takim wydaniu, pierwszy raz zrobił coś więcej niż pocałunek w czoło, więc odczuwałem to dwadzieścia razy bardziej niż powinienem. Głupi ja.
Usłyszałem chrzest klamki, wiedziałem że to Jungkook, zakłopotałem się bardziej widząc że moje spodnie wyraźnie nie pozwalają mi zapomnieć o tym co dzieje się między moimi nogami.

- Taehyungieee, Hoseok mnie przysł... Co Tobie? - No masz, aż tak było widać że coś mi dolega? Uśmiechnąłem się głupkowato czując że policzki zaszły mi purpurą bo było mi jeszcze goręcej niż chwilę wcześniej. Zabijcie mnie, błagam.

- Nic takiego, to głupie i wstydliwe i żenujące i żałosne i... - Wymamrotałem ale chłopak zaraz mi przerwał.

- Nie opowiadaj jakie to jest tylko powiedz mi co się dzieje... O jej. - Gdy zbliżył się do mnie, zwrócił uwagę na to co wyraźnie tę uwagę chciało przykuć, teraz już w ogóle płonąłem rumieńcem na policzkach. Kook jednak nie zareagował w żaden nieprzyjemny sposób, uśmiechnął się tylko czule i pomógł mi wstać. - Chodź do łazienki, zaraz coś poradzimy.

- Poradzimy? - Mruknąłem tylko dopiero po chwili dopuszczając do siebie myśli o tym, w jaki sposób chłopak może chcieć mi pomóc. I cóż, nie myliłem się...
Gdy tylko znaleźliśmy się w łazience, poczułem jak lekko popycha mnie na kraniec wanny. Usiadłem na niej posłusznie nerwowo zagryzając wargę, która i tak już była porządnie poprzegryzana z tego wszystkiego.
Jungkook przyklęknął przede mną i z wyjątkowo troskliwym wzrokiem spoglądając na moją twarz, rozpiął moje spodnie nad wyraz sprawnie, po czym zsunął ze mnie ich materiał wraz z bielizną do kolan, bez żadnego skrępowania. Za to ja, czułem się najidiotyczniej na świecie. Martwił mnie, albo może bardziej przygnębiał fakt, że chłopak młodszy ode mnie, był o wiele bardziej doświadczony w tych sprawach, a ja, żyjący w super chrześcijańskiej rodzinie, nie myślałem nawet o tych rzeczach przed ślubem. Takie już było moje wychowanie, a tu proszę, robię coś zupełnie sprzecznego z samym sobą. Chociaż... Chrzanić te zasady, nie mam domu. Nie wrócę tam pewnie już nigdy. Gdy lekko owiał moją dopraszającą się uwagi męskość, swoim ciepłym oddechem, ciche sapnięcie wydostało się z moich ust, przyłożyłem do nich zewnętrzną część dłoni i lekko się na niej zagryzłem. To jeszcze było nic. Zaraz poczułem chłodnawą, smukłą dłoń ujmującą moją męskość, odrzuciłem lekko głowę w tył i stęknąłem cicho. Przyjemna dłoń chłopaka zaczęła powoli poruszać się rytmicznie w górę i w dół, sprawiając że coraz większa ilość ciepła zmierzała do mojego podbrzusza. Odruchowo poruszałem lekko biodrami w odwrotną stronę do Jego ruchów, pragnąc ulgi, bo moje przyrodzenie nieprzyjemnie pulsowało, bolało. Ale teraz? Teraz czuło się otoczone odpowiednią ''opieką''. Wzdychałem raz po raz, czując niezwykłą przyjemność rozpływającą się po całym moim ciele. Gdy zupełnie nagle Kook przygryzł delikatną skórę na wewnętrznej stronie mojego uda cichy pisk wydostał się z moich ust i zaraz po nim stłumiony przez zagryzioną dłoń jęk. Całe ciepło znalazło upust a ja osiągnąłem szczyt czując niesamowitą ulgę. Ubrudziłem jednak przy tym dłoń chłopaka. Drżąc starałem się uspokoić oddech który jeszcze bardziej przyspieszył. Chłopak tylko uśmiechnął się zadowolony i umył rękę po chwili całując Lekko moje spierzchnięte nieco wargi.

- Już dobrze? - Też mi pytanie, czułem się cudownie, nagle zmęczeniem stres, zły humor czy inne takie rzeczy, zniknęły.

- Tak, dziękuję Ci Jungkook, Hoseok... To wszystko przez Niego. - Mruknąłem cicho i ubrałem się po chwili wychodząc z łazienki, w tej samej chwili usłyszałem chrzęst klamki, drzwi otworzyły się a za nimi? - Jimin?...




Ciąg dalszy nastąpi.



7 komentarzy:

  1. Ale kombinacje się zaczynają... i like it!
    Nie spodziewałam się, że Kook taki pomocny 😁
    Jestem ciekawa tylko, czy Jimin grzecznie przeprosi, czy znów mu coś głupiego do głowy przyjdzie... XD

    OdpowiedzUsuń
  2. O JAAA! Musialam to sobie wszystko przypomnieć, bo skleroza niestety nie boli xD I jestem zla, ze nadrobialam to teraz bo będę Cię gnębić o resztę rozdziałów! (・∀・)
    WIEC DAWAJ DALEJ BO MAM DUZO PODEJRZEŃ, HOSEOK JEST STANOWCZO ZA GRZECZNY! Takie nadzieję są podejrzane....
    Czekam, czekam, weny życzę eee ≧﹏≦

    OdpowiedzUsuń
  3. O mój boże....... Ja...ja to... kocham! No kocham po prostu :D
    Ja chcieć więcej. Ja życzę ci dużo weny takiej, że... ahhh po prostu weny :P Ciekawe co zrobi Jimin....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa! <3
      Cieszę się że podoba Ci się ta seria : )
      Już niedługo możesz się spodziewac kolejnego rozdziału <3

      Usuń
  4. To jedna z moich ulubionych serii, więc już nie mogę doczekać się następnego rozdziału. Mam nadzieję, że będzie jakaś ostra bijatyka i połamią się paznokcie <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Aish !! Jimin TY buraku ! Zawsze wchodzi w takich momentach .

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam na dalszą część! ❤��

    OdpowiedzUsuń