środa, 17 września 2014

You are my everything cz 3 ( Ravi x N VIXX)


Byłeś w błędzie.

Jakoś ciężko nam szło to sprzątanie, na dole słychać było obijanie, krzyki, śmiechy, za chwilę znów jakiś stukot, właściwie najbrdziej jakby dalej demolowali dom niżeli go sprzątali, ale cholera ich wie co Oni tam robia, ważne żeby był efekt później. Widziałem że N cały czas dziwnie się zachowuje, zatrzymuje się w trakcie robienia czegoś konkretnego - na przykład wycierania mebli ściereczką - i cicho stęka. Tak, mimo tych huków z dołu nie umykało mi to ani trochę, odniosłem pewne wrażenie, ale czy mylne? Podszedłem tak żeby znaleźć się ui Jego boku, ale On bardzo szybko poszedł w inne miejsce pokoju. A więc jednak się nie myliłem, ale jak miałem Go teraz podejść? Uciekał mi i to dość prędko. Nim się spostrzegłem usłyszałem tylko '' Czekaj, musze do łazienki'' i cóż, jak powiedział tak zrobił, szybko się zwinął z naszego pokoju i zamknął się w łazience. Na zamek, czego właściwie nigdy nie robiliśmy, bo po co? Światło palące się w łazience świadczyło o tym że ktoś w niej się znajduje, więc też się wtedy tam nie pchaliśmy. Na dole słychać było teraz tylko i wyłącznie muzykę, więc zabrali się poważnie za ten porządek. Uśmiechnąłem się tylko do siebie, a kiedy nagle ku moim uszom dobiegł dość specyficzny dżwięk z łazienki zmarszczyłem brwi. Podszedłem nieco bliżej do zamkniętych drzwi i przyłożyłem do nich ucho. I co usłyszałem? Tak, dokładnie to co myślałem że wcześniej słyszałem. Jęki, i to dość konkretne choć mimo wszystko słychać było że były usilnie wstrzymywane przez Niego. Więc aż tak Go podniecił ten pocałunek? Aż tak Go rozpalił? Zapomniał że ja mam zawsze patent na wszystko więc wyjąłem z kieszeni jakąś monetę i otworzyłem zamek właśnie nią. Kiedy otworzyłem drzwi moim oczom ukazał się taki a nie inny widok. Przy dużym lustrze, mając opartą na nim rękę a na niej głowę, stal Yeon. Jego dolna partia ubrań była rozpięta i nieco obsunięta w dół, a wolna ręka zaciśnięta poruszała się po Jego wyraźnie nabrzmiałej, pobudzonej męskości. Na policzkach malowały się mu wyraźne rumieńce, spomiędzy rozchylonych usta wydobywały się rozkoszne, ciche jęki. Całe Jego ciało drżało. Miałem wrażenie że mnie nie dostrzegł, może to dlatego że miał przymknięte oczy? Podszedłem do Niego, wcześniej zamykając te cholerne drzwi na zamek i haczyk od środka, żeby jakiś mądry nie otworzył tych drzwi. Złapałem Go lekko za podbródek i ucałowałem te lekko spierzchnięte usta na co On zareagował głośniejszym jękiem wprost do nich. Nie spodziewał się mnie, czułem że Od Jego policzków bije mocne ciepło, aż taaki nieśmiały się nasz lider okazał? Czy też może ja tak na Niego działałem? Tak, z pewnością to moja sprawka. Kiedy zaczął sprawnie oddawać pocałunek oczywiście przejąłem w Nim inicjatywę, kiedy wciąż jedną z dłoni trzymałem Jego twarz podczas pocałunku druga z nich powędrowała przez Jego ramie, aż na biodro z którego sprawnie przesunęła się na Jego męskość wyraźnie nie dopieszczoną. Odtrąciłem Jego dłoń z przyrodzenia i ująłem je teraz dokładnie w swoją dłoń. Stęknął żałośnie i objął mnie teraz mocno obiema rękoma za szyję. Był teraz taki... nieco zachłanny, zaniedbany wręcz, a ja stwierdziłem że nie mogę pozwolić na to żeby tak się czuł. Zacząłem lekko poruszać dłonią w górę i w dół, powoli i dokładnie pocierając całą długość Jego pulsującej wręcz męskości.

- Aż tak Cię rozochocił nasz pocałunek?

Wyszeptałem mu w usta a On nieprzytomnie wręcz jęknął znów wracając do pocałunku. Czułem jak lekko kołysze biodrami w rytm moich posunięć ręką. Wzdychał, jęczał i pomrukiwał wciąż podczas pocałunku który już w stu procentach objął nas całych swoją przyjemnością. Czułem że lekko zaczął się spinać i nim się spostrzegłem poczułem Jego ciepłe nasienie na dłoni, w tym samym momencie oderwał się od moich ust odrzucając głowę w tył jęknął przeciągle. Kiedy już osiągnął szczyt objął mnie mocniej ukrywając swoją zarumienioną od przyjemności jak i nieco zawstydzenia twarz. Słyszałem jak ciężko oddychał, tak jeszcze wstrząsała nim przyjemność. Po chwili odsunął się ode mnie i otarł swoją męskość chusteczką po chwili wciągając na siebie spodnie.

- Głupi głupek.

Mruknął tylko a ja zaśmiałem się zmywając z dłoni Jego nasienie. Zanim wyszedł z łazienki objąłem Go jeszcze lekko przypierając Jego ciało plecami do drzwi. Spojrzałem głęboko w te ciemne, czekoladowe oczy i oblizałem swoje usta. Złapałem Jego dłonie w swoje i przyparłem je tuż przy Jegoi głowie.

- Następnym razem powiedz mi że masz ''mały'' problem Yeon, to Ci pomogę, zupełnie jak teraz.

Mruknął tylko coś tylko i musnął moje usta uśmiechając się.

- I tak jesteś głupkiem, chodźmy lepiej sprzątać bo nigdy nie skończymy a Oni nas zabiją.

- No masz jaki uparciuch. Ale masz rację, chodźmy.

Wyszliśmy z łazienki i zajęliśmy się wreszcie tym porządkiem który schodził na drugi plan co chwila. Kiedy wybiła godzina 16 wszystko było skończone, wysprzątane, wyczyszczone na błysk. Chłopaki również skończyli z pozostałymi pomieszczeniami. A jako że był to dość duży dorm, to było co robić. Stwierdziliśmy że zjemy obiad w tym klubie z bilardem, kręglami i karaoke o którym rozmawialiśmy rano przy śniadaniu. W końcu nie ma to jak pożywny kebab albo pizza na obiad, oczywiscie że tak. Wszyscy poszli się przyszykować do wyjścia, w końcu szliśmy do ludzi, więc trzeba było jakoś wyglądać. Kiedy wszyscy się wystroili jak stróż w boże ciało mogliśmy już wyjść, zapowiadał się całkiem ciekawy wieczór. Wsiedliśmy w naszego busa i ruszyliśmy. W momencie kiedy wesliśmy na salę od razu zrobiły się drużyny, Ja, N i Hongbin kontra drugi pokój. Zabawnie ze akurat tak się dzieliliśmy, ale w sumie tak było nam najwygodniej. Postanowiliśmy najpierw zagrać w kręgle. Zajęliśmy tor i zaczęliśmy grę, Oczywiście za każdym udanym strzałem przybijaliśmy sobie a to piątki, a to ''żółwiki'' ale N zawsze podbiegał do mnie i wskakiwał na mnie piszcząc jak dziecko. Jak obkręcałem się z Nim tylko z trudem łapiąc równowagę kiedy tak na mnie skakał. Na nasze nieszczeście to tamta drużyna wygrała, i musieliśmy stawiać jedzenie. Nie wiedziałem czemu ale jak usłyszałem słowo ''stawiać'' to przeszły mi przez głowę nieco inne rzeczy niż kupowanie jedzenia, a N miał ledwie zauważalny rumieniec na twarzy. Starałem się nie zaśmiać, objąłem Go ramieniem i uśmiechnąłem się tylko. Zamówiliśmy jedzenie, ten kto chciał kebab miał kebab a cała reszta jadła pizzę. W czasie oczekiwania stwierdziliśmy że trochę po śpiewamy. Oczywiście trafiliśmy na swoich fanów, ale byli na tylwe normalni że zwyczajnie się z nami bawili. Wkońcu chociaż raz mogliśmy cieszyć się wieczorem bez zbędnego użerania się z uporczywymi fanami. Kiedy przynieśli nam jedzenie do stolika z zadowoleniem jadłem swoją porcję, N co jakiś czas zerkał na mnie zagryzając swoją wargę, nie wiedziałem czemu się tak zachowywał, jednakże, pasowało mi to kusił mnie w pewien sposób. Na sto procent świadomie. Zjedliśmy i zamówiliśmy sobie po drinku. Zajęliśmy się dalej śpiewaniem na karaoke, a nim się obejrzeliśmy była już dość późna godzina, Nawet Leo dobrze się bawił mimo że narzekał wcześniej. Wszyscy czuli się wyjątkowo luźno, jak chyba jeszcze nigdy. Wkońcu nadszedł na nas czas, musieliśmy wracać do dormu, bo jutro czekał nas pracowity dzień, po którym znów mieliśmy chwilę spokoju bo jechaliśmy nad morze. Mieliśmy tam zagrać koncert, udzielić wywiadu dla telewizji, i pozostały czas był dla nas. Jednak Hongbin i Ken nie zdawali się gdziekolwiek wybierać, więc cóż, stwiedziliśmy ze tylko nasza czwórka wróci do domu, a ta dwójka niech dalej tutaj siedzi a jutro zdycha ze zmęczenia. Poszliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu. Kiedy weszliśmy do środka ktoś zaproponował coś do picia, ale ja byłem wystarczająco ''opity'' i najedzony więc pokręciłem tylko głową i machnąłem ręką. Postanowiłem iść się wykąpać, a przynajmniej wziąć długi przyjemny prysznic. N stwierdził że również się na taki skusi. Miałem nie opisaną ochotę zaproponować mu wspólny prysznic, ale nie, powstrzymałem się, poszedłem tylko do naszego wspólnego pokoju i zamknąłem się w łazience, wziąłem prysznic, wyszło że jednak nie tak specjalnie długi. Wyszedłem z łazienki mając na sobie bokserki, luźne dresowe spodnie i podkoszulek a na ramionach przewieszony ręcznik ktorym zaraz zacząłem suszyć włosy. Po chwili do pokoju wszedł N w podobnym stanie co ja, widać wziął prysznic w toalecie na korytarzu - tej dla gości.

- O Ty już po prysznicu?

- A no chciałem się pospieszyć żebyśmy jeszcze porozmawiali.

Zdziwiłem się trochę, o czym chciał rozmawiać? Zacząłem się nawet nieco stresować, nie lubiłem poważnych rozmów, a na taką właśnie się zanosiło. Pociągnął mnie za rękę na swoje łóżko, było największe z naszych trzech łóżek, więc w sumie rozumiałem dlaczego ono, mieliśmy wystarczająco duże miejsca żeby się rozsiąść na nich. Kiedy już usiedliśmy na łóżku po turecku widziałem że lekko się spiął. Więc jednak poważna rozmowa.

- Bo wiesz... Ravi, ja... nie wiem... cholera brakuje mi języka w gębie, nie wiem jak to ująć.
- Spokojnie, wiesz że cokolwiek to jest postaram się pomóc a przede wszystkim zrozumieć.

Złapałem lekko Jego dłoń którą niecierpliwie skubał pościel.

- Bo, czy ja mogę odtąd w głowie... nazywac Cię swoim?

No nie mogłem się nie zaśmiać, jednak starałem się zrobić to w miarę grzecznie żeby nie uznał że Go wyśmiałem. Pokręciłem głową z niedowierzaniem i uśmiechnąłem się lekko patrząc na Niego uważnie. Widziałem jednak że mój śmiech mimo wszystko nie był na miejscu bo jego mina z poważnej stała się nieco smutna. Syknąłem cicho karcąc się w myślach za to co zrobiłem i przysunąłem się do Niego zgarniając Go ramieniem blisko siebie.

- Wybacz, ale to było tak urocze że nie mogłem się powstrzymać. Otóż jeśli tylko chcesz możesz nawet nazywać mnie swoim na głos, kiedy chłopakow nie ma dookoła. W sumie miło bedzie wiedzieć że  jest się konkretnie dla kogoś. I tylko dla kogoś.

Oczywiście prędko odwzajemnił moje objęcie opierając się o moje ramie swobodnie.

- Naprawdę? Mówisz poważnie Ravi?

- No tak, całkowicie poważnie, pod warunkiem oczywiście że i Ty jesteś ''moim''. Sam rozumiesz, coś za coś Kochany.

- No wiem Ravi, wiem. I owszem, jestem Twój. Wiesz? Myślałem że to nigdy się nie stanie, że mnie odrzucisz.

- Byłeś w błędzie, ale ja myślałem dokładnie to samo...


Ciąg dalszy nastąpi .

To już trzecia część opowiadanka
Bawię się świetnie pisząc to , mam nadzieję że Ci którzy to czytają są odpowiednio zniecierpliwieni i nie mogą się doczekać dalszych części. <33

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz