niedziela, 21 września 2014

Time to change cz 4 ( Leo x Hongbin VIXX)

Nie pozwolę Ci odejść.

To z pewnością był najlepszy wieczór w moim życiu. Siedziałem z Nim na tej skarpie, i patrzyłem jak powoli kołysze się morze, ciesząc się tym że jest teraz obok mnie, że mogę być tak blisko, a On? On wygląda na szczęśliwego bo kiedy co jakiś czas zerka na mnie, uśmiecha się. Szczerze się uśmiecha, co jakiś czas też mocniej mnie do siebie zgarniał i opierał policzek na mojej głowie. Poczułem po dłuższym czasie że nieco mi chłodno, lekko drgnąłem a Leo spojrzał na mnie wyraźnie zatroskany.

- Wracajmy do srodka, zrobiło się zimno.

Wstał pomagając zaraz wstać również mi, po czym objął mnie ramieniem. Udaliśmy się do środka do budynku, zanim jednak weszliśmy myślałem o tym czy chce wejści w taki sposób, obejmując mnie, czy tez zaraz mnie puści, tak jak myślałem wypuścił mnie z objęć i weszliśmy do środka. Oczywiście spojrzeli na nasz wszyscy dość wymownie i N uśmiechnął się specificznie.

- No nasze gołąbeczki wróciły. Gdzie to sie razem było co?

- Jakie gołąbeczki? Pf, ja byłem na specerze i trafiłem na Leo to wróciliśmy razem.

- Tylko winny się tłumaczy.

No i maszm madrala się znalazł od siedmiu boleści. Skrzywiłem się  nie zadowolony i machnąłem tylko ręką.  Poszedłem się rozpakowac do pokoju, musiałem trochę odetchnąć po tyj całej sytuacji z Leo. Cieszyła mnie ale zarazem przybijała, bo wciąż wiedziałem że Leo coś czuje do N'a. A mi pękało serce, tak, pękało mi serce, na malutkie kawałeczki, bo wiedziałem że nigdy nie będzie mój. Taki tylko dla mnie, we mnie wpatrzony, ja byłem tylko ''zapchaj dziurą'' w momencie kiedy było mu to na rękę. Takie właśnie przemyślenia zaczeły mnie dopadać. Zamknąłem oczy siadając na swoim łóżku, nawet nie wiedziałem z kim mam pokój. Położyłem sie na łóżku i odpoczywałem, nim sie spostrzegłem znów lekko przysnąłem. Kiedy sie obudziłem postanowiłem zobaczyć co robi reszta, zebrałem się i poszedłem na dół, w holu siedzieli tylko ken, Ravi i hyuk, a gdzie pozostali? Postanowiłem zajrzeć na basen, i owszem, zastałem tam te leniuchy, kiedy chciałem już zawołać Leo zauważyłem jak podpływa do N'a i staje tak bardzo blisko Niego, na co N tylko się zaśmiał i lekko Go odepchnął w ramie. Leo w dalszym ciągu zbliżał sie do Niego a N tylko się wygłupiał i kręcił coś głową z mojej perspektywy zauważyłem jakby Leo... Go całował. Zwłaszcza że N Go objął po chwili kłądąc mu głowę na ramieniu. Zauważył mnie wtedy o odsunął się od Leo. W tej chwili poczułem jak pękło mi serce. Poczułem łzy zbierające mi się w oczach, czułem że rozrycze się jak dziecko. Coś mówili, ale nie rozumiałem co, za nic nie mogłem zrozumieć. Zacisnąłem dłonie w pięści i podszedłem do Nich.

- Nienawidzę Cię...

Szepnąłem nie zwracając uwagi na to do którego z Nich to powiedziałem, szczerze mnie to nie obchodziło, bo nienawidziłem oboje. Wybiegłem wręcz z tego basenu, pobiegłem do pokoju, zamknąłem się w nim i usiadłem w kącie, najzwyczajniej w świecie pozwalając łzom spływać po moich policzkach. Tyle serca poświęcałem żeby Leo był szczęśliwy ,a tym samym On? On w dalszym ciągu wolał N'a.

~~~~~~~~

Pare minut wcześniej na basenie:

- N, mówiłem Ci już kiedyś że Cię lubię, ale nigdy nie zwracałeś na to uwagi, naprawde jesteś dla mnie ważny. Ale pokazywałeś gestami i swoim zachowaniem że mnie lubisz w taki sposób. Więc co się stało?

- Leo, ja Kocham Ravi'ego, naprawdę Go kocham i zdania nie zmienię. Wybacz że zraniłem Twoje serce, nie chciałem, ale nie mogłem niczego Ci więcej dać jak tylko przyjaźń. To ravi'ego od zawsze Kochałem.

- A więc zostaniemy przyjaciółmi?

- Tak Leo, pewnie że tak. O, to Hongbin.

- Hm?

- Nienawidzę Cię!

- Wydaje mi się, że znalazł się ktoś inny, komu zależy na Tobie. idź lepiej do Niego szybko, wyjaśnij mu tę sytuację.

W mgnieniu oka zabrał się z basenu, wciągnął szlafrok na siebie i pognał na górę.

~~~~~~~~~~
Chwilę po tym w moim pokoju.
Słyszałem że ktoś puka do drzwi, ale milczałem tylko pociągając nosem. Nie chciałem nikogo widzieć, a przede wszystkim Leo i N'a, a czułem że to ktoś z Nich. Usłyszałem ''piknięcie'' karty od drzwi, więc to był ktoś z mojego pokoju, i na moje super szczeście kto to był taki? Leo! Wiec jeszcze miałem być z Nim w pokoju? No już chyba się rozpędzam i jestem z Nim w pokoju. Wyjąłem telefon i zacząłem coś w nim grzebać udając że nic a nic się nie stało, że nie obchodzi mnie fakt że przyszedł do pokoju. Zacisnąłem dłonie na telefonie nieco mocniej kiedy kucnął przy mnie ale nic więcej.

- Hongbin, wszystko w porządku?

Nie odpowiedziałem, tylko wstałem, chciałem być z daleka od Niego, bo czułem kiedy tak się zbliżył że znów mam łzy w kącikach oczu. Podszedłem do drzwi i już złapałem za klamkę kiedy Leo złapał mnie za nadgarstek.

- Hongbin, co się stało, daj mi wyjaśnić jeśli chodzi Ci o to co widziałeś na basenie.

- Chrzań się i puść mnie.

Wyszarpnąłem rękę chociaż mówiąc te słowa serce pękło mi na jeszcze mniejsze kawałeczki. Pochyliłem głowę i pozwoliłem żeby łzy znów spłynęły mi z oczu. Leo stał tak w wyciągnięta ręką w moją stronę.

- Daj mi wyjaśnić...

- Nie ma czego wyjaśniać, wszystko jest do cholery jasne, jak słońce. Niczego nie musisz wyjaśniać. Lubisz N'a, nawet bardzo. On lubi Ciebie i wszystko super. Niech tylko Raviemu powie. Bo będzie mu przykro, tak jak mi teraz. Zejdź mi z oczu prosze, nie chce Cię widziec.

Szepnąłem cicho i kiedy chciałem nacisnąć klamkę poczułem jak zagradza mi drzwi, przekręcił kluczyk w zamku i złapał mnie za ramiona, popchnął mnie nieco w tył na tyle mocno że prawie poplątały mi się nogi i w końcu upadłem na łóżko. Kiedy chciałem się podnieść poczułem jak łapie moje nadgarstki i przypiera je mocno do łóżka zawisając nade mną. Spojrzałem na Niego jeszcze załzawionymi nieco oczami i powierciłem się.

- Leo puść, to boli. Słyszysz?

Mruknąłem cicho wiercąc rękoma, ale On tak mocno trzymał, że nie mogłem się oswobodzić. Spojrzał na mnie spod ciemnej grzywki i odetchnął głęboko.

- Posłuchaj mnie najpierw a później sobie pójdziesz, jeśli uznasz to za słuszne. Siedziałem w basenie, przyszedł N i powiedział że chce ze mną porozmawiać. Uznałem to za dobry pomysł żebym mógł wyjawić mu wszystko. Podczas rozmowy wyjawił mi że kocha Raviego, i nikogo innego, i nie kochał mnie nigdy wcześniej ani nic. Stwierdziłem więc że mamy zostać przyjaciółmi, na co on złapał moją twarz w dłonie i się zaczął cieszyć że rozumiem, na koniec mnie przytulajac. I wtedy przyszedłeś Ty, widząc tą całą scenę z boku mogłeś pomyśleć co tylko chciałeś. Ale nic nie zaszło. Rozumiesz? Nic. Wiem jak mogło to wyglądać, ale nie było tak.

Milczałem, kiedy skończył przekręciłem głowę na bok i tak leżałem, niczego nie powiedziałem, kompletnie.

- Teraz mnie puść.

Skomentowałem tylko po chwili i kiedy poluzował uścisk zabrałem dłonie i usiadłem na łóżku, potarłem swoje nadgarstki i spojrzałem na Niego z wyrzutem, naprawde z wielkim wyrzutem.

- Nie będę tu z Tobą spał, w dodatku w jednym łóżku, nie chce z Tobą dziś nawet rozmawiać. Pękło mi serce. Rozumiesz? Na kawałeczki.

Szepnąłem tylko cicho i wyszedłem z pokoju, oparłem się plecami o drzwi i zacząłem nieco szybciej oddychać. Zaczęła ze mnie schodzić adrenalina miałem ochotę w tej chwili Go spoliczkować, ale nie, nie mogłem, nie umiałem, bo Kocham tego kretyna. Mimo tego co powiedział, chciałem najpierw pójść do N'a. Chciałem usłyszeć Jego wersję, bo nie mogłem uwierzyć w to że nic tam nie zaszło. Jak powiedziałem tak zrobiłem.

- Wyjaśnij mi to wszystko, natychmiast.

Przerwałem mu właśnie migdalenie się w łóżku z Ravim, całe szczęście nie robili niczego aż takiego żebym miał wyrzuty sumienia albo coś. Podniósł się do siadu i spojrzał na mnie. Widziałem że jest rozbawiony, ale to pewnie z powodu mojego stanu.

- Leo chciał porozmawiać. Chciał mi wyjaśnić ze coś do mnie czuje, a przynajmniej czuł. Wiesz? On był strasznie zagubiony przeze mnie. Dawałem mu mylne znaki i wybrałem Raviego, a On nie był w stanie tego zrozumieć. Ucieszył mnie jednak fakt że chce być przyjaciółmi ze mną. Naprawde się cieszyłem. Bo Leo nigdy mnie tak wcześniej nie nazwał. A kiedy powiedziałem mu ze chyba jest pewna osoba dla której jest ważny natychmiast poszedł do Ciebie. I cóż, teraz Ty jesteś tu.

Więc jednak obie wersje były takie same, to wszystko była moja wina, więc to jednak ja schrzaniłem naskakując na Niego w taki sposób, nie pozwoliłem mu niczego powiedzieć. Teraz czułem się podle. Westchnąłem cięzko i wyszedłem z ich pokoju dając im Ich prywatność. Podszedłem do drzwi mojego pokoju i Leo. Nie wiedziałem jak się mam zachować, stwierdziłem że postawię na chłód. Otworzyłem drzwi i wszedłem udając że coś szukam na podłodze. Nie zauważyłem nigdzie Leo, po chwili jednak poczułem jak ktoś łapie mnie za rękę, odrwaca mnie do siebie przodem i obejmuje ciasno w pasie. To był nikt inny jak tylko Leo.

- Leo, co Ty...

- Nie pozwolę Ci odejść, nie pozwolę.


Ciąg dalszy nastąpi oczywiście ;33

Jak się podoba? Napięcie jest? Emocje? Tu mamy trochę wzruszenia,. <3
Jskies sugestie? ;D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz