Coś z niczego. Czysta fantazja. BTS, GOT7, VIXX Mam nadzieję, że opowiadania przypadną wam do gustu. ;D
czwartek, 18 września 2014
You are my everything cz 5 zakończenie ( Ravi x N VIXX)
Nie odejdę, nawet jeśli będziesz tego chciał.
- L-leo?
Usłyszałem tylko cichy szept N'a automatycznie okrywając Go kołdrą, wciągnąłem na siebie swoje spodnie i wstałem z łóżka patrząc na Niego.
- Leo, porozmawiajmy. To nie tak.
Wyciągnąłem rękę do Niego w geście zatrzymania Go.
- To nie tak? Nie zbliżaj się nawet do mnie. Jesteście obrzydliwi!
Poczułem jak mocno odtrącił moją rękę mając wyraźnie zniesmaczoną minę, poczułem jak zimny dreszcz znów zalewa moje ciało. Leo odwrócił się na pięcie i wyszedł natychmiiast z naszego pokoju, usłyszałem tylko jak trzasnął drzwiami wyjściowymi, nie odpowiadało mi to że wyszedł tak późno, ale to Leo, nigdy nie pozwala sobie niczego wyjaśnić, wytłumaczyć, pomóc. Nie wiedziałem co teraz będzie, pomyśleć że chciałem wcześniej porozmawiać o tym z Leo, że Kocham N'a, a tu proszę, okazało się że Leo nie jest specjalnie opanowany i tolerancyjny w tej kwestii. Zagryzłem usta i usiadłem na łóżku, ukryłem swoją twarz w dłoniach. Byłem kompletnie rozbity, nie miałem pojęcia co dalej. Po chwili poczułem Jak Yeon delikatnie obejmuje mnie od tyłu układając głowę na moim ramieniu, złapałem lekko Jego dłonie w swoje delikatnie je gładząc.
- Co teraz będzie, Ravi?
- Mnie pytasz? Na sto procent powie reszcie zespołu o tym co widział, ale obawiam się że będzie skłonny nawet odejść z zespołu przez nas. Sam już nie wiem co o tym myśleć.
- Nie zadręczajmy się tym teraz. Jutro jak wszyscy będą w domu, powiemy o tym chłopakom, może to tylko wygląda tak poważnie?
- Ja nie usnę, dopóki Leo nie wróci do domu. Muszę iść Go znaleźc, nie powinien się kręcić o tej godzinie sam, nikt z nas nie powinien. Zostań w domu, idę Go poszukać. I nie martw się, wszystko będzie dobrze.
Ucałowałem Jego usta zanim zdążył zaprotestować i poszedłem się szybko ubrać, spojrzałem na Niego jeszcze z czułością i wyszedłem natychmiast udając się na poszukiwanie przyjaciela z zespołu. Żałowałem że nas tak zastał, ale prędzej czy później i tak by się o tym dowiedział, więc jaka różnica? Zacząłem Go wołać, krzyczałem Jego imie na zmianę z pseudonimem. Nigdzie Go nie było. Nie miałem pojęcia gdzie się może w tej chwili znajdować. Poczułem że trochę za cienko sie ubrałem i zaczęło mi sie robić zimno. W nocy pogoda nie bywała już taka piękna, wręcz przeciwnie. Kiedy przechodziłem przez przejście zauważyłem czyjąś sylwetkę przechodzącą przez przejście na skrzyżowaniu. To był Leo. Wszędzie bym poznał ten specyficzny chód, i styl ubierania się rownież.
-Leo, stój!
I właściwie po co ja to krzyknąłem? Zatrzymał sie, a ja za Jego plecami ujrzałem jadący samochód, który nie wyglądał na taki który miał się zatrzymać. Poczułem jak adrenalina mnie chwyta, podbiegłem do Niego i rzucając się w Jego stronę wypchnąłem Go z toru samochodu który dopiero za chwilę się zatrzymał, my jednak bezpiecznie leżeliśmy na chodniku nieco pogruchotani upadkiem, jednakże cali i zdrowi. Spojrzałem na Niego, krzywił się lekko boleśnie masując nadgarstek, ja zaś czułem nieco rozpierające uczucie w nodze, no tak, na sto procent coś sobie uszkodziłem. Ale to nic, Leo był cały i ja też. Usiadłem lekko pocierając dłonią swoją kostkę.
- Niczego Ci nie zrobiłem? Wybacz, to z mojej winy się zatrzymałeś. Nie chciałem żebyś zobaczył mnie i N'a w takiej a nie innej sytuacji. Jeśli Cię to przerasta, ja zrozumiem i rozstaniemy się ze sobą. Nie chcemy żebyś w jakikolwiek sposób czuł się między nami źle. Zdarzyło się to się zdarzyło.
- Huh? Jesteś w stanie poświęcić wasze uczucie bo mi się nie podobało to że ze sobą śpicie? Źle mnie rozumiałeś, Ravi. Ja skrycie lubiłem N'a. I w momencie kiedy już zebrałem się na odwagę żeby mu to powiedzieć, cóż, ty mnie ubiegłeś. Zabolało mnie to w tamtej chwili, ale widziałem że jest z Tobą szcześliwy, więc nie będe się pakować wam w życie.
Tego nie mogłem się spodziewać, N swoją osobowością sprawiał że nie tylko ja czułem się wyjątkowo. Było mi mimo wszystko przykro, jednak wiedziałem że Leo na prawde to wszystko zrozumie. Czułem że robi mi sie coraz zimniej, a ciało lekko drży. Wstałem lekko kulejąc i wyciągnąłem do Niego rękę. Pochwycił się jej i pomogłem mu wstać. Kostka tylko trochę pobolewała, więc musiała być tylko zwichnięta, i całe szczęście. Gorzej z Jego nadgarstkiem który posiniał i zrobił się nieco spuchnięty.
- Wybacz Leo, ale ja nie widze świata po za Nim, kiedy już mogę w koncu dawać mu całego siebie, chcę to robić, i nie opuszczę Go choćby nie wiem co.
- Ale pamiętaj że jak coś sknocisz, ja się zajmę naszym Liderem, więc trzymaj się na baczności.
Roześmiałem sie i ruszyłem z Nim do domu, z każdym krokiem jednak czułem się coraz gorzej. Dobrze że droga do domu nie była taka daleka, kiedy tam doszliśmy wszyscy już czekali na nas w domu, łącznie z imprezowiczami którzy wcześniej nie zabrali się z Nami gdy wracaliśmy z klubu. Wpuścili nas do domu zaraz zajmując się ręką Leo, ja zaś pokuśtykałem do środka i usiadłem na krześle które stało najbliżej po drodze, do pomieszczenia wpadł N, natychmiast okrył mnie kocem i przytulił się do mnie, jakbym nie wiem na ile wyjechał, nie wiem w jakim stani wrócił. Chociaż to przytulanie było całkiem przyjemnie, bo Jego ciało było tak przyjemnie ciepłe w tej chwili że miałem ochotę usnąć.
- Jesteś nie możliwy, Ravi. Będziesz chory, dopiero po jakimś czasie zorientowałem się że wybiegłeś w koszulce, głupi, najgłupszy głupek.
No tak, N i Jego kazania. Westchnąłem cicho i objąłem Go spokojnie, dopiero za chwilę orientując się że wszyscy na nas patrzą. Spojrzałem na N'a pytająco kiwając lekko głową w kierunku pozostałych, a On pokręcił głową i uśmiechnął się szepcząc tylko. ''Już wiedzą''. Zerknąłem na Nich i podrapałem się lekko w tył głowy uśmiechając się pod nosem. Już nic nie mówiłem, pociągnąłem tylko nosem i wyswobodziłem się z objęć swojego wybranka i łapiąc Go za dłoń udałem się do naszego pokoju, nie marzyłem o niczym innym jak tylko o tym żeby się położyć, zwłaszcza że czułem że na dobre nie wyjdzie mi to wychłodzenie. Kiedy jednak chciałem sie rozebrać i wskoczyć pod kołdrę N zatrzymał mnie i skinął głową w kierunku łazienki.
- Chodźmy wziąć prysznic przed snem, chcę się jeszcze Tobą dziś nacieszyć.
- Przecież będziemy mogli się sobą cieszyć przez tyle czasu ile będziesz chciał.
- Ale kiedy ja mam ochotę cieszyć się Tobą teraz, zaraz, pod prysznicem, czując Twoje ciało tak blisko mojego, Twoje dłonie na mojej zupełnie nagiej skórze. Usta na mojej szyi, i do tego wszystkiego ciepła przyjemna woda oblewająca nasze ciała.
No i masz, wywołałem wilka z lasu, ale właściwie... odpowiadało mi to. Objąwszy Go mocno w pasie wpiłem się w te słodkie delikatne usta powoli prowadząc Go w kierunku łaźienki, ten jednak wykazał się swoim lenistwem i wskoczył na mnie obejmując mnie mocno za szyję ramionami a nogami w pasie. Poczułem jak kostka nieco daje mi znać o sobie, ale zignorowałem to. Wszedłem do łazienki i zamknąłem za nami drzwi, na zamek i haczyk, zupełnie jak wcześniej, nie zamierzałem się z nikim już dziś użerać, marzyłem tylko i wyłącznie o tym żeby już znaleźć się z Nim pod tym ciepłym strumieniem wody. Oparłem Go o ścianę, natychmiast zabierając się za pozbawienie Go koszulki, On równiez zachłannie sięgnął do krańca mojej koszulki ściągając ją ze mnie, i ja pozbyłem się tej Jego zaraz po tym wracając do pocałunku, który był wyjątkowo zachłanny i pełen pożądania. Czułem już po chwili jak sprawnie odpina pasek moich spodni, potem guzik, zamek, i już spodnie wylądowały przy moich kostkach, nie chciałem być mu dłużny więc w momencie kiedy pozbył się moich spodni zrzuciłem je ze swoich kostek sprawnie pozbywając się Jego dresów. Nim się spostrzegłem stał przede mną zupełnie nagi, znów taki niewinny, z lekko wymalowanym rumieńcem na policzkach. Pozbyłem się swoich bokserek i poczułem jak wciąga mnie pod prysznic. Sięgnąłem na oślep do drzwi kabiny, zasunąłem je i równie na oślep odkręciłem wodę uśmiechając się błogo kiedy ciepłe krople zaczęły nas otulać. Oparłem Go plecami o chłodną ścianę na co ten jęknął obejmując mnie ramionami nieco mocniej za szyję. Oderwałem się od Jego usta i delikatnie ucałowałem Jego czubek nosa. Przesunąłem dłonią po Jego policzku i znów utonąłem w tych ciemnych tęczówkach. W tym uśmiechu. W całym Nim, rozpromienionym, szczęśliwym. Jeszcze raz ucałowałem delikatnie Jego usta, delikatnie, wręcz tylko je musnąłem.
- Jesteś wszystkim tym czego chciałem, jesteś wszystkim tym, czego mogłem kiedykolwiek jeszcze chcieć.
Szepnąłem cicho a On tylko usmiechnął się szerzej, widziałem że lekko zadrżała mu warga, zauważyłem że oczy lekko się zaszkliły. Wzruszył się, najzwyczajniej w świecie się wzruszył. Przesunąłem kciukiem po Jego policzku.
- Nigdy mnie nie opuszczaj, staraj się być dla mnie wyrozumiały i taki czuły jaki jesteś teraz, nawet jak będę Cię drażnił, nawet jak będę sprawiał że będziesz mnie miał dość. Nigdy nie odchodź. Bądź ze mną.
- Nigdy nie odejdę, nawet jeśli będziesz tego chciał.
I znów zatopiłem się w tych ukochanych ustach, znów objąłem to ciepłe, wrażliwe ciało mocno je w siebie wtulając, znów poczułem że serce mi szaleje, a to dopiero pierwszy dzień, całego naszego życia...
- Jesteś i zawsze będziesz moim wszystkim...
Koniec.
Wzruszyłam sama siebie pisząc to zakończenie, to już koniec moich wypocin. Mam nadzieję że opowiadanie się podobało, bo mi sprawiło dużo przyjemności pisanie go. Kocham N'a i Raviego. <3
Dziekuję tym którzy to czytali, i przyszłym czytelnikom.
Miyo ;3
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A cio, tym razem, skomentuje, to tutaj ^^ Po pierwsze, kobieto! Juz, myślałam, ze chcesz mi zabić Leo, a to byłoby po prostu okrutne ;-; Niespodziewalam się, że pan wieczny Poker face, będzie zauroczony N'em. No tu, to mnie nieźle zaskoczylas *o* Ogólnie opowiadanie mi się podobało, miło się je czytało i zakonczenie było takie lekkie i kochane, jeżeli moge to tak nazwac? Cóż, zapewne napisalabym trochę więcej, aczkolwiek jest juz późno, a jutro szkoła ;-; Życzę wszystkiego dobrego i duzoo weny ^^ A tak poza tym, to moglabys napisac jakiegos Leobin'a, Hyukbin'a, Kenbin'a, Nbin'a czy Rabin'a. Szczerze mówiąc to każde opowiadanie z HongBin'em mnie ucieszy ^^
OdpowiedzUsuńJestem za Rabinem!!!!!
OdpowiedzUsuńA tak ogólnie, opowiadanie świetne. Ale serio, jeśli chodzi o Leo i jego pociąg do Hakyeon'a.... Zszokowało mnie to. Ja myślałam, że Leo ich zwyzywa albo nie wiem co, a tu prosze :o
Pisz dalej, Panienko, bo dobrze Ci to wychodzi~
Opowiadanie jest zarąbiste !! Przepraszam, że nie komentowałam wcześniejszych rozdziałów, ale czekałam na ostatni aby właśnie jego skomentować ^^ Jak już mówiłam, opowiadanie jest niesamowite..... Bałam się, że stanie się coś Leo, ale na szczęście nie ^w^ Pisz dalej opowiadania,ja na pewno będę zaglądać i je czytać! <3
OdpowiedzUsuńHwaiting :* !