Coś z niczego. Czysta fantazja. BTS, GOT7, VIXX Mam nadzieję, że opowiadania przypadną wam do gustu. ;D
poniedziałek, 12 października 2015
I'll be the best, You ever had. cz. 6 ( Jimin x ?)
Długo milczał. Więc postanowiłem się odezwać...
- Wiem że to nie najlepszy czas i miejsce na to, ale... ja tak się czuję Jimin, i nie mogę wybaczyć sobie tego, że pozwoliłem Ci się widywać z tym zwyrodnialcem.
Niczego nie odpowiedział, więc nic więcej nie mowiłem. Widziałem że znów zaniósł się płaczem. A mi serce pękało. Co mogłem zrobić? Nie wiele...
- Chodź, umyjesz się, pomogę Ci, dobrze? Boli Cię?
- Boli...
Tylko cicho odburknął to słowo, które sprawiło, że moje serce mocniej bolało. Martwiłem się o Niego, był dla mnie naprawde ważny, w tej chwili... Najważniejszy. Tak,zdałem sobie z tego sprawę, może i dopiero teraz, ale wiedzialem już od jakiegoś czasu, że zajmę miejsce tego frajera, i będę tylko ja, że to mnie tak pokocha. Byłem zazdrosny, już od dłuższego czasu, nie umiałem pozbierać myśli za każdym razem kiedy szedł zobaczyć się z Hoseok'iem, Ale nie miałem prawa mu zabraniać, chociaż gdybym wcześniej powiedział mu że chcę znaczyć dla Niego więcej, może do żadnego spotkania by nie doszło? Wyciągnąłem do Niego dłoń, ale Jimin nie pochwycił jej. Sam z trudem się podniósł okrywając ciasno kołdrą. Powoli zaczął dreptać do łazienki, ale w trakcie upadł na kolana z cichym żałosnym jękiem. Widząc to, i zarazem wiedząc że może mi się oberwać, podszedłem do Niego, wziąłem Go na ręce tak jak nosi się pannę młodą i zaniosłem Go do łazienki, nie zaprotestował, może dlatego że nie miał siły? Może było mu obojętne już wszystko? Może... Może nie bał się mnie? Wiedział że Go nie skrzywdzę? Wszedłem z Nim do łazienki i uśmiechnąłem się nieznacznnie do niego, ale nie dostałem nic w zamian. Ani krztyny uśmiechu. Postawiłem Go na równe nogi i szybko odkręciłem kran żeby napuścić ciepłej wody do dużej przestronnej wanny. Dolałem też trochę płynu do kąpieli żeby mógł sie odprężyć. Po chwili złąpałem delikatnie kołdrę i pociągnąłem za Nią ostrożnie, pozwolił mi. Bezwiednie. Stał teraz przede mną taki niewinny, skrzywdzony, zupełnie nagi. Jego ciało było całe w malinkach, siniakach, drżał z zimna, ze strachu, a ja byłem bezradny. Powoli wprowdziłem Go do wanny i pozwoliłem żeby woda powoli ogarnęła całe Jego zmęczone ciało. Widziałem jak syknął kiedy usiadł niby to wygodnie. Bolało Go, cóż się dziwić. Przesunąłem delikatnie dłonią po Jego włosach, ale gwałtownie odtrącił moją dłoń. Odsunąłem się więc i poszedłem do drzwi.
- Zawołaj mnie jesli będziesz czegoś potrzebował.
Nie usłyszałem odpowiedzi, Jimin sam zaczął się myć bez słowa, powoli, byle jak.. Kiedy już zamierzałem wyjść spojrzał na mnie.
- Pomóż...
Natychmiast się zawróciłem, wziąłem gąbkę do ręki i namydliłem dokładnie, po czym zacząłem lekko myć Jego pokaleczone w pewien sposób ciało. Byłem ostrożny przy każdym ruchu, nie chciałem pogorszyć sprawy. Po chwili kiedy był już czysty, pomogłem mu wyjść z wanny i okryłem Go ciepłym, miękkim szlafrokiem, spokojnie Go wciągnął na siebie i zawiązał ciasno zakładając też bieliznę którą wyjąłem mu z szafki. Powoli poszedł do sypialni, i tam bez słowa ułożył się na łóżku okrywając kołdrą. Znów płakał, ale udawał dalej twardego, nie złamanego... Zapaliłem tylko lampkę przy łóżku.
- Wołaj mnie jesli będziesz potrzebowało, dobrze? Będę spać dziś na kanapie.
Szepnąłem aż On dalej milczał. Poszedłem do salonu, posprzątałem ten cały bałagan i położyłem się. Nie spałem jakoś specjalnie dobrze. Obudziłem się w nocy i nie mogłem długo spać, dopiero nad ranem. Postanowiłem pójsć do Niego, do pokoju, chciałem tam zajrzeć, czy wszystko gra. A Jimin siedział przy oknie, na siedzisku, okryty kołdrą i patrzył za okno pustym wzrokiem. Cofnąłem się do kuchni i zrobiłem mu herbaty, i kanapkę, żeby zjadł cokolwiek. Wróciłem do sypiani i podsunąłem mu kubek i jedzenie pod nos.
- Dzień dobry, Jimin... Zjesz coś?
- Nie chcę...
- Wypij chociaż herbatę...
Nic nie powiedział. Wziął tylko kubek i dalej patrzył przed siebie. Moje serce z trudem to wytrzymywało. Ale chciałem się Nim zająć, pomóc mu...
~~~
Cały dzień, Jimin był nie obecny, zupełnie nie był sobą. Ale coż się dziwić? Starałem się Go nakarmić, proponowałem coś dobrego do jedzenia, coś słodkiego, jogurty, owoce, warzywa. Ale nic, kompletnie nic. Yoongi, jesteś do niczego... Nie umiesz mu pomóc, nie nadajesz się... Tak cały czas myślałem, że to moja wina ze nie umiem nic poradzić na to, w jakim jest stanie. Moje starania na nie wiele się zdawały. W końcu wieczorem Jimin poszedł wziąć kąpiel. Nie przeszkadzałem mu, siedział tam i siedział... Minęło ponad półtorej godziny, słyszałem tylko wcześniej jak płakał cicho w tej łazience. Musiałem znaleźć mu pomoc. Psychiatra? Będzie chciał znać szczegóły, i wmiesza w to policję, a Jimin tego nie chciał.
Zaniepokojony długą nieobecnością Jimina poszedłem w kieruku łazienki, w korytarzu było już trochę wody. Natychmiast otworzyłem drzwi, a Jimin? Leżał w wannie, zanurzony całkowicie, chyba nie oddychał... Natychmiast wpadłem do tej wanny, złapałem Go tak pod szyją i wynurzyłem Go spod wody. Natychmiast też wyciągnąłem Go na podłogę. Zakręciłem wodę i upadłem przy Nim na kolanach.
- Jimin? Jimin!
Nie reagował, miał całe poranione ramiona, dłonie, nogi, jakby szorował się gąbką w jednym miejscu cały czas aż do rany. Ale nie to było ważne. Kiedy poczułem że nie oddycha natychmiast zacząłem resuscytację. Chciałem Go uratować, nim się obejrzałem, poczułem jak łzy napływają mi do oczu.
- Jimin, Jiminnie, nie odchodz rozumiesz?
Zacząłem wykonywac masaż serca, az Jimin zakaszlał gwałtownie wypluwając wodę na podłogę. Ocknął się. Boże, udało mi się. Natychmiast mocno zgarnąłem go do siebie i zaczałem lekko kołysac.
- Jimin... Co Ty wyprawiasz...
- Daj mi spokój, czuję się brudny, przez Niego... Nie dotykaj mnie... nie dotykaj...
- Jimin, spójrz na mnie, słyszysz? Nie chcę Cię stracić. Pomogę Ci, będę obok, będę się starać żebyś czuł się z dnia na dzień lepiej. Tylko mnie nie zostawiaj. Mam w tej chwili tylko Ciebie...
Znów się popłakał, tyle że tym razem nie ze smutku, a chyba.. z radości? Z żalu? Cholera, nie miałem pojęcia, ale objął mnie lekko ramieniem chowając się na chwilę w moim ciele. Dość długi czas siedzieliśmy razem na tej chłodnej, mokrej posadzce, a ja cierpliwie czekałem na to, aż dojdzie do siebie. Gdy tak się stało, sprzątnąłem wszystko, i długi czas z nim rozmawiałem, o wszystkim i o niczym, chciałem Go odzyskać...
~~~~
Mijały dni, miesiące, a Jimin z każdą chwilą bardziej przekonywał się do dotyku, do bliskości. Nie naciskałem na Niego, nie chciałem fizyczności, nie ona byłą dla mnie najważniejsza a to, żeby poczuł się lepiej, o wiele lepiej. I tak też się działo, śmiał się znów w ten swój idealny zabawny czasem sposób, cieszył się każdą chwilą. Wiedziałem że to choć trochę dzięki mnie się tak czuje, że to dzięki mnie powoli odzyskuje dawnego siebie. Może to było nie skromne, ale to była głównie moja zasługa. wychodziliśmy razem na spacery, dłuższe, krótsze, późne i wczesne. Kiedy chcieliśmy. Szkoła poczeka, waźniejsze było to, żeby poczuł się lepiej. Cieszył mnie każdy Jego uśmiech, każdy drobny radosny gest, wszystko to naraz i osobno. Był wyjątkowy. chciałem żeby tak pozostało tylko dla mnie...
~~~~
Trzy miesiące po zdarzeniu byłem już całkowicie sobą. Yoongi pomagał mi jak tylko umiał. chciałem mu się jakoś odwdzięczać, ale to On wciąż wygrywał jeśli chodziło o dobroć. Był taki inny wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju. Nie mogłem uwierzyć w to, co mnie spotkało w ostatnim czasie, a najlepszym, był właśnie On. Zaczynałem czuć się wyjątkowo, tak naprawdę wyjątkowo. Jednakże cały dzisiejszy dzień, nagle stał się paskudny, kiedy zauważyłem zmartwionego Yoongi'ego pakującego się.
- Yoongi? Co się dzieje?
- Muszę natychmiast wyjechać, na dłuższy czas, nie wiem jeszcze na ile. Ale dzwoniła moja matka, i prosiła mnie o pilny przyjazd... Dasz sobie sam radę?
- Co? Ale ja Cię potrzebuje, nie możesz...
- Muszę, naprawde, gdyby to nie było konieczne zostałbym. Masz paralizator i gaz pieprzowy, prawda? Wychodź tylko wtedy kiedy będzie duży ruch, i zamykaj się w domu, nic się nie stanie, wrócę szybko. Dzwoń do mnie ile tylko chcesz.
Świat mi się nagle zawalił, znów miałem być sam? Znów zupełnie sam?
Poczułem tylko czuły pocałunek na ustach, i Yoongi zaraz zniknął za drzwiami, zamykając je za sobą. Musiałem sobie poradzić, musiałem pozbierać się do kupy i być gotowym na wszystko...
Ciąg dalszy nastąpi.
I mamy kolejnhy rozdział, jest jaki jest, ale taki był plan, jak myślicie, co stanie się dalej?
Wiem że część z was liczy na długą serię, ale ja mam zaplanowane jeszcze... dwa rodziały? Może nawet jeden. ;;
Mam nadzieje że i tak zostaniecie i będziecie oczekiwać kolejnych opowiadań mojego autorstwa! <3
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mam ci tu umrzeć na zawał.Masz w kolejnym rozdziale nie krzywdzić Jimina bo zejdę z tego świata i będę cię nawiedzać jako duch.Weny życzę
OdpowiedzUsuńHmm.... czemu od początku przeczuwałam, że będzie coś nie chalo z tą wanną. Jak to się mówi kobieca intuicja nie zawodzi hahaha ^^
OdpowiedzUsuńJiminnie mój kochany <3 dasz radę zaknebluj się ^^ ja ci mogę pomóc :3 hahaha
Tak btw Gdzie ty wysyłasz Sugara?! Hmm.... Podejrzane to...
Skoro wyjechał to znając życie dojdzie do ponownego spotkania Chimchima i Nadziei soooo będzie ciekawie xd
Ej ej jaki rozdział! ;-; I want mooooore~~
Jak zwykle dużo weny i czekam na kolejną część ^^
Jejku
OdpowiedzUsuńnie
nienienienienie
Aaaaa, to bylo takie idealne, a zarazem takie okropne ;; Biedny Jimin jejciu:< No i jeszcze Suga wyjechal w bieszczady :(((
Czekam na nastepny, tak dobry rozdzial ^^ Tylko moze niech cos milego sie zdazy Jiminowi... XD