Coś z niczego. Czysta fantazja. BTS, GOT7, VIXX Mam nadzieję, że opowiadania przypadną wam do gustu. ;D
poniedziałek, 29 września 2014
Forbidden Love cz 3 ( Ravi x N ---> N x Leo) KONIEC
Jeden, głupi błąd.
Minęły dwa dni odkąd w domu stało się to co sie stało, a ja czułem wyrzuty sumienia i to jakie... Wciąż widziałem ten zawód w oczach Raviego, ale nie to bolało najbardziej. A To jak spojrzał na mnie Leo. Za każdy razem kiedy widziałem ten obraz czułem że w oczach zbierają mi się łzy a serce pęka na miliard kawałków. Czułem sie podle, jakbym właśnie kogoś zabił, zniszczył. Miałem nadzieję jednak że tak nie jest. Od dwóch dni nie miałem z zespołem żadnego kontaktu, wyciszyłem telefon, całkowicie się od nich odciąłem, nie chciałem z nikim rozmawiać. Zerknąłem w pewnym momencie na telefon, dzwonił Leo... Wziąłem go do ręki i już chciałem odebrać ale nie mogłem, nie umiałem z Nim porozmawiać, spojrzeć mu w oczy... Westchnąłem cięzko, kolejne połączenie, znów Leo... Odebrałem ale milczałem.
- Yeon? Gdzie Ty jesteś? Co się z Tobą dzieje? Wszyscy się o Ciebie martwią, chcą wezwać policję że zaginałęś, Ty zwariowałeś do reszty? Wracaj do dormu, mamy ważne zajęcia, nie pamiętasz?
A ja dalej milczałem, słyszałem że się o mnie martwi, ale... ja tego nie chciałem, chciałem siebie ukarać za to co im obojgu zrobiłem, ale byłem rozdarty, na dwie strony. Zaborczy Ravi kontra Czuł Leo, przy nich obojgu czułem się dobrze, ale co ja mogłem poradzić na to że mieszali mi w głowie? Ravi był pewny siebie, taki otwarty, wiedział czego chce i wiedział jak to dostać, a Leo? Leo robił małe kroczki, małe gesty żeby pokazac że mu na mnie zalezy, a ja co zrobiłem? Tak, znów mam to przed oczami, to zranione serce...
- Halo, jesteś tam? Odezwij się...
- Jestem w hotelu, wrócę wieczorem. Muszę odetchnąć.
- Wszyscy się martwili, nawet Ravi, ale po powrocie do domu... nie spodoba Ci się pewna rzecz... Ale tego akurat powinieneś być świadomy.
No tak, już wiedziałem że chodzi o Raviego, tylko teraz pytanie co takiego mi się nie spodoba? Od zawsze widziałem jak Klei się do Niego Hyuk... czyżby? Nie, to nie ważne, Ravi sie odsunał, miał prawo do tego i to stu procentowe. Tak samo jak i Leo, ale co ciekawe... to On dzwonił, to on się martwił.
- Wróć, bo potrzebujemy lidera.
No tak, sprawy wyłącznie zawodowe. Westchnąłem tylko i mruknąłem ciche ''wracam'' i. Rozłączyłem się i spakowałem swoje rzeczy. Ogarnąłem się nieco, ubrałem jak zwykłem to robić - dość luźno elegancko. Wziąłem rzeczy i kiedy zapłaciłem opuściłem hotel. Kiedy ruszyłem w kierunku dormu zobaczyłem na ulicy Raviego... i Hyuka. Więc jednak się nie myliłem. Ravi obejmował Go ramieniem i coś mówił jakby na ucho idąć z nim spacerkiem po chodniku. Hyuk śmiał się, obejmowal Go mocniej ramionami... A ja poczułem się w tej chwili jak śmieć. Poszedłem dalej przed siebie żeby tylko szybko dotrzeć do dormu. Po drodze dopadły mnie jakieś fanki, a ja tylko grzecznie się uśmiechnąłem i dałem im autograf i odszedłem czym prędzej. Kiedy wszedłem do Dorm'u rzucił się na mnie Ken, i to tak szybko że mało co nie straciłem gruntu pod nogami i nie wywaliłem się.
- Ty żeś nam strachu narobił N! Co Ci odbiło żeby wyprowadzać się bez słowa?
Nic nie odpowiedziałem, tylko pokręciłem głową lekko klepiąc jego plecy.
- Nic mi nie jest, potrzebowałem odosobnienia.
- Tak, Ty i odosobnienie. Chyba żeś oszalał, Ty nienawidzisz być sam.
Az taki oczywisty jestem? Aż tak dobrze mnie wszyscy znali? Nie chciałem już o tym rozmawiać, uśmiechnąłem się tylko i poszedłem do swojego pokoju, Moj wzrok napotkał Leo, podszedłem do Niego i chciałem coś powiedzieć, ale zszedł mi z drogi poszedl do kuchni... Chciałem znaleźć taki moment kiedy będę mogł z Nim porozmawiać. Wiedziałem że Ravi jest już całkiem odsunięty ode mnie, ale nie chciałem żeby moje relacje z Leo zniknęły, ja Go potrzwebowałem, i zacząłem to sobie uświadamiać powoli, a dokładniej to że to nie Raviego Kochałem, a tę jego pewność siebie, ale to nie Ravi zawsze się o mnie martwił, nie Ravi zawsze przy mnie siedział kiedy było mi źle. Nie ravi mnie pocieczał, a Leo, i tylko Leo. Poszedłem do pokoju, musiałem się wypakować i wszyscy mieliśmy sie zbierać na nagranie naszej pierwszej pisenki z płyty. Właściwie nawet nie jednej, a mój głos nie miał się w dlaszym ciągu najlepiej. Kiedy wszyscy byli gotowi poszliśmy do naszego samochodu. Ken prowadził. a ja usiadłem koło niego, za mną usiadł Leo i obok niego usiadł Hongbin, a na ostatnich siedzeniach Ravi i Hyuk. starałem się nie paterzeć w lusterko, ale nie umiałem, i co chwile widziałem jak to albo się dotykają, albo się całują, albo miziaja... A mnie szlag trafiał, czułęm się coraz gorzej. Założyłem słuchawki i zacisnąłem oczy starając się skupić na czymś innym, nie na nich. Droga mineła szybko, po nagraniu czterech utworów stwierdziliśmy że czas tez przećwiczyć nieco układ do naszego teledysku. Po tym wszystkim byłem tak wykończony jak chyba nigdy... Siedziałem na podłodze i lekko rozmasowywałem swoje spięte mięśnie na nogach, zakwasy się szykowały i to nie małe. Widziałem że wszyscy wyszli, tylko Leo jeszcze zbierał rzeczy, stwierdziłem że to dobra okazja żeby z Nim porozmawiać.
- Leo?
- Tak?
- Czy możemy porozmawiać?
- Tak, oczywiście, o czym?
- O tym co stało się ostatnio, w moim pokoju.
Widziałem jak dotknął swoim ust jeszcze nie zagojonych, spojrzał w tej chwili w bok i westchnął.
- Ni takiego się nie stało.Ravi wybuchł, ja pewnie też bym się tak zachował na Jego miejscu.
- Ale mi chodzi o to co powiedziałem... ja złamałem Ci serce, prawda? Mówiąc że to nic nie znaczyło...Wiedz jednak że to nie jest prawda, ja powiedziałem to wszystko pod wpływem chwili...Żeby Ravi się uspokoił, ale na nic mi to wyszło, nie chciałem Cię skrzywdzić... Możesz mi nie wierzyć, ale ten pocałunek sprawił że czułem się zupełnie inaczej...
- Zabolało, ale przejdzie kiedyś.
Skomentował to tylko tak? Poważnie? tylko tyle był w stanie teraz powiedzieć? Czułem jak boli mnie serce przez to co powiedział. Nie wierzył mi jednak, jednak było tak jak myślałem...
- Wybacz mi.
Szepnąłem tylko i podszedłem do Niego, przytuliłem Go tylko mając nadzieję że chociaż mnie nie odepchnie. A On? On mnie objął, tak mocno mnie objął ukrywając twarz w mojej szyi. Ja zamknąłem oczy i cieszyłem się chociaż tą chwilą, chociaż na moment mogłem znów czuć jak mnie obejmuje.
- Tak bardzo mi przykro ze to powiedziałem, naprawdę.
- Nie mówisz tego tylko dlatego że zostałeś z niczym?
No te słowa znów zabolały, podważał to że nie mówię mu tego szczerze... ale w sumie, znów miał do tego prawo. Poczułem że lekko szklą mi się oczy, znów, poraz kolejny byłem bliski płaczu. To wszystko mniee tak niszczyło że już się nie śmiałem jak głupi ze wszystkiego, już nie byłem wszędobylski N który wszystkich nagrywa kamerą albo robi im zdjęcia. Ja byłem powoli swoim cieniem. Ale przy Leo, mimo wszystko czułem się o wiele lepiej...
- Nie mówię tego tylko dlatego, nie chcę Cię stracić, rozumiesz? Jestem dla mnie naprawdę ważny. Możesz wymazać swoje uczucie do mnie, jeśli jeszcze nie zniknęło, ale nie odsuwaj się ode mnie, chcę mieć w Tobie oparcie, bo bez tego ja sobie nie poradzę...
Już nic nie powiedział. Ucałował moja głowę i odsunął się ode mnie biorąc swoje rzeczy. JA też wziąłem swoje a On pochwycił mnie lekko za rękę wyprowadzając z tego budynku, czy miałem to rozumieć jako fakt że nie zmieni zdania co do mnie? Jako fakt że wciąż będzie mnie kochał?Sam już nie wiedziałem jak to wszystko interpretować. Poszedłem za Nim w milczeniu do samochodu, gdzie czekali już wszyscy, czułem że atmosfera wciąż jest strasznie gęsta pomiędzy mną a Leo, ale co mogłem zrobić w tej chwili? Musiałem poczekać, dac mu czas, samemu zrozumieć wszystko co zaistniało między nami, ale co dalej? Nie lubiłem takiej niepewności. Lubiłem wiedzieć że wszystko jest źle albo wszystko jest dobrze.. Wiedzieć wszystko na sto procent. A tu? Tiu było inaczej. A to wszystko przez... jeden głupi błąd.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ale to nie koniec? Czy koniec :0
OdpowiedzUsuń//Yūko-san
Koniec, koniec ;)
Usuń