czwartek, 13 października 2016

Pure evil cz.1

A więc, mamy moje kolejne maleństwo, które chwilowo zapowiada się na jakieś trzy rodziały, ale przy pomocy mojego dobrego duszka który wyciąga ze mnie pokłady weny, może coś dłuższego z tego powstanie?
Mam nadzieję, że wszystkim czytelnikom spodoba się to opowiadanie, zachęcam serdecznie do zostawiania komentarzy, sugestii, przemyśleń. <3 Mam nadzieję że jeszcze ktoś tu zagląda, a tymczasem, życzę miłego czytania! <3




Typ:Angst? Fantasy
Parring: Yoonmin


Impreza z okazji zaliczenia wszystkich egzaminów mojego przyjaciela, zdawała się być zwyczajna, jak każda inna. Dużo alkoholu wszelkiego rodzaju, jeszcze więcej jedzenia, oczywiście nie zdrowego, bo jakże inaczej? Głośna muzyka, śmiechy wygłupy, każdy opowiadał czego to nie ma w planach, co zamierza robić w wakacje, gdzie chce wyjechać. Wszyscy moi znajomi spełniali marzenia, robili to, co chcieli, a ja?

Ja musiałem pracować, sam na siebie, na swoje jedzenie, mieszkanie, a miałem jedno marzenie, najcenniejsze jakie mogłem mieć, a jednocześnie takie, które sprawiło że straciłem wszystko, a dokładniej rodzinę. Gdy odmówiłem rodzicom przejęcia firmy po ojcu gdy już osiągnę pełnoletniość, ojciec stwierdził że mnie wydziedzicza i mam się po osiągnięciu dwudziestego-pierwszego roku życia wynieść z domu. Nie miałem wyjścia, musiałem odejść, dzień po urodzinach zabrałem swoje rzeczy, wszystkie oszczędności i wyniosłem się, daleko, bardzo daleko od domu. Znalazłem mieszkanie, i to nie byle jakie, bo właściwie jak taka mniejsza willa. Kilka pokoi, dwie łazienki, salon, wielka kuchnia. Zabawny był fakt, iż mieszkanie to było praktycznie za bezcen, chodziło o to, bym teoretycznie go pilnował. Najemca brał ode mnie pieniądze za prąd, gaz, internet bez którego żyć nie mogłem, no i niewielkie pieniądze za sam najem, oferta trafiła mi się jak ślepej kurze ziarno, ale była ''strefa'' w domu do której nie mogłem wchodzić, sala z dużymi drzwiami zamknięta na klucz. Nie obchodziło mnie to miejsce, bo ważniejszy był dla mnie dach nad głową za półdarmo. A to wszystko dlatego, że chciałem być.. tancerzem. Marzył mi się występ w, operze, w centrum miasta. Ale nigdy nie czułem się na tyle dobry, by pójść na casting, nigdy, aż do niedawna. Stwierdziłem że muszę coś zrobić i że nie mogę się poddać od tak, bez jakiejkolwiek walki. Za niecałe dwa tygodnie, miałem casting do roli w tej sztuce więc zjadał mnie stres i nie miałem ochoty na imprezy ale świętowanie sukcesu przyjaciela.. cóż, było ważne.


Wszyscy bawiliśmy się świetnie, do momentu, gdy alkohol zbyt mocno zaczął uderzać chłopakom do głowy i zaczął się temat którego nie lubiłem. Głupie historie z tego miejsca w którym wszyscy mieszkaliśmy. Nad miastem ciążyła jakaś zła passa i każdy, kto tutaj mieszkał, nie mógł osiągnąć pełnego sukcesu, nie spełniał marzeń, za wyjątkiem jednego chłopaka. Niezbyt utalentowanego tancerza, który miał podobne marzenie do mnie.

- Wiecie? Chodzi pogłoska, że pewien chłopak, który całym sercem marzył żeby zostać najznakomitszym tancerzem, był tak bardzo zatracony w swoim marzeniu, że o północy, udał się na rozstaj trzech dróg, narysował na ziemi kręgi i zaczął wykonywać skomplikowany rytuał żeby wywoływać demona, ten zjawił się i nie uwierzycie, z fajtłapy, chłopak stał się niesamowicie sprawny, tańczył tak jakby się własnie dlatego urodził i potem...

Przerwałem Namjoonowi te jakże niesamowitą historię z hukiem wstając od stołu. Cała ta historia wszystkich tak zajęła że czułem się jak wyrzutek, nagle wszyscy o tym wiedzieli, każdy musiał wetknąć swoje trzy grosze do historii. Byli zdziwieni moją reakcją i patrzyli na mnie zaskoczeni, ale ja już nie mogłem tego dłużej słuchać. Osobiście nie wierzyłem w żadnego boga, w żadne życie pozaziemskie, żadne takie głupoty, wyznawałem taką zasadę, że trzeba osiągnąć sukces ciężką pracą, a nie wiarą w jakieś boskie cudy.

-  Wy sami siebie chyba nie słyszycie, banda czubków. Nie mogę was aż słuchać, chodźcie, pokażę wam jakie głupoty opowiadacie, że to jedna wielka bujda.

Jak to banda pijanych chłopaków, słaniając się na nogach, udaliśmy się niedaleko domu mojego przyjaciela, na taki sam rozstaj dróg o jakim mówił Namjoon. Oni chyba nie spodziewali się tego, że jestem zdolny zrobić to wszystko co zamierzałem właśnie zrobić,czyli - wywołać tego niby demona. Wykonałem wszystko według ich idiotycznych opowiastek i finalnie przyklęknąłem w środku dziwnie wyglądającego kręgu, jednak wszystko było zgodnie z tym, co mówili. Zacząłem wywoływać demona.

- Ej, dobra, Jimin, już wystarczy! Daj sobie spokój.

Wymamrotał pomiędzy moimi słowami Jungkook, ale ja nie słuchałem, dopiero gdy skończyłem wstałem na równe nogi i zwróciłem się w ich kierunku.

- No i co?! Mówiłem wam durnie, nie ma czegoś takiego jak demony, nie ma Boga, nie ma niczego! Jesteśmy samy dla siebie na tym zasranym świecie i więcej nie wygadujcie głupot, to niedorzeczne jak dorośli ludzie mogą tak bujać w obłokach!

- Dobra, już dobra, wyluzuj Jimin.

Czułem że zaraz mnie coś rozniesie, aż się trząsłem, wszyscy wróciliśmy do domu ale ja już nie miałem ochoty ani świętować, ani pić, ani przebywać w ich towarzystwie. Zabrałem swoje rzeczy i zamówiłem taksówkę, a ta odwiozła mnie do mojego domu. Byłem zmęczony, alkohol właściwie ze mnie uleciał po tym wszystkim, byłem tak poirytowany i zdenerwowany. Wszedłem do swojego domu, rzuciłem swoje rzeczy byle gdzie w swojej sypialni i położyłem się spać, w takim stanie w jakim byłem. Usnąłem bardzo szybko.

Następnego poranka, gdy się obudziłem, dziwnie się czułem, ale oczywiście wszystko zwaliłem na kaca po wczorajszej ilości alkoholu jaką wypiłem. Tak czy tak, kac czy nie kac, musiałem iść do pracy, na godzinę siódmą rano, do magazynu, rozładowywać palety z towarem. To była ciężka praca, ale musiałem zarabiać sam na siebie, bo nie miałem właściwie niczego, co jakiś czas, moja matka przysyłała mi jakieś grosze, bo mimo słów ojca, nie zerwała ze mną całkowicie kontaktu, ale się z Nią nie widywałem, a pieniądze wysyłała mi z własnej woli. Jednakże te grosze to była stanowczo za mało na to, żebym przeżył, stąd taka a nie inna praca, nie najgorzej płatna, dość blisko domu.
Poranna rutyna, taka jak mycie, śniadanie, kawa, rozciąganie się przychodziły mi swobodnie i bez pośpiechu, zawsze punktualnie wychodziłem z domu i zdążałem przed czasem do pracy. Zawsze, ale nie dziś. Miałem chyba gorszy dzień, bo wszystko leciało mi z rąk, rozlałem kawę, wysypałem płatki na ziemię zaciąłem się nożem gdy kroiłem sobie chleb na kanapki do pracy, przewróciłem się wychodząc spod prysznica. Ten dzień, zapowiadał się na bycie kompletną katastrofą. Przez te wszystkie głupawe wypadki, nie zdążyłem na autobus do pracy przez co nieco się spóźniłem, całe szczęście po raz pierwszy i szef mi to wybaczył ale tego razu miało nie być, zwłaszcza że chciałem prosić o dzień wolny na dzień castingu. Na całe szczęście, lubił mnie i moją pracę  na tyle że się zgodził, więc odetchnąłem dziękując za zgodę i wróciłem do pracy, która dziś, nie szła mi również za dobrze.

Po ciężkim dniu w pracy, udałem się na salkę treningową, zawsze gdy gorzej się czułem, szedłem potrenować i wszystko było idealnie. Dzisiaj było inaczej, mimo wycisku jaki sobie dałem, nie miałem satysfakcji z tego jak zatańczyłem. Postanowiłem odpuścić, udałem się do domu, ale cała trasa piechotą od salki, była nieprzyjemna. Miałem wrażenie że ktoś za mną idzie, że ktoś mnie obserwuje, śledzi... Czy ja zwariowałem do reszty? Odruchowo oglądałem się za siebie czy szykują się kłopoty, ale nikogo tu nie było, ani żywej duszy.
Gdy dotarłem do domu, to dziwne uczucie mnie nie opuszczało, wciąż czułem czyiś wzrok na sobie, wciąż było mi tak dziwnie nieswojo.. Zamknąłem za sobą drzwi, oparłem się plecami o nie i westchnąłem ciężko jednak nawet mieszkanie nie dawało mi w pełni poczucia tego, że jestem zupełnie bezpieczny. Co było ze mną nie tak?

- To wszystko to na pewno cholerne zmęczenie.

Szepnąłem sam do siebie i udałem się do kuchni, przygotowałem sobie coś do zjedzenia i rozsiadłem się wygodnie przed telewizorem, było coś koło północy, w telewizji nie leciało zupełnie nic ciekawego, chciałem już iść położyć się spać ale... no właśnie, usłyszałem jak ktoś gra na pianinie? Nie przypominałem sobie żeby w tym domu było pianino, chyba że w tym pokoju do którego najemca zakazał mi wchodzić? To było z jednej strony przerażające a z drugiej intrygujące. Jako że nie wierzyłem w żadne głupoty z duchami i innymi badziewiami tego typu, udałem się w kierunku melodii. Nie myliłem się owe dźwięki wydobywały się zza drzwi do pomieszczenia, do którego nie wolno było mi wchodzić, Złapałem za klamkę i już chciałem ją nacisnąć, ale coś mi powiedziało, że to bez sensu, otrząsnąłem się i zabrałem dłoń z chłodnego kawałka metalu odwracając się plecami do drzwi, które z resztą były podobno zamknięte na klucz przez najemcę.

- Ja chyba naprawdę jestem zmęczony bo to nie możliwe żeby ktokolwiek grał tutaj na pianinie. Jimin, ogarnij się i idź spać.

Lekko klepnąłem się w policzek i zrobiłem kilka kroków w kierunku schodów prowadzących do mojej sypialni, muzyka nie ustawała a mnie zaczynało robić się naprawdę dziwnie, szalę przeważyło to, że nagle, zamknięte na trzy spusty drzwi, otworzyły się swobodnie z cichym skrzypnięciem. Uniosłem drzwi zaskoczony tym faktem i odwróciłem się znów w kierunku tego pomieszczenia. Zmarszczyłem jednak zaraz niezadowolony nos i pokręciłem głową poklaskując nieco w sarkastycznym geście, gdy przypomniałem sobie, że młody Jungkook umie grać na pianinie.
Więc to ich sprawka?

- No dobra chłopaki, koniec wygłupów, jeśli chcieliście mnie w jakiś sposób wystraszyć czy coś, to wam nie wyszło, wcale się nie boję, ale wy lepiej znikajcie stąd, bo mój najemca będzie wściekły że ktoś tutaj wszedł, no już, nie róbcie sobie jaj.

Mruknąłem wchodząc do pomieszczenia które było oświetlone tylko przez jedną, czarną świecę i promienie ksieżyca padające przez świetlik w suficie. Pozostałe okna które z trudem udało mi się dostrzec, były zasłonięte a po środku sali, stało pianino, stare, brązowe pianino, wszystko byłoby normalne, gdyby nie to, że na małym krzesełku przy owym instrumencie, siedział mężczyzna, czarnowłosy, odziany w elegancki strój, miałem wrażenie jakby był nieco z innej epoki, gdy tylko wszedłem do środka przestał grać na pianinie i odwrócił powoli głowę w moją stronę. Ledwo mogłem Go dostrzec przy tym marnym świetle świecy, dopiero gdy wstał i podszedł w większy słup światła pochodzącego z okna zauważyłem że nie jest to nikt z moich znajomych, co więcej, nie widziałem Go nigdy wcześniej, czułem nieprzyjemne dreszcze przez te oczy które tak uważnie mnie świdrowały, nie byłem w stanie się odezwać, chociaż jednym słowem, przez dłuższą chwilę. Ale w końcu musiałem coś zrobić, bo przecież.. ktoś obcy, był w moi domu, w dodatku w tym cholernym, zakazanym pokoju, który okazał się... pięknym pomieszczeniem. Kominek w rogu, piękne meble, nieco zakurzone ale wciąż ;piękne niesamowity żyrandol który lekko rozpraszał światło z zewnątrz na ściany. Co to było za magiczne miejsce, moje przemyślenia na temat uroku tego miejsca nie trwały jednak długo, bo wróciłem z powrotem na ziemię.

- Ktoś Ty u diabła jest i co tutaj robisz?

- Pytanie...Jak to kto? Już nie pamiętasz? Przecież ledwie wczoraj mnie wzywałeś, ot i jestem Jimin, na Twoje wezwanie, przyszedłem do Ciebie, żeby omówić szczegóły kontraktu jaki wczoraj zawarłeś ze mną...

Nie wiedziałem czemu, ale na chwilę serce mi stanęło, głęboki, nieco mrukliwy głos mężczyzny sprawił że poczułem jeszcze mniej przyjemne dreszcze na ciele niż wtedy gdy tylko uważnie mnie obserwował, chociaż czy mogłem nazwać je nieprzyjemnymi? Tak czy tak, powaga z jaką się wypowiedział na chwilę wybiła mnie z normalnego toku myślenia i nie byłem w stanie po raz kolejny się wypowiedzieć.
Uważnie zlustrowałem sylwetkę obcego i po chwili uśmiechnąłem się nieco kpiąco, po czym nie wytrzymałem i roześmiałem się perliście.

- Dobra, bez żartów, ja wiem, że Halloween się zbliża, ale wiesz, jesteś na terenie prywatnym, w miejscu, gdzie Twoja stopa stanąć nie powinna, więc jeśli jesteś jakimś włamywaczem-przebierańcem, to lepiej się stąd wynieś zanim zadzwonię po policję i to ona Cię stąd wyprowadzi, albo wyniesie jak wolisz.

Nie wiedziałem czemu, ale nie mogłem przestać się śmiać mówiąc to, sytuacja mnie w pewien sposób przerosła i nie wiedziałem jak się zachować Skąd On się właściwie wziął? Milczenie ze strony obcego, nie podobało mi się ani odrobinę, wyglądał na nieprzewidywalnego osobnika więc sięgnąłem do kieszeni po telefon.

- Nie jestem żadnym włamywaczem i radzę Ci, nie rób tego, nie wiesz co możesz stracić przez taki błąd.

- No, no, jeszcze groźby do tego dochodzą? Policja zabierze Cię stad w trybie natychmiastowym.

Gdy chciałem wybrać numer alarmowy, postać rozpłynęła się w powietrzu zostawiając jakby czarną smugę po sobie, nagle zjawiła się obok mnie, wyrwała mi telefon i zniknęła ponownie pojawiając się w miejscu w którym stała chwilkę wcześniej, Nie podobała mi się ta cała szopka, chciałem coś powiedzieć, ale machnąłem ręką i zaśmiałem się nieco żałośnie.

- Jestem tak zmęczony, że mam już jakieś głupie zwidy, albo mój najemca robi mi pokaz efektów specjalnych. Nie bawi mnie to, żegnam, idę spać, dobranoc, kiepska scenka, a mój telefon chcę jutro rano na stoliku nocnym. Albo może to tylko idiotyczny sen i zaraz się obudzę?

Mruknąłem głupkowato się uśmiechając po czum udałem się do wyjścia z pomieszczenia kręcąc z niedowierzaniem głową. Jakby nigdy nic zamknąłem za sobą drzwi, próbując je po chwili otworzyć nie dało się, więc chyba miałem halucynacje, przemęczyłeś się Jimin i to jak. Udałem się do łazienki wziąłem szybki prysznic i udałem się do swojego pokoju,  w którym prędko odnalazłem swoje ukochane, miękkie łóżko. Jakie szczęście że jutro miałem dzień wolny i mogłem trochę odetchnąć, bo naprawdę ta praca zaczynała rzucać mi się na mózg i powoli mnie wykańczała. Nie mogłem jednak zasnąć mimo tego całego zmęczenia, co to był za mężczyzna? Czemu mi się śni? Bo to wszystko to chyba sen? Śnię że idę spać... Zabawne... Doprawdy zabawne...


Ciąg dalszy nastąpi.



1 komentarz:

  1. Omgggggg, wyszło lepiej niz to sobie wyobrażałam! Spokojnie burza mózgów idzie pełną parą jsksksksnks A JA CZUJE SIE JESZCZE BARDZIEJ PODEKSCYTOWANA NIZ KIEDYKOLWIEK! CZEKAM NA WIECEJ!!! NIE ZOSTAWIE CIĘ W SPOKOJU TAM ŁATWO! ♡♡♡😍😍😍

    OdpowiedzUsuń