No i jest czwarta część. Trochę dłużej zajęło mi pisanie jej, przez brak czasu i chwilowo brak weny, ale rozdział się pojawił i następne również się zjawią, nie wiem tylko w jakim odstępie czasowym. Mam nadzieję że będzie się wam podobać kolejny rozdział mojego małego dzieła.
Zapraszam do czytania i komentowania! <3
Typ: ANGST?
Parring: Yoonmin, Jikook.
Przebudziłem się rano, dość późno, bo teoretycznie zbliżało się południe, dziś znów miałem dzień wolny, ale nawet jeśli bym go nie miał, zrobiłbym tak, żebym jednak został w domu. Nie miałem siły wychodzić dziś do pracy. Rozejrzałem się po pokoju nie do końca jeszcze ogarniając sytuację gdzie jestem, co ja robię. Przewróciłem się lekko na lewy bok i zauważyłem śpiącego obok prześladowcę. Suga... Z początku się przestraszyłem, bo w sumie miałem wrażenie że to wszystko, co stało się wczoraj, było zwykłym snem, a jednak, stało się, tylko nie wiedzieć czemu, nie żałowałem tego. Miał rację, to było moje pragnienie, marzenie pewnego rodzaju. I On je spełnił.
Gdy tak spał, wyglądał... Zwyczajnie, spokojnie, zupełnie niegroźnie, jak normalny człowiek który śpi, je, pracuje, żyje. Nie szło uwierzyć w to, że był to bezlitosny demon, krzywdzący każde ludzkie istnienie, sprawiający ból i cierpienie. Ale to naprawdę był demon, w swojej własnej niesamowicie przystojnej osobie.
Przyłapałem się na tym, że podziwiałem spokojnie te bladą skórę, kruczoczarne włosy, ładną szczękę. Te miękkie czarne kosmyki ,lekko przysłaniały Jego twarz, więc sięgnąłem w jej kierunku żeby odgarnąć je delikatnie, ale nagle poczułem jak Jego chłodna tym razem dłoń łapie mój nadgarstek, uchylił powieki i spojrzał na mnie z uśmiechem już po króciutkiej chwili znajdując się nade mną, ot tak. Zamrugałem kilkakrotnie zaskoczony patrząc na Niego uważnie po czym natychmiast wysunąłem się spod Niego zabierając kołdrę. Owinąłem się nią szczelnie i już chciałem zacząć się na Niego wydzierać ale zostałem najzwyczajniej w świecie rozkojarzony Jego stanem, otóż, leżał sobie taki, jak młody bóg, roznegliżowany na mojej zmiętoszonej pościeli, miał szczęście że kawałek prześcieradła zasłaniał Jego męskość, bo chyba bym spalił się ze wstydu, nie wiedziałem czemu, ale to co się wczoraj stało było dla mnie krępujące. A On, w takiej... kuszącej pozycji, nie pomagał mi ani odrobinę. Szybko założyłem na siebie swój szlafrok kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Ubrałbyś się chociaż.
Rzuciłem przez ramię odwracając się twarzą w kierunku dużego lustra, przypomniało mi się to, jak wczoraj mocno ugryzł mnie w obojczyk, podszedłem bliżej swojego odbicia i odchyliłem lekko kawałek szlafroka z ramienia, ku mojemu zaskoczeniu nie widniało na nim brzydkie ugryzienie, ani nic równie nieprzyjemnego, tylko coś na kształt tatuażu. Przesunąłem po nim lekko palcami przyglądając się coraz uważniej, zająłem się tym na tyle, że nie zauważyłem kiedy Suga podszedł do mnie bezszelestnie. Poczułem jak lekko obejmuje mnie ramieniem w pasie układając brodę na moim odsłoniętym ramieniu.
- Wiesz, że to połączyło nas do momentu gdy umrzesz? A nawet i po tym czasie? Teraz już nigdy się mnie nie pozbędziesz, Jiminnie...
Gdy wyszeptał mi te słowa do ucha, poczułem jak dreszcze ogarnęły calutkie moje ciało, od koniuszków palców, aż po sam czubek głowy. Miał cichy, lekko chrapliwy głos, a gdy szeptał, stawał się tak pociągający, że nie szło wytrzymać.
- Wiem o tym, mam nadzieję że nie będę tego żałować.
- Nie udawaj takiego chłodnego, nie powiesz mi teraz że mnie nienawidzisz, prawda?
- Suga, puść mnie, no już.
Mruknąłem cicho i wyswobodziłem się Jego objęć, byłem naprawdę skrępowany Jego bliskością, zwłaszcza że chyba nie zamierzał się ubrać.
- Jak ja lubię sposób w jaki wymawiasz moje imię, wiesz? A ten znak... Lepiej ukrywaj, a znajomym mów że zrobiłeś sobie tatuaż, wiesz, w tej norze zabitej dechami, ludzie są bardzo religijni, gdyby dowiedzieli się że zawarłeś pakt z demonem... Źle by się to skończyło a tego, oboje nie chcemy, hm?...
Znów ten ton głosu, to nie było możliwe do zniesienia. Nie zamierzałem tak stać więc jakimś sprytnym cudem wyswobodziłem się z Jego objęć i rzuciłem w Niego Jego spodniami które zgarnąłem z ziemi.
- Ubierz się pajacu!
Krzyknąłem w końcu i udałem się do łazienki, musiałem wziąć porządny, dłuugi prysznic.
~~~~~~~~~~~~
Spodziewałem się że Jimin wróci do normy, ze znów będzie się zachowywał jak przed naszym zbliżeniem, jednakże już byłem tylko pajacem a nie natarczywym gnojkiem, idiotą, intruzem.
Od tego momentu, musiałem zacząć wdrażać swój sprytny plan, chłopak musiał mieć wrażenie że naprawdę zaczyna mu się powodzić. Pierwszym miejscem, była... praca.
Korzystając z tego że Jimin miał dziś dzień wolny, udałem się w to miejsce, nieodwracalnie namieszałem w zamówieniu sporządzonym przez zastępcę kierownika, był to kompletnie roztrzepany facet w dodatku nijaki, zadbałem o to żeby nie dotarło na miejsce tyle towaru ile miało, w dodatku czarodziejsko zniknęły pieniądze z konta firmy i poszły na konto owego chłopaka. Wydawało mi się ze w zupełności to wystarczy na to, żeby go zwyczajnie wyrzucili, a kto zajmie cieplutką posadkę za czterokrotną dotychczasową pensję? Oczywiście Jimin, ale tego miał się dowiedzieć w swoim czasie, mnie pozostało czekać cierpliwie na kolejny rozwój wydarzeń.
~~~~~~~~~
Długi prysznic przyniósł mi przyjemne odprężenie, czułem się jakiś dziwnie swobodny, wyzwolony w pewien sposób, a przecież właśnie tej nocy, uwięziłem swoją duszę na zawsze, zabawne.
Gdy wyszedłem z kabiny, okryłem się na chwilę ręcznikiem pozostawiając symbol wymalowany na moim obojczyku odkryty, z lekkim podziwem spoglądałem na ten znak niedowierzając że z ugryzienia ot tak mogło powstać coś takiego, samo nie mogło się zrobić, zmyć też się nie chciało, więc stało się, to wszystko była prawda. Ubrałem się w czystą bieliznę, przeczesałem palcami swoje wilgotne, srebrzyste włosy i wyszedłem z łazienki, po cichu, żeby nie przyciągnąć uwagi Sugi, przynajmniej dopóki się nie ubiorę.
Zadziwił mnie fakt że nie było Go jednak w pobliżu, bo mimo że zrzuciłem z hukiem klucze i plastikowy wazon z szafki, ten się nie zjawił obok. Pewnie polazł gdzieś i zaraz wróci mnie drażnić. No i masz, jakbym zawołał Go myślami bo gdy szperałem w szafie szukając czegoś wygodnego i odpowiedniego, usłyszałem za sobą Jego głos.
- Weź ten czarny podkoszulek i szarą koszulę. Najlepiej będą Ci pasować. A na nogi, czarne spodnie, te z dziurami na kolanach, hm? Chociaż, osobiście wolę Cię nago.
Przeszedł mnie taki dreszcz na plecach, że aż mi się zakręciło w głowie, co ten facet wyrabiał, był nie możliwy, nie zauważył jeszcze że krępuje mnie ta całą sytuacja, On się świetnie bawił, a ja wciąż miałem ochotę zapaść się pod ziemię. Przez chwilę przeszła mnie myśl, żeby nie ubierać tego co mi zaproponował bo przecież będę mu się taki podobał, ale przeciwstawienie się mu, wróżyło coś gorszego, więc faktycznie wybrałem to, co zasugerował i wsunąłem wszystko na siebie. Musiałem przyznać że wiedział co mi wybrać, bo wyglądałem dokładnie tak jak lubiłem, luźno, ale stylowo, dobrałem do tego jeszcze ciężką bransoletę i jakiś sygnet.
Przejrzałem się uważnie w lustrze i poprawiłem swoje nieco wilgotne jeszcze srebrzyste włosy. Wyglądałem naprawdę dobrze. Nim zdołałem jednak podziękować mężczyźnie za dobranie mi takiego kompletu, zadzwonił mój telefon, szybko go odebrałem i nie wierzyłem w to co słyszałem.
- Tak, tak szefie, będę zaraz. Dziesięć minut i jestem na miejscu. Tak. dobrze, w porządku.
- Co się stało, Jiminnie?
- Dzwonił mój szef, mówił że coś stało się poważnego z zamówieniem w pracy, szef krzyczał, prosił żebym przyjechał teraz, natychmiast, zaraz bo wszystko się sypie. Muszę jechać do pracy, znaczy biec, nie jechać, zamówię taksówkę,
Wybełkotałem niezrozumiale i zgarnąłem kurtkę ze sobą, wciągnąłem na nogi buty i pobiegłem na pobliskie stanowisko taksówek. Zamówiłem jedną z nich i ruszyłem do pracy. Na miejscu zastałem istny chaos i kierownika który krążył dookoła swojego zastępcy krzycząc na Niego, wyzywając od kłamliwych złodziei, oszustów, że wezwie policje. Na prawdę musiało być poważnie, bo gdy tylko mnie zobaczył, prosił żebym pomógł mu to odkręcić, bo firma straci wszystkie pieniądze, upadnie, zbankrutuje. Zdenerwowałem się z początku, ale zaraz uspokoiłem szefa, zająłem się wszystkim odwoływaniem transportów, odebrałem pieniądze z konta zastępcy, ustaliłem z kontrahentami warunki zwrotu tego zamówienia, tak, żeby firma nic nie straciła, ani jedna ani druga. Zajęło mi to trochę czasu, ale z chwili na chwilę szef miał minę coraz to weselszą. Wreszcie odetchnąłem spokojnie i uśmiechnąłem się do zgromadzonych dookoła pracowników.
- I gotowe.
- Jimin, uratowałeś całą naszą firmę. Od dnia jutrzejszego, zajmujesz posadę tego niezrównoważonego idioty który chciał nas wszystkich oszukać i doprowadzić do klęski.
Byłem w takim szoku, że nawet nie broniłem poprzedniego zastępcy, tylko stałem tam, tak jak stałem, mając lekko uchylone wargi, czy szef właśnie powiedział że dostałem awans na to stanowisko? Nie będę musiał tyrać jak wół, tylko będę mógł spokojnie siedzieć za biurkiem, będę mógł wcześniej wracać do domu, spędzać czas na przyjemnościach, więcej ćwiczyć... Będę mógł spełniać swoje marzenia... Poprzedni zastępca został wyprowadzony przez ochronę, dopiero wtedy do mnie w pełni dotarło to co się stało.
- Ja, naprawdę bardzo dziękuję, Szefie... Ale czy na pewno nadaję się na to stanowisko?
- Jestem tego pewien, udowodniłeś to przed chwilą, nie przyjmuję odmowy, masz w tej chwili dwukrotność swojej pensji, 6-8 godzin dziennie. Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze współpracowało. Jutro zrób sobie jeszcze wolne za to ze dziś spędziłeś tu swój czas wolny.
Podziękowałem swojemu szefowi nie wierząc w to co się dzieje, więc jednak zaczęła się moje dobra passa? Więc jednak opłacało się podpisać ten kontrakt? Wyszedłem z budynku firmy w jakiej pracowałem od dziś na stanowisku zastępcy kierownika, dalej w lekkim szaku, szedłem powoli drogą w kierunku sali do ćwiczeń, była już taka godzina, że musiałem iść na trening i to ten jeden z najważniejszych, decydujący o tym, czy jest sens żebym startował w ogóle do tej dużej roli w operze. Zauważyłem na swojej drodze Suge, szedł w moim kierunku z torbą z ubraniami na trening, o której nawet nie pomyślałem. Ale On oczywiście wszystko przewidział, no tak, chyba wiedział lepiej o wszystkim niż ja.
- Oh, Suga, dziękuję że przyniosłeś mi moje rzeczy. Nie pomyślałem o tym że tak długo mi to wszystko zejdzie, ale nie uwierzysz, dostałem awans, będę mógł więcej ćwiczyć, spędzać czas na przyjemnościach zamiast na harowaniu jak wół.
- Gratuluje dzieciaku, ale czy Ty przypadkiem nie masz iść teraz na trening? Zaraz się spóźnisz.
- Co? Ah, tak! To do wieczora!
- Nie, nie, zaczekaj. Ja pójdę z Tobą na ten trening. Chcę zobaczyć czy coś z Ciebie wyrośnie czy nie bardzo.
Już chciałem mu się jakoś odgryźć, ale miałem za dobry humor żeby sobie go psuć taką błahostką, ruszyłem w kierunku salki treningowej cały czas mając na twarzy przyklejony uśmiech. Gdy tylko weszliśmy do przedsionka, zauważyłem pozostałych chłopaków, włącznie z Kook'iem. Przywitałem się z każdym z osobna przedstawiając swojego przyjaciela z miasta - Sugę. Tak jak myślałem, zrobił mi trochę obciachu bo ze swoich kretyńskim uśmieszkiem zaczął się z każdym witać. Wyjaśniłem chłopakom że będzie dziś nas oglądał z czystej, LUDZKIEJ, ciekawości. Nikt nie miał nic przeciwko. Gdy tylko się przebraliśmy, cała paczka udała się na salkę. Tam czekał już nasz osobisty sędzia, który miał postanowić kto ma brać udział w przesłuchaniach jako reprezentant. Zaczął Namjoon, zwykle, był naprawdę dobry, ale dziś, co chwila się potykał, co chwila mylił kroki, nie nadążał za muzyką, to nie był Jego dzień.
Następny wyszedł Jungkook, jak zwykle bezbłędny, pełen gracji, zatańczył bezbłędnie.
Kolejną osobą był Hoseok, nasza taneczna gwiazda, zawsze się ze mną ścigał w osiągnięciach tanecznych, dziś jednak i Jemu nie poszło. Kręciło mu się w głowie i w połowie musiał przerwać swój występ. Potem, przyszła kolej na mnie. Zamknąłem na chwilę oczy stojąc na środku i gdy rozbrzmiała piosenka z głośników, zacząłem swój układ. Szło mi bardzo dobrze, wszystko tak jak ułożyłem, tak jak zaplanowałem, nie rozpraszał mnie teraz nawet głupawy uśmieszek Sugi, skupiłem się tylko na sobie i na tańcu. Gdy muzyka ucichła ukłoniłem się i usiadłem z pozostałymi, łapiąc oddech po intensywnym układzie.
- A więc tak, jestem zawiedziony Namjoonem i Hoseokiem. Chłopaki, to co dziś pokazaliście było nieprofesjonalne i przykre, z przykrością oznajmiam, że nie nadajecie się w takim stanie na reprezentowanie w przesłuchaniu. Za to Jimin i Jungkook. Byliście dziś bezbłędni i jako że nie mogę wybrać pomiędzy wami obaj macie udać się i walczyć o główne role w przedstawieniu w operze.
Zatkało mnie, tak samo jak i Jungkooka, spojrzeliśmy po sobie zaskoczeni po czym przybiliśmy sobie porządną piątkę. Byłem w tej chwili najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem. Miałem swoją szansę, wraz z Kookiem, mogliśmy wyjść na wielką scenę zaprezentować siebie, całych.
Wszyscy wyszli z sali, zostałem na chwilę tylko ja i Suga. Właściwie, zostałem tam specjalnie, bo chciałem mu podziękować... tak, chciałem podziękować swojemu oprawcy, w tej chwili władcy mojej duszy... Bo to przecież nie był przypadek że Namjoon i Hoseok zatańczyli tak źle...
- Suga... To Twoja sprawka, prawda? To dzięki Tobie wypadłem tak dobrze? Dziękuję że nie przeszkodziłeś Kookowi, załamałby się gdyby mu coś nie poszło, jest trochę delikatny. A teraz oboje możemy startować w eliminacjach.
Posłałem szczery uśmiech w kierunku chłopaka, ale ten... milczał. Wstał z ławki na ktorej siedział i powolnym krokiem, uśmiechając się półgębkiem ruszył w moją stronę. Poczułem jak moje ciało zalewają dreszcze, że moje serce zaczyna szybciej bić, oddech przyspieszył. Przecież, nie byłem zmęczony... Ja zwyczajnie zacząłem się denerwować. Co On knuł? Czego ode mnie chciał?
- Suga? Co jest, czemu milczysz? Czemu się tak uśmiechasz? Co chcesz zrobić?! Odpowiedz mi!
Poczułem jak moje plecy zderzają się ze ścianą, aż mnie na chwilę sparaliżowało, bo nie miałem drogi ucieczki, nie miałem wyjścia, musiałem się poddać. Ale... przecież ktoś mógł nas zobaczyć.
Poczułem jak łapie moje dłonie po chwili przypierając je nad moją głową, do ściany. Wsunął kolano między moje uda i mocno naparł nim na moje krocze. Jęknąłem niekontrolowanie i zagryzłem wargę.
- Przestań, Suga...
Wymamrotałem cicho ale uciszył mnie pocałunkiem, pewnym, nieco zachłannym, zaborczym. Westchnienie uleciało spomiędzy moich warg, nie mogłem się przed nim obronić. Starałem się oswobodzić swoje ręce jakoś uciec z Jego uścisku, ale gdy tylko mocniej się szamotałem, czułem że on jednocześnie zwiększał intensywność ocierania się kolana o moje krocze. Wszystkie próbu na marne. Poczułem jak Jego chłodna dłoń powoli wsuwa się pod moją koszulkę podwijając ją w górę, przecież On nie mógł tego mi zrobić, tutaj, w tym miejscu, nie miał żadnego prawa, chociaż... może miał?
Wtedy stało się to, czego się obawiałem, usłyszałem skrzypnięcie drzwi, Suga odsunął się ode mnie kawałek z wrednym uśmiechem, a ja w otwartych drzwiach ujrzałem... Jungkooka.
- Jimin.....? Ja... przepraszam!
Chłopak jak oparzony wyszedł z sali a ja poczułem jak złość we mnie wzbiera, odepchnąłem od siebie Sugę i spojrzałem na Niego wściekle.
- Coś narobił?! Wszystko widział! Miałeś mi pomagać a nie niszczyć życie! To nazywasz pomocą?!
Zauważyłem na twarzy Sugi coś, co przypominało nieco smutny, niemrawy uśmiech? Byłem tak rozkojarzony że nie rozumiałem całej tej sytuacji.
- Pomagam Ci, pobiegnij za Nim, to się przekonasz...
Nie miałem ochoty dłużej z nim rozmawiać, marnowałem tylko cenny czas na wyjaśnienie Jungkookowi tej całej sytuacji, pobiegłem do szatni i tam zastałem Go pakującego nerwowo swoe rzeczy do małej torby.
- Jungkook. Posłuchaj mnie, to nie jest tak jak myślisz? To wygląda poważniej niż jest w rzeczywistości.
Jungkook tylko zaśmiał się cicho pod nosem, nie uśmiechając się właściwie, miał smutny wzrok skierowany w podłogę.
- Skoro nie jest tak jak myślę, to wyjaśnij mi jak jest? Skoro nie wygląda na to jak wygląda, to wyjaśnij mi, dlaczego ja widzę że moja pierwsza miłość kocha już innego a ja przyłapuję ją na obściskiwaniu się z tym kimś? A co jest w tym zabawne? Że gdybym nie był tchórzem i powiedział Ci wcześniej co czuję, to może.. tą osobą byłbym ja, a nie jakiś paniczyk z miasta, bo kocham Cie odkąd pamiętam...
Byłem w ciężkim szoku, czy to się naprawdę działo? Czy to może iluzja tego pieprzonego demona? Chociaż, czy On jest w stanie robić takie rzeczy? Wyciągnąłem dłoń żeby złapać nią dłoń chłopaka, ale gdy to zrobiłem, poczułem jak się wyrywa.
- N-nie, nie dotykaj mnie proszę. Ja... To z nerwów, muszę się otrząsnąć. Ja się nie poddam tak łatwo, pokażę Ci, że jestem więcej wart niż ten frajer z miasta.
Chłopak zabrał swoje rzeczy i wyszedł, a ja, zostałem sam dla siebie z masą myśli jakie piorunowały moją głowę. Chłopak, a którym myślałem dniami i nocami, właśnie wyznał mi uczucie, wyznał mi miłość na którą czekałem tyle czasu... Tylko dlaczego, czułem w sobie taką pustkę? Dlaczego nie czułem w tej chwili nic? Dopiero teraz sobie to uświadomiłem że wcale nie byłem w Nim zakochany? Wydawało mi się to? Zamiast miłości czułem złość, ale nie do Niego, a do... Sugi... Że tak łatwo chciał mnie oddać...innemu.
Ciąg dalszy nastąpi.
NIE! NIE POZWALAM CI KOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE! Jako pomocnik wnoszę pozew o znecanie sie psychiczne nade mną! I co?! I co?! JAK MOGLAS TO PRZEROBIĆ TAK DOBRZE?! CHUJOWY ROZDZIAŁ? BRAK WENY? DYRDYMAŁY!!! TO BYLO I JEST ZBYT DOBRE ABY TO WSTAWIĆ! ROZPŁYWAM SIĘ BSJSJSNSB +︿++︿++︿++︿+(ಥ_ಥ)♡♡♡
OdpowiedzUsuńNajgorszy moment na koniec rozdziału, przysięgam. Ale i tak jestem mega zadowolona, bo chyba ktoś tu się nam zakochuje powoli w demonie hehe
OdpowiedzUsuńYoonmin forever♡
Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów,więc oby Ci wena dopisywała, bo w przeciwnym razie będę Cię męczyć dniami i nocami @-@'
MUSZĘ WIEDZIEĆ CO MA W PLANACH YOONGI.