Typ: SMUT, ANGST
Parring: Ilhoon x Sungjae BTOB
Chciałem Ci nie raz powiedzieć że Cię nienawidzę, że jesteś najgorszym co mnie w życiu spotkało, że gdybym tylko mógł, odszedłbym i nie chciałbym Cię nigdy więcej widzieć. Chciałem ale tego nie robiłem. Dlaczego? Zwyczajnie nie umiałem, bo mimo tego że taki właśnie byłeś, ja nie umiałem bez tego żyć. Bez tego upokorzenia które mi serwowałeś bez przerwy wykorzystując publicznie to że nie lubię gdy ktoś mnie dotyka. Wiedziałeś że jesteś jedyną osobą dla której jestem w stanie się przemóc, której dotyk po krótkiej chwili znów był przyjemny. Tak bardzo chciałem coś ztym zrobić, chciałem Ci sie postawić, ale zawsze kiedy przychodziłeś do mnie w nocy, brałes co tylko chciałeś, a ja? A ja czerpałem z tego przyjemność, bo wtedy byłeś inny, wtedy byłeś tylko mój i nikt nie był w stanie tego zmienić. Noce należały do nas, i tylko do nas, a kiedy Ty nie przychodziłeś do mnie, ja szedłem do Ciebie. Byłem głupi, jestem głupi i zawsze będę, bo przecież krzywdzisz mnie. Krzywdzisz jak nikt inny, ale uzależniłem się od Ciebie. Sam siebie nie rozumiem, normalny człowiek już dawni by to zakończył, dawno stanąłby na nogi, pozbierał się. Ale byłem tak od Ciebie zależny, że wciąż i wciaż to wszystko znosiłem. Bolało mnie serce, czułem sie wyczerpany fizycznie i psychicznie. Ale przede wszystkim, psychicznie...
Kolejna kiepsko przespana noc za mną. Kiedy się obudziłem, Ciebie juz nie było, pozostał tylko Twój zapach który tylko przypominał mi co działo się tej nocy, poprzedniego wieczora. Czułem że poduszki jeszcze są nieco ciepłe, przytuliłem je tylko, cóż więcej mogłem zrobić? Zupełnie nic. Znów ta niechęć do siebie, znów to paskudne uczucie gdzieś w srodku. Czemu z tym nie skończę? Czemu? Jestem miękki, właśnie dlatego. Nie chciałem wstawać, wiedziałem że dziś czeka nas dużo pracy, występ, fansign, wywiad. Wszystko naraz, a ja nie miałem sił, dziś najzwyczajniej w świecie nie miałem sił. Zwlekłem się wreszcie z łóżka, wciąż nagi. Doceniałem to że zawsze gdy zostawiałes mnie samego, okrywałeś moje ciało szczelnie kołdrą, dbałeś o mnie, mimo wszystko. Kiedy stanąłem przed lustrem w łazience dopatrzyłem się kolejnych śladów. Nie byłeś szczególnie delikatny, nie szczędziłeś sobie malinek, zadrapań. Wiedziałeś że sprawia mi to największą przyjemność, ale później wyglądałem tak jak teraz. Ślady na biodrach, udach, malinki na szyi, ramionach, brzuchu, nawet na podbrzuszu. Lubiłeś mnie oznaczać, wiedziałem że pokazujesz mi tym że należę tylko do Ciebie, ale dlaczego nie traktowałeś mnie tak na codzień? Wszedłem pod prysznic chcąc się odprężyć, woda tak cudownie na mnie działała że zapominałem o wszystkim, mogłem się wyciszyć. Ale tym razem nie do końca tak było. Wciąż czułem się zmęczony, ale to zmęczenie nie dotyczyło ciała. Powoli zamieniałem się w swój cień, ale nie umiałem... Kiedy się umyłem, mimo wszystko poczułem ulgę, ubrałem się, uczesałem, lubiłem dobrze wyglądać, taki już był ze mnie typ człowieka. Poszedłem na dół, wszyscy tam siedzieli, i Ty również, uśmiechnąłeś się do mnie. Lubiłem Twój uśmiech, naprawde go lubiłem, wydawał sie szczery. Właściwie, był szczery, nie umiałeś uśmiechac się inaczej niż tylko szczerze. Kiedy się uśmiechałeś, byłeś taki... Słodki? Tak, słodki, niby niewinny, kochany, czuły, ale to nie byłą prawda. Nie do końca. Wszedłem do pomieszczenia w jakim siedziałeś z całym naszym zespołem. Wszystko byłoby w porządku gdyby nie to że na kolanach siedział Ci Minhyuk, a Ty wyraźnie szczęśliwie Go obejmowałeś podczas gdy ten Cię karmił śniadaniem jakie przygotowaliście. Więc zaczął się kolejny dzień krzywdzenia Ilhoona? Odrazu zżedła mi mina. Spojrzałem w bok i westchnąłem. Nie chciałem na to patrzyć. Po chwili potarłeś lekko nosem o Jego nos a on zaśmiał się na to uroczo. Znów ten cholerny nie przyjemny dreszcz przebiegł po moich plecach a serce zakłuło boleśnie w piersi. Usiadłem na wolmnym miejscu przy stole i zająłem się jedzeniem, starałem się na Ciebie nie patrzeć, starałem sie unikać jakiegokolwiek kontaktu z Tobą w tej chwili, chciałem spokojnie zjeść. W zespole wszyscy byli już uświadomieni że wolisz mężczyzn, co ważniejsze, okazało się że każdy z nas ma pewne ciągotki to płci tej samej, ale Ty pokazywałeś to całym sobą. Całowałeś chyba już każdego z nas, szukałes tylko na to okazji, tak też było teraz. Zerknąłem na Ciebie akurat w chwili kiedy całowałeś szyję Minhyuka. Zacisnąłem odruchowo dłonie i wziąłem tylko w rękę kanapkę wstając od stołu. Widziałem że tylko się uśmiechnąłeś. Co Ty u diabła chciałeś osiągnąć? Jeśli chciałeś żebym był zazdrosny, to gratulacje, udawało Ci się to bez problemu, ale w tej samej chwili mnie raniłeś. Poszedłem do salonu, usiadłem na parapecie zakładając słuchawki. Byłeś z nas najmłodszy, ale miałeś taki wpływ na drugiego człowieka, jak nikt inny. Owinąłeś sobie mnie wokół palca. A ja dla Ciebie zrobiłbym wszystko. Zamknąłem oczy i wsłuchałem się w muzykę. Całkowicie się wyciszałem kiedy odcinałem sie od was muzyką. Ratowała mnie z tej pieprzonej opresji. Nim się spostrzegłem poczułem jak słuchawki z moich uszu znikają, otworzyłem oczy i przed sobą ujrzałem nikogo innego, jak właśnie Ciebie. Posłałem Ci nieco chłodne spojrzenie ale Ty się nie przejąłeś, złapałes moją twarz w dłonie i pokręciłes głową.
- Skąd ten grymasik? Ktoś tu wstał lewą nogą? Zaraz to zmienimy!
Poczułem jak zbliżasz się do mnie, znów byłem spięty, nie dość że mnie dotykałeś, to jeszcze czułem coraz dokładniej zbliżający się Twój oddech na moich ustach. Następstwem bhył pocałunek, jak zwykle delikatny, zadziwiająco przyjemny i... tak, mogę to tak nazwać. Czuły. Nie dotknąłem Cię nawet chociaż chciałem Cię złapać za koszulę, chciałem Cie przytrzymać, bo kiedy mnie całowałeś, zapominałem o tym jaki jesteś. Pocałunek znaczył dla mnie tyle, że nie umiałem się nie wczuwać w niego... Kiedy się odsunąłeś już czułem się mniej spięty, traktowałeś mnie jak dzieciaka, którym sam byłeś tak naprawdę patrząc na wiek wszystkich z nas. Kto by pomyślał. Znów ten uśmiech wykwitł na Twojej twarzy, a ja nie mogłem go nie odwzajemnić. Ale po chwili znów zniknąłeś, podbiegłes do Peniel'a i uwiesiłeś się nad Nim pokrzykując tylko ''wio, wio''. Zachowywałes się nawet jak dzieciak, a ja czułem się przez Ciebie tak zdominowany. Nadeszła pora na nas, musieliśmy się zbierać na pierwszą część dnia - wywiad. Nie uśmiechało mi się to, ale nie miałem wyjścia. Wszyscy szybko się zebrali, wyszli i wsiedli do samochodu. Ja wsiadłem jako ostatni, i nie umknęło mi oczywiście uwadze to że Ty znów się z kims obłapiałeś, a z kim tym razem? Tak, znów Peniel. Cos szeptałeś mu na ucho a on się uśmiechał gładząc Twoje włosy. A więc w tym połączeniu to ty byłeś tym uległym? Ciekawe jak byś się czuł gdyby zaczął cię traktowac tak jak Ty mnie, ciekawe co byś zrobił. Droga mineła nam szybko, tak samo jak i sam wywiad. Ale nie mógł minąć spokojnie, musiałes znów wymyśleć coś żeby mnie upokorzyć. Znów tak nagle mnie obejmowałeś, znów byłęś tak cholernie blisko, a ja nie dość że czułem skrępowanie, to jeszcze to zawstydzenie. Byłem wściekły, ale niczego z tym nie robiłem... Niczego. Z wywiadu udaliśmy się zaraz na fansigning. To minęło mi o wiele szybciej, o wiele przyjemniej. Mogłem zapomnieć znów o Tobie, znów mogłem cieszyć się tym co mam. Nim sie spostrzegłem już musieliśmy wracać na arenę koncertową, a dokładniej za kulisy w celu przygotowania nas do występu. Dawno tego nie robiliśmy, ale oczywistym było ze nie byliśmy ani trochę gorsi, a wręcz przeciwnie. Wiedziałem że po tym wszystkim znów wrócimy do domu i znów będę musiał oglądać to co wyprawiasz. Znów będę czuł się źle, znów będę cierpiał. Chociaż? Cierpię już teraz, tak samo jakbym był w domu. Występ minął równie za szybko, całe szczęście odpuściłeś sobie gnębienie mnie, ale serce i tak musiało dostać swoje widząc jak świetnie bawisz się znów z Minhyukiem, znów świetnie bawisz się z Peniel'em. To chyba żart, naprawde, mało zabawny żart.
Powrót do domu był cieżki, byłem wykończony, ale Ty wyglądałeś na pełnego energii, wiedziałem czym to się skończy, już ja dobrze wiedziałem. Kiedy wszyscy weszli do domu ja natychmiast udałem sie do swojego pokoju, rzuciłem się wręcz na łóżko mając ochotę najzwyczajniej w świecie płakać w poduszkę. Jak dziecko, bezbronne, skrzywdzone dziecko. Tymczasem tylko przytuliłem się do poduszki wciąż czując na niej Twój zapach, to śmieszne, może jak go nie czułem a chciałem czuć? Nim się spostrzegłem drzwi od mojego pokoju uchyliły się. Zerknąłem odruchowo w ich stronę. Kto w nich stał? Któż inny jak nie Ty? Oczywiście że Ty, Sungjae w swojej własnej, nieziemsko wyglądającej osobie. Pociągałeś mnie, w każdym calu, w każdym milimetrze. A już w ogóle z tym uśmiechem na twarzy. Innym niż na codzień, innym niż na filmach, innym niż przy wszystkich. Podszedłeś bliżej łóżka, a ja tylko westchnąłem i zrobiłem Ci nieco miejsca, mimo że i tak łóżko było wielkie i można było pomieścić na Nim cztery osoby, specjalnie sie odsunąłem. Poczułem jak delikatnie gładzisz moje włosy, schowałem twarz w poduszce. Nie chciałem na Ciebie patrzeć.
- Zostaw proszę.
Pierwsza próba przeciwstawienia się Tobie, czy dobrze zrobiłem? Nie wiem, nie myslałem o tym. Ty tylko zaśmiałeś się i pochyliłeś ku mnie. Wiedziałem że żadnego wrażenia na Tobie to nie zrobiło.
- A cóż to sie stało? Ktoś tu nie ma humoru? Zaraz Ci go poprawię Ilhoonnie, będziesz miał o wiele lepszy humor.
No tak, znałeś chyba tylko jeden sposób na ''poprawianie nastroju''. Może i tobie się on przez to poprawiał, ale nie mnie. Poczułem jak zabierasz mi poduszkę, przekręcasz mnie na plecy, kiedy uchyliłem powieki zobaczyłem Cię nad sobą. Cholera, lubiłem ten widok, lubiłem wiedzieć że masz nade mną władzę. Lubiłem czuć Twój ciężar na sobie. Jestem głupi, naprawde głupi. Poczułem jak Twoja smukła, chłodna dłoń zaczyna wędrować pod moją koszulkę, coraz wyżej, i wyżej, kiedy dotarłeś do sutka lekko go uszczypnąłeś na co ja nazwyczajniej w świecie stęknąłem nie mając odwagi powiedzieć Ci żebyś przestał. Po chwili nim się spostrzegłem poczułem jak mnie całujesz, i znów mną władałeś. W tej chwili, od tej chwili, na zawsze cholera. Oddawałem pocałunek zamykając oczy, czułem się tak dobrze, chociaż te chwilę. Jednak gdyby się tak zastanowić zawsze czułem się tak dobrze nocami, kiedy spędzałem je z Tobą. Wiecznie było Ci mało, byłeś wiecznie nie nasycony. Czyżnby nikt więcej nie chciał ci tak ulegać jak ja? Czy może ja jestem dla Ciebie najważniejszy? Tak, łudziłem się że jestem dla Ciebie kimś więcej niż słodkim Ilhoonem, kimś więcej niż kochanym przyjacielem do łóżkowych zabaw i pocałunków jak Tobie się zachce. Ale opamiętałem się, tak nie było, nie byłem wazniejszy od nikogo z Twojego otoczenia. Nikogo. Poczułem jak wyraźnie podciągasz moją koszulkę, uniosłem się nieco pozwalając Ci się jej pozbyć. Pozbyłem się też sprawnie Twojej koszulki. Cieszyło mnie to że mi na to pozwalasz, w momencie kiedy Twoja górna część ciała była odkryta natychmiast na oślep dotykałem każdy fragment Twojego brzucha, twojej klatki piersiowej, Twoje ramiona, silne, ale nie przesadnie umięśnione, Twój kark, plecy, wszystko to lekko drapałem, gładziłem, muskałem opuszkami palców. Czułem że Ty zachowujesz się podobnie, Twoje usta z moich ust szybko powędrowały na moją szyję, jedna z Twoich chłodnych dłoni dotykała mój brzuch, tors, a druga sprawnie rozpinała moje spodnie. Nie patyczkowałeś się, nigdy. Nie musiałeś przecież mnie do niczego przekonywać, więc parłeś na przód, tak jak chciałeś. Tylko tego chciałeś i ja to wiedziałem. Ale czy tylko dlatego przychodziłeś do mnie co wieczór? Nie zawsze się do mnie dobierałeś, bywały noce w których tylko dlugo mnie całowałeś a ja mogłem się Tobą cieszyć. Nim się obejrzałem już leżałem bez spodni, czułem się lekko skrępowany, z resztą jak zwykle, jednakże lubiłem to uczucie skrępowania, wstydu. Wciąż czułem obłapiające mnie dłonie, któr już nie były tak chłodne, ogrzały się od ciepła mojego ciała. Zawsze tak się działo. Czasami myslałem że przychodziłes do mnie... Ogrzać się, ale nie tylko fizycznie, ale tez psychicznie, bo ja dawałem Ci całego siebie, jak tylko chciałeś. Lekko przeczesałem Twoje włosy i westchnąłem kiedy lekko ugryzłeś mnie w szyję zaraz zasysając się w tym miejscu. Kolejne ślady do kolekcji. Czułem że powoli zaczynam się podniecać, co wyraźnie reprezentowała moja bielizna, dość mocno opięta, w dodatku wyjątkowo nieprzyjemnie opięta. Sięgnąłem do paska od Twoich spodni, rozpiąłem Go sprawnie, po czym zaraz odpiąłem twoje spodnie, pozbyłeś się ich, wraz z bielizną. Znów się nie powstrzymywałeś, parłeś na przód do swojego celu. Czułem jak sprawnie pozbywasz się mojej bielizny, dziękowałem Ci za to w duchu bo czułem się strasznie skrępowany. Znów zawisłeś nade mną, uśmiechnałeś się, widziałem to bardzo dokładnie. Przesunąłes lekko dłonią po moim policzku, wzdrygnąłem się ale złapałem Twoja dłoń w swoją i przytuliłem do niej swój policzek. Byłą teraz taka ciepła, delikatna, czuła. Uniosłem się lekko w górę ale Ty mi to skutecznie wybiłes z głowy pociągając mnie za nogi, łapiąc mnie pod kolanami, tym samym lekko rozsunąłes moje nogi. Drgnąłem. Jak zwykle z resztą. Widziałem że coś sięgnąłeś, nie musiałem zgadywać co to było. Chciałeś mnie przygotować. Nie chciałeś zrobić mi krzywdy, więc za każdym razem to robiłeś. Widziałem jak nalewasz sobie nieco lubrykantu na dwa palce, które właściwie natychmniast powędrowały w moje wnetrze. Jęknąłem przeciągle a Ty znów sie uśmiechnąłeś, wolną dłonią teraz nalewajac lubrykant na swoją męskość, chciałem dać Ci nieco przyjemności więc sięgnąłem ręką do Twojej męskości i począłem lekko rozcierać lubrykant na całej jej długości i grubości. Widziałem jak przymknąłeś oczy wzdychając cicho, w tej samej chwili zanurzając w moim wnętrzu kolejny palec. Jednak nie na długo. Całe ropierające uczucie zniknęło bo zabrałeś swoją dłoń, ja zaś stęknąłem przy tym. Poczułem jak lekko się na mnie układasz, znów czułem ten przyjemny ciężar na sobie, a łącznie z nim napierające uczucie na moje wejście. I cóż, chwila nie minęła jak poczułem że zagłębiasz się we mnie. Westchnąłeś z zadowoleniem a ja w tej chwili jęknąłem dośc wyraźnie i głośno. Poczułem jak łapiesz moje biodra w dłonie i zaczynasz się poruszać, dość szybko i głęboko. Nie czekałeś aż przywyknę, wiedziałeś że im dłużej będziesz się powstrzymywał, tym gorzej, bo ciężej będzie mi przywyknąć i opanować bol zastępując go przyjemnością. Czułem na początku że bolało, jak zwykle z resztą, ale w momencie kiedy mnie objąłeś całując moje usta, właściwie tylko je muskając odprężyłem się i szybko oswoiłem się z tym uczuciem. Lekko ukąsiłem Twoją wargę, wiedziałem że to lubisz, bo zawsze reagowałeś na to głośniejszym pomrukiem, ale i gwałtowniejszym ruchem bioder. Co ja sygnalizowałem głośniejszym jękiem. Znów dawałem ci się wykorzystać, znów rano obudzę się sam, znów będzie tak jak dziś przez cały dzień. Moje serce nie będzie w stanie tego wytrzymać. Nie będzie. Czułem że płaczę, nawet nie wiedziałem kiedy popłakałem się, nie chciałem znów być sam, nie chciałem obudzić się w pustym pokoju, bez Ciebie obok, nie chciałem tak już dłużej. Ja Cię kocham. Najzwyczajniej w świecie Cię kocham, mimo że mnie ranisz, mimo że mnie krzywdzisz. Zacisnąłem oczy i zacząłem wydawać z siebie głośniejsze odgłosy, ale płacz nie pozwalał mi na to w pełni. Poczułem że zaprzestałeś poruszania się, poczułem jak delikatnie scałowujesz moje łzy z policzków. Znów zacząłem się łudzić że może dziś będzie inaczej. Znow o tym myślałem. Mocno objąłem Cię ramionami i poczułem jak i /Ty równie mocno mnie obejmujesz zważając na pozycję w jakiej jesteśmy, czułem że znów się we mnie poruszasz, że znow dokładnie penetrujesz moje wnetrze sprawiając że powoli odchodzę od zmysłów. Czułem że władasz mną za pomocą tej rozkoszy. To wszystko sprawiało że czułem nieubłagalny szczyt, nie chciałem kończyć tak szybko, ale tak na mnie działałeś, nic nie mogłem poradzić. Wiłem sie pod Tobą cały czas starając się dawac Ci wyraźne znaki tego że niesamowicie dobrze mi w tej chwili z Tobą, że chcę zebyś nie przerywał. Jednakże wszystko co dobre kiedys się kończy. Czułem że nie wytrzymam dłużej. Zacisnąłem dłonie na poscieli i lekko ją szarpiąc wygiąłem swoje ciało w łuk osiągając szczyt. Po krótkiej chwili poczułem jak rozlewasz się w moim wnętrzu. Jeknąłem cicho i dysząc spokojnie opadłem na poduszki. Lekko drzałem czując że znów łzy napływają mi do oczu. Wysunąłeś się z mojego wnętrza a ja lekko skuliłem się na łóżku.
- Możesz już iść, nie rób mi nadziei że wstanę rano z Tobą u boku. Zrobiłeś to czego chciałeś, więc idź i wróć kiedy znów będziesz chciał mnie wykorzystać.
Pierwszy raz się odważyłem na takie słowa, ale dziś już nie wytrzymałem. Ty jednak miałeś to chyba za nic bo położyłes się przy mnie, objąłeś mnie mocno ramionami o okryłes nas kołdrą, ciasno i dokładnie. Czując Twoje ciepłe ciało zamknąłem oczy. Potrzebowałem tego jak niczego innego.
- Nigdzie nie pójdę, zostanę tu z Tobą. Dziś będzie inaczej.
Słysząc Twoje słowa musiałem spojrzeć na Twoją twarz, uśmiechałes się znów do mnie, tak czule, szczerze. Mocno się do Ciebie przytuliłem, nie wiedziałem jak to wszystko się dalej potoczy. Nawet jeśli kłamiesz, nawet jeśli jutro będzie dokładnie tak samo jak dziś, ja i tak Cię kocham, ja i tak będę dalej cały dla Ciebie, ja i tak będę Tobie oddany, nawet jeśli mnie krzywdzisz. Bo Cię Kocham, łajdaku. Ukradłeś mi to co najcenniejsze, i uwięziłeś, ale chcę być tym więźniem, chcę tak pozostać, nawet jeśli bedę musiał dalej to znosić. Może kiedyś zrozumiesz, może kiedyś się zmienisz, będę dla Ciebie już zawsze, Sungjae.
Koniec
Mamy tu coś nieco innego. Napadła mnie wena, i cóż, stwierdziłam że coś takiego stworzę. Mamy parring Ilhoon i Sungjae, jak wasze wrażenia po takim oneshocie? Pisany nieco inaczej, ale mam nadzieję że się podobało <33
Cudodnę. Tylko proszę powiedz mi haki to zespół?
OdpowiedzUsuńBTOB ;)
Usuń