środa, 21 października 2015

You're mine, only mine. cz. 2 ( V x Suga BTS)


Nie wiedziałem co mam powiedzieć, zrobić. Ta cała sytuacja przed chwilą, sprawiła że miałem w głowie istny mętlik. Co on miał  na myśli? Czemu zaproponował mi coś takiego? Nie umiałem przez dłuższą chwilę się odezwać, tylko zagryzłem lekko dolną wargę i zrobiłem krok w tył i spojrzałem na Niego uważnie, zrobił jeden krok w przód na co aj zareagowałem kolejnym krokiem w tył a co się z tym związało wpadłem na ścianę tuż za sobą. Wstrzymałem oddech kiedy mężczyzna nagle oparł rękę przy mojej głowie i znalazł się znów tak bardzo blisko. Niebezpiecznie blisko. Mój oddech znów przyspieszył, serce mocniej szamotało się w klatce piersiowej, a ja nie wiedziałem gdzie uciec. 

- Boisz się mnie? - Znów ten ton, cichy, spokojny, taki niesamowicie opanowany. Czułem że nogi mi nieco zmiękły, a z nikąd ratunku. Ale co ja miałem mu odpowiedzieć? Tak, boję się ciebie? Idź stąd?
Nie, tego zrobić nie mogłem, bo na pewno zaszkodziłoby to w jakiś sposób mojej rodzinie a tego by mi nie wybaczyli. 

- Nie boję się. - Skłamałem, cóż innego mogłem zrobic? Poczułem jak jego przyjemna, delikatna dłoń zaczyna sunąć wierzchem po mojej szyi, potem ramieniu, aż na bok. Nie mogłem wyczytać z Jego twarzy co takiego chce zrobić, to owszem, ale po gestach czułem że coś się święci, że chce czegoś konkretnego. - Czemu mnie dotykasz? Przecież to nie jest normalne, ja mam żonę, a Ty... Ty jesteś mężczyzną.  - No tak, znalazłem sobie wymówkę, durna żona na której wcale mi nie zależało. Brawo Taehyung, na pewno Go przekonałeś i w tej chwili daje Ci spokój. Oho, już to widzę. 

- A czy to coś złego że Cię dotykam? Boli? - Zignorował zupełnie moje stwierdzenie o posiadaniu małżonki. No tak, było tak jak myślałem. Nie miał zamiaru odpuścić, co więcej, zadawał cięższe pytania na które, nie potrafiłem odpowiedzieć jednogłośnie. Tak, właśnie tak, jednogłośnie. To było złe że mnie dotykał, bo był mężczyzną, takim jak ja, jednakże, dotyk był tak delikatny, że promieniował mi na całe ciało. Czy bolało? A skąd! Było jednak dziwnie. 


- Tak, to złe. Chociażby dlatego, że jak wspomniałem, jesteśmy oboje mężczyznami, a ja w dodatku jestem żonaty. - Nie miałem innych argumentów, więc powtarzałem te które miałem w głowie. Nic więcej. 

- A miłość między mężczyznami nie istnieje? I nie wykręcaj się proszę swoją małżonką. Wiem że nie jesteś z tą kobietą szczęśliwy i nie zaprzeczaj. Sam siebie nie oszukuj.- Czy on u diabła czytał mi w myślach? Owszem, miłość męsko męska istnieje, ale ja jej nie wyznaje, bo wolę kobiety. A z małżonką nie byłem szczęśliwy, chociaż ten fakt, mógł wywnioskować z moich wcześniejszych wypowiedzi o przymuszonym małżeństwie z nią. 

- Proszę Cię, przestań. 

- A więc taka prawda? Trafiłem? 

- Tak, ale proszę, przestań, ja nigdy nie miałem bliskiego kontaktu z nikim i niech tak zostanie. - Poczułem chłodny dreszcz rozlewający się po moim ciele. Po co ja to wszystko mu mówię? Czy ja postradałem do reszty zmysły? Na Jego twarzy pojawił się znów ten uśmiech, który jak zauważyłem, był bardzo... ładny? Tak, w sumie mogę go tak nazwać. Podobał mi się Jego uśmiech, chociaż wciąż czułem że nie wróży nic dobrego. 

- Domyślam się że go nie miałeś, masz czego żałować, Taehyungie. To najprzyjemniejsze zabawy w życiu, uwierz.


- Wierzę na słowo. - To popołudnie, z pewnością zaliczało się to dziwnych, innych, kłopotliwych, niech już się skończy ta cała impreza rodziców, bo oszaleje. Kiedy uwolnił mnie spod ściany odetchnąłem uspokajając się. Poszedłem wraz z towarzyszem w kierunku sali z projektami, potem pokazałem mu ogromną rezydencję. Jednak coś mnie zastanawiało. Czemu tak na Niego reagowałem?

Po długiej wycieczce, oboje postanowiliśmy pójść się napić z rodzicami kieliszka szampana, oczywiście dla uczczenia fuzji, jednak ku zaskoczeniu nas obojga, obie pary oraz duża część gości, była już pijana. Co tu się dziś u diabła dzieje? Wciąż z klasą, ale nieco chwiejnym krokiem podeszła do nas moja matka, wraz z matką Yoongi'ego. 

- Taehyung, synku... Dziś państwo Min zostaną u nas na noc, więc zapewnij pokój ich synowi, dobrze? - Żart, czy to jest jakiś ŻART? Poczułem że zrobiło mi się trochę słabo, tak ciemnawo przed oczami. Chciałem się Go szybko pozbyć, bo bardzo mnie krępował, a wyszło na to, że będę musiał spędzić jeszcze calutki wieczór w Jego towarzystwie? Tak Taehyung, to rzeczywistość. Życz sam sobie powodzenia. 

- Oczywiście matko, zajmę się gościem. - W tej chwili poczułem objęcie ramieniem ze strony Yoongi'iego. Oczywiście odruchowo drgnąłem, a moja matka, zamiast jakoś zareagować negatywnie na to, zaśmiała się tylko i machnęła ręką na nasza dwójkę. Dzięki mamo, jesteś super. Najlepsza. Powierciłem się nieco i wydostałem z objęcia udając się wraz z gościem w kierunku pokoi gościnnych. 

- Taehyung, powiedz mi, czemu jesteś taki niedostępny, hm? - I kolejne ciężkie pytanie. Czy to było jego hobby? 

- Nie jestem niedostępny, tylko żonaty. Zrozum. 

- Dlaczego nie chcesz zrobić tego, co robi Twoja... żonka? - Skąd on mógł wiedzieć co robi moja żona? 

- Co takiego niby robi?

- Nie udawaj głupiego, wiem dobrze że jesteś bardzo inteligentny, to po pierwsze, a po drugie, widziałem jak na tym całym spotkaniu, obściskiwała się za budynkiem z jakimś dzianym frajerem. 

- Nie będę zniżać się do Jej poziomu, powiem tylko tyle. - Mruknąłem tylko i po chwili wskazałem mu pokój, naprzeciwko mojego z resztą, ale wiedziałem że będzie mu odpowiadał na podstawie standardów. - Proszę, to Twój pokój, w łazience masz wszystko czego potrzebujesz, a piżamę za chwilę Ci przyniosę. Mogą być to dresy i koszulka? 

- Oczywiście, rozumiem, pamiętaj jednak, że ja Ci mogę pokazać niebo, Aniołku. A co do piżamy, zupełnie wystarczy. 

- Nie wpadłeś na to, że skoro jestem ''Aniolkiem'' to niebo już widziałem? - Mruknąłem tylko i poszedłem do swojej sypialni. Tam przez dłuższy czas szukałem odpowiednich ubrań dla siebie i dla Niego. Ja wybrałem za dużą koszulkę z jakimś wytartym już nadrukiem, i krótkie, luźne spodenki. Prawie jak bokserki. Poszedłem do Niego, bez słowa położyłem mu ubrania na szafce i wróciłem do siebie, i swojej łazienki. Wziąłem szybki prysznic, przebrałem się i wsuwając kapcie na stopy następnie znow wróciłem do pokoju w jakim znajdował się mężczyzna. Chciałem żeby miał wszystko czego potrzebował więc postanowiłem że zapytam Go czy czegoś nie potrzebuje. 

- Yoongi? - Zapukałem najpierw i kiedy usłyszałem pozwolenie wszedłem do środka. Mężczyzna leżał już na łóżku wykąpany, odświeżony. A ja? Ja doszedłem do wniosku, że mogłem dac mu jakiś golf albo coś, bo widziałem dokładnie każdy Jego mięsień, każdy nawet najmniejszy. Ładne ramiona, obojczyki. Moment, Taehyung, opanuj się, co Ty... 

- Słucham Cię, Aniołku? - Znów ten aniołek. Zamorduje Go. 

- Czy potrzebujesz czegoś? Coś do picia? Jedzenia? 

- Nie, właściwie nie. Chociaż, jest coś...

- Co takiego?

- Chciałbym Twojego towarzystwa, dowiedzieć się o Tobie więcej...- Nie wiedziałem jak się zachować. W sumie, kusiło mnie żeby z nim zostać, ale równocześnie, nie chciałem bo nie wiedziałem do czego jest zdolny. Wkońcu jednak odezwałem się. 

- Dobrze, zostanę. - Usiadłem przy Nim na łóżku, a On tylko się uśmiechnął, znów tak ładnie, uwodzicielsko wręcz. A mi po raz kolejny zmiękły nogi. Dobrze że siedziałem, bo przecież mało brakowało a bym chyba zemdlał. Był taki... Cholera, inny. Coś mnie ciągnęło do Niego, ale przecież, to nie jest normalne? Czy... jest?

- Powiedz, dlaczego w tym tkwisz? Czemu nie odejdziesz?

- Dla rodziców, mówiłem Ci już, nie potrafię im odmówić, to moi rodziciele. Tak mnie wychowali, zawsze na sztywno, zawsze tak poważnie. Od kiedy pamiętam było. ''Nie rób tak, tak jest źle. Nie garb się, nie śmiej się bez powodu, ucz się, skup się na karierze, nie masz czasu na zabawę,'' Zawsze to samo. I tak Cały czas, teraz już nie umiem inaczej. Nie wiem co to przyjaciele. zabawa.  - Dlaczego ja znów się mu żalę? Przecież On napewno nie chce tego słuchać, co go to obchodzi? Jestem przecież obcy. Czyż nie? Ku mojemu zdziwieniu poczułem nagłe objęcie i stanowcze przytulenie. Zastygłem w bezruchu, nie mogłem prawie oddychać. Zagryzłem lekko swoją wargę i siedziałem tak jak zostałem przyciągnięty. Znów przyspieszył mi oddech, znów czułem że serce mocniej mi łomocze w klatce piersiowej. Co to za głupie reakcje. Dlaczego... 

- Własnie dlatego chcę ci pokazać, to ''niebo, Aniołku. Raz musisz dać się ponieść... Nie pożałujesz. 

Był taki uparty, taki nachalny... Denerwowało mnie to, i to strasznie... Następny krok z Jego strony był tym najmniej spodziewanym. Przerastającym mnie, moje myśli, moje ciało, moje uczucia, i wszystko co ze mną związane... Jego usta...


Ciąg dalszy nastapi. <3

I mamy kolejny rodzialik, mam nadzieje że was nie nudzę ;; Powoli się nam sytuacja rozkręca, jednakże niech was to nie zmyli... ;>
Zapraszam do czytania, komentowania. Mam nadzieje że kolejne rozdziały, miło was zaskoczą. <33

5 komentarzy:

  1. Jeju. Buziiiiii buzi! Jakie to słodkie! Mam nadzieję, że Tae się skusi, bo mam ochotę na smuta ostatnio ;D
    Czekam na kolejny! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To będzie mieszanka wszystkiego w tym opowiadanku, więc spodziewac się można różności xD

      Usuń
  2. BUZI..*o* *^* ****//////*****
    piękne <3 więcej, szybciej <3 prooooszę <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ahhhhhhhhhh❤ .Buziak❤ Nie mogę teraz napisać nic kreatywnego przez słodzizne i to że raczej na seksy będę musiała troche poczekać.Hwaiting!

    OdpowiedzUsuń