Po wczorajszym wieczorze, czułem się nieco inaczej, Ravi jak zwykle pomógł mi, sam fakt że przyjeżdżał kiedy tylko chciałem, był dla mnie niesamowicie ważny, miałem w kimś oparcie. Było popołudnie, spaliśmy dośc długo, a kiedy Ravi pojechał do domu, ja nieco doprowadziłem się do ładu i czekałem na powrót swojej dziewczyny. Czekałem dziś na jakiś impuls który pozwoli mi na odmówienie jej, chciałem... chciałem zrobić tak jak radził mi Ravi. Usłyszałem chrzęst klamki, serce szybciej mi zabiło.
- Kochaaaanieee!
Zauważyłem jak wbiega do pokoju, rzuciła mi się na szyję siadając na kolanach, a ja westchnąłem tylko cicho i uśmiechnąłem się najbardziej sztucznie jak tylko umiałem.
- No cześć Kochanie..
- Leoooś, pojdziemy na zakupki? Widziałam taką ładną sukienkę i butyyy...
- Nie.
I stało się, powiedziałem to. Poczułem taką cholerną ulgę, że wkońcu powiedziałem ''Nie''.
- Co takiego? Dlaczego?
- Bo nie mam ochoty iść na zakupy, masz wystarczająco dużo ubrań. Po za tym, wolałaś iść do koleżanek wczoraj niż spędzić czas ze mną.
Dziewczyna wstała a ja spojrzałem na Nią spod ciemnej grzywki.
- Ty chyba teraz żartujesz?! Mam swoje życie i bede wychodzić kiedy bede chciała! Ty mnie zwyczajnie ograniczasz!
- Nie mówię że nie wolno Ci wychodzić, ale ja wczesniej planowałem ten wieczór! I miałaś to gdzieś!
- Wiesz co?! Nienawidze Cię! Wyprowadzam się do przyjaciółki, a z nami koniec! Zabiorę jutro swoje wszystkie rzeczy. A Ty sobie tu gnij, jesteś żałosny, gówno nie facet.
Poczułem jakbym dostał nożem między żebra, zabolało, naprawdę... Co ja narobiłem... dlaczego go posłuchałem... Byłem w takim szoku, że nawet nie usłyszałem kiedy z trzaskiem drzwi wyszła z mieszkania. Ukryłem twarz w dłoniach i rozpłakałem się jak dziecko, jak pięcioletnie dziecko które straciło zabawkę. Wstałem i poszedłem załamany do barku, a tam... ucieczka od problemów... Alkohol.
~~~~~~~~~~~~
Leo dziś nie dzwonił, odkąd wróciłem do domu, nie miałem od Niego znaku życia, a obiecał mi że jak tylko ta dziewczyna wróci do domu, da mi znać jak to wszystko się potoczyło. Ale ani znaku życia.. Zaczynałem się już martwić, więc zadzwoniłem do Niego, ale telefon milczał... Do późnego wieczora próbowałem się dobić do Niego, ale na marne. Zaczynałem się poważnie martwić, nie wiem czemu, przecież to dorosły mężczyzna, ma swoje życie, dobrze wie co robi, może przeszkadzam mu w spędzaniu czasu ze swoją... ukochaną... a może... i nagle dzwonek do drzwi. Było już naprawde późno, ubrany w luźne spodnie dresowe i podkoszulek podszedłem otworzyć drzwi, a za nimi, ku mojemu zdziwieniu stał niedbale ubrany, potargany i co więcej? Pijany... Słaniał się na nogach.
-Leo? Co z Tobą?
I w tej chwili dopadł do mnie i zaczął uderzać pięściami moje ramiona, klatkę piersiową, co więcej zaczął cicho.. łkać?
- Nienawidze Cię, rozumiesz? Nienawidzę, tak bardzo. To Twoja wina! Tylko Twoja!
- Ale Leo! Co się do diabła stało?! Uspokoj się!
Złapałem Go mocno za ręce żeby przestał mnie nimi okładać.
- Zostawiła mnie... Zostawiła... Jestem zupełnie do niczego. Do niczego. Ona mnie nie kocha już, nienawidzi... Bo odmówiłem...
- Leo, zastanów się co Ty właściwie wygadujesz? Skup się i spojrz na mnie. Odmówiłeś jej przyjemnostki a ona Cię zostawiła bez cienia wątpliwości. Dobrze zrobiłeś, zasługujesz na kogoś lepszego, o wiele lepszego, zastanów się do diabła.
- Ale... Ona... Ja jej się nie podobam nawet, napewno. Dlatego tak mnie zdradzała... Mogłem jej dziś nie odmawiać. Wróciła do domu taka zadowolona, chciała spędzić czas na zakupach... A ja co? Posłuchałem Ciebie!
I masz, znów to samo, wyrwał swoje ręce i zaczął się szamotać. Ja wkońcu zatrzasnąłem drzwi od domu i wciągnąłem go wgłąb mieszkania. Przyparłem Go do ściany i znów złapałem mocno za ramiona.
- Leo uspokój się! Czy Ty nie rozumiesz że Ona na Ciebie nie zasługuje? Jesteś dla niej tylko źródłem dochodów, jesteś Jej tylko potrzebny po to, żeby miała gdzie mieszkać, żeby miała skąd brać pieniądze na kolejne szmatkio do ubrania, co ważniejsze, nie dla Ciebie. Czy wy kiedyś byliście blisko? Bliżej niż tylko przytuleni? Bliżej niż podczas pocałunku? Czy Ona kiedykolwiek pozwoliła Ci się dotknąć inaczej? Przecież bliskość fizyczna w związku też jest potrzebna.
W tej chwili uspokoił się i spuścił głowę w dół. Czyli jednak trafiłem w ten punkt... Zrobiło mi się głupio, że stał tak przede mną totalnie przygnębiony, i to jeszcze z mojej winy.
- Leo, chodź, położysz się spać, musisz odpocząć, wytrzeźwieć..
- Chodź ze mną..
No tego to sie nie spodziewałem, ale skinąłem głową i poszedłem z Nim do swojej sypialni, na wygodne łóżko, chłopak zdjął z siebie spodnie i koszulę, zostając w podkoszulku i bieliźnie. Miałem jednak wrażenie że nieco się... krępuje? Uśmiechnąłem się tylko i sam usiadłem na brzegu lóżka czekając aż się ułoży wygodnie.
- Połóż się obok...
I znów kolejny szok, nie wiedziałem czy to przez to że był pijany, czy ogólnie, ale cholera, był tak niewinny a mnie to pociągało. Posłusznie jednak ułożyłem się obok na boku twarzą do Niego jednakże byłem w bezpieczniej odległości. Nie chciałem zaburzać Jego strefy osobistej, ku mojemu zdziwieniu jednak, poczułem jak przysuwa się do mnie aż znalazł się całkowicie blisko, dodatkowo obejmując mnie ramieniem w pasie.
- Leo?
- Nic nie mów, prosze...
Zamilkłem więc spoglądając na Niego, na Jego nieco drobniejsze ciało, ukryte w tej chwili w moim. Zgarnąłem Go bliżej siebie i poczułem tylko jak zupełnie znika w moich objęciach. Uniosł głowę spoglądając na mnie tak niepewnie, jakby z lekkim zakłopotaniem. Nieco się uniósł i przygryzł dolną wargę, wiedziałem że się denerwuje, zawsze ją gryzł kiedy coś Go stresowało, lekko sięgnąłem dłonią do Jego twarzy, zatrzymałem się jednak na chwilę, nie będąc do końca pewien czy to dobry pomysł, ale ułożyłem zaraz dłoń na policzku mężczyzny, kciukiem lekko wyzwalając Jego wargę spod mocnego przygryzienia. Spojrzał mi wtedy wreszcie w oczy, widziałem w nich lekką mgłę spowodowaną alkoholem, a na Jego twarzy malowała się taka urocza bezradność, niewinność. Nie mogłem się dłużej powstrzymywać, to było już o wiele silniejsze ode mnie. Pochyliłem się nieco do Niego i musnąłem uchylone wargi mężczyzny, a On lekko drgnął łapiąc mnie za koszulkę na plecach. Nie odsuwając się za bardzo od Niego spojrzałem znów w te ciemne oczy, widziałem jek lekko je przymyka... Więc uznałem to za pewne pozwolenie. Znów musnąłem Jego wargi, raz, drugi, trzeci... Po chwili już nasze usta były ppołączone w pocałunku który powoli stawał się przyjemniejszy, dłuższy. Jego usta były takie jakie myślałem że będą.. Miękkie, delikatne, pełne... Od tak długiego czasu chciałem je poczuć na swoich, choć na chwilę... Czułem jak Jego dłoń lekko przesuwa się po moich plecach, a przed chwilą spięte mięśnie Jego ciała całkowicie się uspokajają, rozluźniają. Lekko przekręciłem się z Nim tak, żeby leżał bardziej na plecach, pode mną, lekko przesunąłem dłonią po Jego policzku odsuwając osta od tych Jego. On w tej chwili uchylił powieki znów zagryzając tak rozkosznie swoją wargę. Jedną z dłoni ułożyłem na Jego biodrze czekając na Jego reakcję, spotkałem się jednak z jej brakiem, więc uznałem to znów za pozwolenie. Wsunąłem dłoń wyżej, pod Jego podkoszulek, sunąc opuszkami palców po ładnie ukształtowanym brzuchu, czułem dokładnie każdy Jego mięsień. Dokładnie tak samo jak to, kiedy je spinał przy dotyku. Złapałem lekko za kraniec koszulki i uznając że jest zbędna, pociągnąłem ją w górę szybkim ruchem pozbywając się materiału z Jego ciała. Poczułem jak lekko drgnął i ku mojemu kolejnemu zdziwieniu tego wieczora, zauważyłem że unosi się do siadu po czym poczułem jak chwyta i moją koszulkę pociągając ją w górę, pomogłem mu pozbyć się jej, a Leo jakby z namaszczeniem zaznaczał opuszkami palców każdy mój mięsień na ciele, a ja czułem jak dreszcze szaleją mi na plecach i całym ciele. Po chwili Leo klęknął w taki sam sposób jaki klęczalem teraz ja naprzeciw Niego, zbliżył się do mnie i lekko dotykał moje ramiona, obojczyki, szyję, a przy okazji wszystkie tatuaże. Uśmiechnąłem się lekko pod nosem i przesunąłem dłonią po Jego policzku, powoli i delikatnie znów lekko sięgając do Jego ust swoimi. Złapałem Jego dłonie w swoje i splotłem nasze palce razem po chwili lekko przewracając Go znów na plecy na poduszki. Wyplątał swoje dłonie z moich i lekko zadrapał moje lędźwia przyciągając mnie bliżej siebie. Opadłem na Jego ciało swoim i zacząłem nieco dokładniej całować Jego wargi, powoli i pewnie, a On coraz chętniej odwzajemniał pieszczotę, obejmując mnie ramionami za szyję, a do tego zadrapywał mój kark. Jakby wyczuwał czego chcę, co sprawia mi przyjemność.. Językiem lekko wkradłem się między Jego wargi, zaczepiając nim ten Jego. Mężczyzna cicho westchnął i równie chętnie oddawał tę pieszczotę. A Ja, korzystając z tego że miał zajęte ręce i usta by nie mógł protestować, złapałem za gumkę Jego bielizny i zdjąłem ją szybkim ruchem, po chwili robiąc to samo ze swoją. Lekko oderwałem się od Jego słodkich, miękkich ust patrząc w zamglone przyjemnością oczy mężczyzny. Nie umiałem się już oprzeć tym rozkosznym wargom.
- Pozwolisz?
- R-rób co konieczne..
Widziałem zawahanie na Jego twarzy. Ale nie wstrzymałem się, sięgnąłem do szufladki po lubrykant a dokładniej żel intymny, roztarłem go lekko na swojej męskości, po chwili rozkładając Jego nogi lekko dwoma palcami zacząłem masować Jego wejście, co poskutkowało spięciem przez Niego mięśni, ale nie zbyt mocno. Po chwili zagłębiłem w Nim jeden z palców, co poskutkowało tym że wbił mi paznokcie w przedramię.
- Boli?
Nie odpowiedział mi, zamknął tylko oczy i popuścił uścisk. Lekko poruszyłem palcem kilkakrotnie po czym dosunąłem drugi z nich. Uśmiechnąłem się nieznacznie pod nosem słysząc cichy jęk gdy ten umknął mu z pomiędzy uchylonych warg. Nie za długo drażniłem się z Nim palcami, uśmiechnąłem się cwaniacko i ułozyłem się na Nim. Wsunąłem się w Jego wnętrze powoli i do samego końca. Złapałem Jego dłonie przypierając je do miękkiej poduszki tuż przy Jego głowie, po czym spokojnie czekałem aż przywyknie do mojej obecności w sobie. Grymas na Jego twarzy świadczył o tym że czuł ból i to nie mały, a tego nie chciałem. Wiedziałem że jestem Jego pierwszym kochankiem w taki właśnie sposób. Delikatnie musnąłem uchylone wargi mężczyzny i zacząłem niespiesznie wzruszac biodrami przez co powoli wysuwałem się i wsuwałem znów w Jego wnętrze. Z początku widziałem że sprawiam mu ból, nie chciałem tego, ale nie było innego wyjscia. Poczułem jak drżącymi rękoma obejmuje mnie mocno przyciągając moje ciało do swojego.
- Zostań... tak... blisko...
Słysząc ten cichy, delikatny szept, poczułem jak stado dreszczy przebiega mi po plecach. Cholera, uwielbiałem jak tak szeptał. Przesunąłem dłonmi po Jego bokach, aż na brzuch który lekko zadrapałem, po czym nieco przyspieszyłem i wzmocniłem ruchy swoich bioder. Ta intymność między nami, sprawiła, ze szyłem szybko ogarniającą mnie rozkosz, chciałem tego, jak niczego innego. Od dawna, i teraz miałem Go, tylko dla siebie...
- Leo.. Ja...
- Ravi, nic nie mów... ja wiem...
Wie? Wie że Go kocham? Że od kiedy Go poznałem, miałem nadzieję że kiedyś będziemy razem? Nie, na pewno nie... Ale to nie ważne, objąłem Go mocniej i zamknąłem oczy. Zacząłem lekko całować Jego szyję i ucho, poruszając biodrami miarowo, w miarę mocno. Pokój powoli zaczynał wypełniać się naszymi jękami, westchnięciami. Ciała obojga z nas pokryły się drobnymi kropelkami potu, a podniecenie i przyjemność wzrastały z momentu na moment, z sekundy na sekundę. Muskałem i kąsałem delikatną, jasną skórę Jego szyi. Słyszałem jak cicho prosił o więcej, ten cichutkim szeptem, błagał żebym nie przestawał, a Jego ciało wiło się mimowolnie pod wpływem tego, co się z Nim działo... Czułem że nie wytrzymam już dużo, że to wszystko jest tak intymne, tak wyjątkowe, że przyjemność bierze górę, wygrywa. Ująłem w dłoń męskość mężcyzny, chciałem żeby osiągnął szczyt w tej samej chwili co ja. Widziałem że spodobało mu się moje poczynanie, więc nie przerywałem, tak samo jak i ruchow bioder. Nie trwało to długo, mocniej ucisnąłem Jego męskość i poczułem jak zalewa moją dłoń i brzuch swoim ciepłym nasieniem, mięśnie Jego ciała spięły się tym samym zaciskając na mojej męskości. Nie wytrzymałem i rozlałem się obficie w Jego wnętrzu opadając całkowicie na Jego ciało. Dyszeliśmy oboje nierówno, czułem jak drży, z przyjemności która trzymała się nas po osiągniętej ekstazie. Wysunąłem się z Jego wnętrza i położyłem się obok na plecach zgarniając Jego zmęczone ciało blisko swojego, ułożył głowę na moim ramieniu i delikatnie sunął opuszkami palców po moim tatuażu tuż pod obojczykiem. Okryłem nas kołdrą i przymknąłem oczy.
- Było cudownie...
- Też tak uważam..
Cieszyła mnie ta odpowiedź, ale już po niej, niczego nie pamiętałem, bo usnąłem zmęczony trzymając Go w objęciach.
~~~~~~
Następnego ranka obudziłem się dość późno, uchyliłem powieki i zauważyłem Leo siedzącego na skraju łóżka, ubranego już w bieliznę i podkoszulek. Uniosłem się na łóżku i podsunąłem się blisko Niego obejmując Jego ciało od tyłu po czym ucałowałem lekko Jego policzek.
- Dzień dobry Leo...
- Dzień dobry, Ravi...
- Jak spałeś? Dobrze się czujesz?
- Dobrze i.. dobrze.
- Chyba coś nie specjalnie, hm? Wciąż się nią zamartwiasz? Przecież... Masz teraz mnie, czyż nie?
- Nie Ravi, nie mam Ciebie.
W tej chwili odsunął się ode mnie wciąż na mnie nie patrząc. Nie rozumiałem co się dzieje... Wsunąłem na siebie bieliznę, skarpetki i podkoszulek.
- Co masz na myśli? Przecież my...
- Nie Ravi, nie ma ''my'', nie ma ''nas''.
- Co takiego?
- To co stało się w nocy... To... To nie było nic takiego... To nic nie znaczyło... Ja chciałem poczuć się tylko raz kochany, tak całkowicie w pełni.
Teraz moje serce pękło na tysiąc kawałków, nic nie znaczyło, nic... Te słowa rozbrzmiewały mi w głowie, aż mi się słabo robiło... Nie byłem w stanie niczego powiedzieć. Przez dłuższą chwilę.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo mnie w tej chwili skrzywdziłeś... Myślałem że dla Ciebie znaczyło to tyle samo ile dla mnie...
- Ale Ravi... co Ty...
- Wiesz co? Nie chce mi się Ciebie słuchać, ani oglądać... Teraz to Ty, zabawiłeś się mną, wiedząc bardzo dobrze, jak wiele to dla mnie znaczy. Wiesz że Cię Kocham, albo jesteś na tyle ślepy, że nie widzisz tego...
Ubrałem spodnie, zarzuciłem kurtke na siebie i poszedłem założyć buty. Leo pobiegł za mną i zatrzymał się przede mną.
- Ravi... ja...
- Nic nie mów, nie chce Cię znać... Idź do tej, która tak szczerze Cię kocha.
Wyszedłem z domu trzaskając drzwiami, wziąłem tylko klucze ze sobą, i miałem nadzieję że nie zastanę go już w domu. Czułem się jakby ktoś dał mi w twarz, wszystko przepadło, serce mi pękło... Szedłem gdzieś, gdzies przed siebie, nie obchodziło mnie gdzie, musiałem ochłonąć... Nie wiedziałem co mam z sobą począć.
I kolejny rodzialik jest, jak dalej się potoczy? Jak Ravi poradzi sobie ze złamanym sercem? Co się stanie z Leo i jego wybranką? Kolejna część już niedługo, <333
No .... Jak .... Oni ...i. A ty mam Focha !!!
OdpowiedzUsuń