Daj sobie spokój.
Minął już jakiś czas, odkąd w naszym zespole zaszła pewna zmiana, otóż nasz kochany lider i Ravi byli parą, to było dość zabawne ale i urocze, bo byli naprawde szczęśliwi. No tak, Oni może i byli, ale nie każdy z nas cieszył się szczęściem tych dwojga, i to było wyraźnie widać. Jeden z nas wyraźnie się odsunął, wyraźnie spoważniał, stał się całkowicie zamknięty w sobie. A ten ktoś, to nikt inny jak Leo. Od zawsze był typem który nie zwykł się śmiać otwarcie, wygłupiać. Nie pokazywał swoich uczuć w żaden sposób, za każdym razem kiedy się śmiał, zasłaniał twarz, tak rzadko się uśmiechał, że nie raz zdarzało mi się zapomnieć jak wygląda z owym grymasem na twarzy. To głupie, ale odkąd Leo został ''zraniony'' w pewien sposób, chciałem zrobić wszystko zeby choć trochę przekonać go do tego że nie musi być taki jak teraz. Było mi żal widzieć Go w takim stanie, postanowiłem sam dla siebie, wyciągnąć Go z tego, sprawić że inaczej spojrzy na to wszystko. Tak, Hongbin bohater zranionych serc. Co ja wygaduję, nie wiele mogłem zrobić, ale chciałem, naprawde chciałem. Zeby przywrócić normalne warunki w naszym zespole.
~~~~~~~~~~~~~~
- N-hyung! Długo zamierzasz siedzieć w tej łazience? I tak nie będziesz wyglądac lepiej niż zwykle.
Krzyknąłem z pokoju który nazywaliśmy salonem w naszym dormie. Zmienili nam miejsce zamieszkania, więc łazienek było mniej, bo tylko dwie, a nie tak jak wcześniej cztery. Musieliśmy się ograniczać, właściwie nie głupim pomysłem byłby grafik, ale co ja mówię, Yeon i tak nie zwracałby na niego uwagi. Ten człowiek godzinami siedział w łazience, a taki sam efekt końcowy mógł uzyskiwać siedząc w pokoju przed lustrem. Dokładnie tak samo by wyglądał, ale nie, bo w łazience jest ''swietne oświetlenie''. Brawo N, masz świetną logikę. Ale cóż, przyszło nam mieszkać ze sobą, cała szóstka, jeden gorszy od drugiego, jeden bardziej stuknięty od drugiego. Ale to własnie było piękne. Byliśmy różni, oryginalnie różni.
- Nie narzekaj, jest przecież druga łazienka!
- Tak się składa że też zajęta! A pęcherza nie da sie zakorkować!
Już się nie odezwał, mruknąłem tylko cicho nie zadowolony coś pod nosem o tym że jest palantem i poszedłem do drugiej łazienki, zapukałem i zaczekałem na odzew.
- Jest tu ktoś? Czy tyllko światło się pali?
Nie uzyskałem żadnej odpowiedzi więc cóż, zaryzykowałem naciskając klamkę, otworzyłem z rozmachem drzwi a przede mną stał nikt inny jak Leo, rozebrany od pasa w górę, z wilgotnymi nieco końcóweczkami ciemnych włosów. Zamarłem na chwilę klnąc na siebie w myślach i zrobiłem krok w tył zamykając drzwi, dosłownie przed Jego nosem. Zaraz się otworzyły a Leo spojrzał na mnie nieco karcąco po czym pokręcił głową wychodząc. Wciągał w tej chwili na siebie koszulę, a ja uwaznie śledziłem Jego ruchy, otrząsnąłem się jednak zauważając że mogę wkońcu skorzystać z łazienki. Gdy załatwiłem co musiałem skorzystałem z okazji udając się pod prysznic. Musiałem się odswieżyć, bo od dziś mieliśmy zacząć kręcić ''domowy show''. Tak zwane ''pamiętniki''. Wczesniejsze edycje tego programu cieszyły się sławą więc stwierdzono że pora nakręcić ich ciąg dalszy, a to oznaczało dla nas nieco więcej czasu na zabawę, odpoczynek, jedzenie i wygłupy. To było to, nie musielibyśmy się stresować, a mnie łatwiej będzie podejśc do Leo. Naprawde mi zależało na tym żeby trochę się do niego zbliżyć, może wtedy zrozumiałbym dlaczego taki jest? Nie mogłem tego wiedzieć, więc pozotało mi tylko zająć się tym jak najlepiej potrafię. Kiedy po krótkich przemyśleniach pod prysznicem umyłem się i ogarnąłem nieco swój wygląd wyszedłem do wszystkich, stwierdziliśmy że dziś coś ugotujemy razem, żeby znów nie zamawiać gotowego żarcia. Podszedłem do jak zwykle siądzącego z dala od wszystkich leo i ussiadłem obok Niego zaglądając mu przez ramie, miał na uszach słuchawki więc wyjąłem mu jedną z nich i włożyłem sobie do ucha słuchając co takiego puszcza z telefonu. Okazało się że nic innego jak naszą ostatnią, najnowszą piosenkę jaką było eternity. On zawsze starał się być perfekcyjny, zawsze starał się dużo ćwiczyć głos, trenować, wyłapywał coraz to inne momenty w piosenkach które według niego nie były takie jakie powinny, i poprawiał się. Podziwiałem Jego zapał do tego wszystkiego. Po chwili poczułem tylko jak zabiera mi słuchawkę i wstaje z kanapy chowając telefon do kieszeni. No tak, poraz kolejny zrobiło mi się nieci przykro. Westchnąłem ciężko i podparłem głowę na ręku, po chwili jednak poczułem jak ktoś się wciska pomiędzy mnie a oparcie, dokładnie w miejsce gdzie przed chwilą siedział Leo. A kto wciskał tam swoje cztery litery? Własnie On! Odsunąłem się nieco żeby pozwolić mu usiąść, ten bez słowa założył jedną słuchawkę rę drugą dając mi. Zauważyłem że trzyma w ręku puszkę z napojem. Więc po to wstał... Znow usiadłem wygodnie zaglądając mu przez ramie. Kiedy się napił wyciągnął puszkę w moją stronę ale nim zdołałem ją chwycić zabrał mi ją Ken, i wypił szybko. Miałem ochotę wstać i zdzielić mu nią, ale niczego bym nie osiągnął. Jednak poczułem jak Leo kładzie swój telefon na moje kolana, podszedł do Kena i trzasnął Go otwartą ręką w ramie jakby w geście kary za zabranie napoju, No tak, często tak się zachowywał, nie szczędził sobie i zawsze wypłacał kary ''cielesne'' na chłopakach. Na mnie z resztą też, nie raz nie dwa. Wrócił na swoje miejsce i zabrał telefon coś zawzięcie na nim szukając. Zawsze był taki milczący, skryty.
- Leo? Czego szukasz?
- Hum? Nie mogę znaleźć jednej piosenki, nic więcej.
- Jakiej? Może ja ją mam u siebie?
- Nie pamiętam tytułu, miałem tylko jej nagranie.
- Zanucisz?
- Nie chce mi się.
Mruknął cicho i tym razem wyraźnie poirytowany moją natrętnością wstał i poszedł znów gdzieś, tym razem jednak nie widac było żeby miał wrócić na to samo miejsce. W miejsce to dosiadł się Hyuk obejmując mnie ramieniem.
- Hongie, Hongie, coś taki markotny? Zaraz kamerzyści przyjdą! Będziemy znowu się wydurniać.
No tak, jemu zawsze wygłupy w głowie, nic więcej, ale cóż wymagać od Niego, wkońcu był naszym maknae. Uśmiechnąłem się po chwili lekko poprawiając okulary które miałem akurat na nosie. Teoretycznie powinienem je nosić cały czas, ale nie specjalnie mi to odpowiadało i nie nosiłem ich bez przerwy.
- Ah, nic takiego, martwię się pewną sprawą najzwyczajniej w świecie, ale cóż, nic nie poradze na to w tej chwili. Na to potrzeba czasu.
- Na co takiego?
- Nic, nie zrozumiesz Hyuk'kie.
Coż tylko poburczał pod nosem o tym że jak zawsze traktujemy go jak dzieciaka i że to nie fair, po czym wstał i sobie poszedł. Wtedy do drzwi zadzwonił nasz manager z kamerzystami. Ravi podbiegł do drzwi, zatrzymał się gwałtownie, poprawił włosy i otworzył z rozmachem drzwi. W tej chwili zaczęliśmy kręcić. Wszyscy się rozruszali, zaczeli zagadywać, wciskali się przed kamerę. Zaraz podbiegł do mnie N z przenośną kamerką i zaczął coś nadawać, a ja? A ja nie miałem najmniejszej ochoty na to żeby się teraz w jakikolwiek sposób wygłupiać. Zbyłem Go jakoś i poszedłem do łazienki, tam za mną nie polezie. Kiedy miał kamerę był niesamowicie uciążliwy, ale i tak Go kochaliśmy, nawet takiego upierdliwego N'a. Kiedy wyszedłem z toalety usłyszałem że zaczynają opisywać nam pierwsze nasze zadanie. A dokładniej grę w prawde czy wyzwanie. No tak, do takiego ''show'' nadawało się to idealnie. Usiedliśmy w kółeczku, najmłodszy z nas miał zacząć, czyli rzecz jasna hyuk. Zakręcił butelką i wypadło na Ken'a.
- To co wybierasz? Prawdę czy wyzwanie?
- A no zaszaleję i wybieram wyzwanie.
- Pokaz swój ''abs''.
No i jak to Ken, bez zbędnych ceregieli odważnie podniósł się na klęczki i pokazał swój napięty, ładnie wyrzeźbiony brzuch wprost do kamery. Wszyscy oczywiście byli pełni podziwu. Ken triumfalnie usiadł i zakręcił butelką. Wypadło... no właśnie, na mnie. Wiedziałem że jak zadadzą mi pytanie to zadadzą je tak głupie że spalę się ze wstydu, chociaż i zadanie z pewnością takie będzie.
-Zadanie?
Stwierdziłem że zaryzykuję, miałem tylko nadzieję ze nie każą mi zrobić niczego aż tak głupiego.
- No jaki odważny! - zaśmiał się Ravi i po chwili mruknął Ken.
- A więc. Jako zadanie... Masz przytulić Leo.
No tak, Leo nie przepadał za kontaktem fizycznym, więc cóż, nie wyglądało to za kolorowo. Wstałem z miejsca i podszedłem do Leo, przyklęknąłem za Nim i objąłem Go tak od tyłu ramionami, On tylko podniósł głowę i co? Uśmiechnął się lekko gładząc ręką moją rękę. Mało brakowało a bym się zakrztusił własną śliną w momencie kiedy to poczułem i kiedy zobaczyłem tek lekki uśmiech. Natychmiast sie odprężyłem a moje serce mi miało ochotę wyskoczyć.
- Patrzcie jaki zadowolony Leo!
Zaśmiał się Ken i natychmiast ''nastrój'' minął. Leo spojrzał na Niego groźnie i zmarszczył brwi przy tym puszczając moją rękę, na czterech podszedł do Niego i złapał Go za koszulkę, chłopaki odciągnęli Go oczywiście śmiejąc się. No tak, zawsze tak robili kiedy Leo miał ochotę któremuś z nas wklepać. Kiedy odciągnęli Go trochę od Kena Leo i tak sprzedał mu kopniaka a Ken udawał ze cierpi z bólu. Leo się odsunął i wstał po chwili siadając na kanapie, znów założył słuchawki. Ja też chciałem się poderwać z miejsca ale powstrzymał mnie Hyuk.
- Hongie, daj sobie spokój. Wiesz że Leo taki jest.
- Jak się bawimy wszyscy, to się bawimy...
Do końca nagrywania tej zabawy padały różne zadania, jedne głupie, drugie nieco mniej, ja jednak nie bawiłem się za dobrze patrząc na to że Leo znów siedzi odsunięty od nas.
Ciąg dalszy nastąpi.
A więc mamy tu pierwszy rozdział, mam nadzieję że nie będzie nudno ;3
Specjalnie na życzenie Chiko powstaje ten parring ;D
Mam pewną koncepcję na Leo ale co mi z tego wyjdzie, zobaczymy. <3
Witaj~~! Jakoś tu zawędrowałam, chyba z grupy na fb. Zobaczyłam, że tak coś smutno, brak komentarzy to myślę: "a co mi tam, spórbuję~~!" No i oto jestem, przyciągnięta przez Vixxy. Wiesz... strasznie mi brakuje jakichś dobrych ff z nimi, bo są dużo mniej znani niż coponiektóre zespoły, zwłaszcza w Polskim fandomie kpopowym. A skoro o Vixxach mowa... Leo to moim zdaniem tak niesamowity materiał na bohatera ff, że to się aż w głowie nie mieści! ff najlepiej pisze się właśnie z osobami, które są bardzo charakterystyczne, które mają w sobie coś specyficznego, na czym można się opierać w kreowaniu własnego bohatera. I taki właśnie jest Leo *to nie tak, że mówię tak, bo to mój bias. wcale* Jego skrytość i specyficzny styl bycia daje całą gamę perspektyw. Ale o czym to ja? *gadanie od rzeczy*
OdpowiedzUsuńOkej, ogar, wracam do Twojego tekstu. Mrrrr... *wybacz* ale mokry, półnagi Leo *-* ale ok, ok >.< ten moment ze słuchawkami był uroczy ;3 i generalnie próby Hongbina, żeby pomóc Leosiowi, takie szlachetne. Hm... piszesz nienajgorzej, ale błędy, ah! *mam nadzieję, że mnie stąd nie wyrzucisz* Bo wiesz, zdarzało się już, że ludzie ignorowali albo i usuwali moje komentarze, jeśli im się nie podobała odrobina krytyki :I hm... dużo, dużo literówek i błędów interpunkcyjnych ;-; W dodatku musisz zapamiętać, że nie pisze się o kimś z wielkiej litery, mam tu na myśli "Go, Jego, Jemu" itd. Zaimki osobowe z wielkiej litery piszemy tylko w listach, i to kiedy mamy zwrot do adresata.
Okej.. końcówka była słodziaszna ;3
Hm, nie powiem, żebym była zachwycona, ale chyba masz jakiś potencjał. *proszę, nie nienawidź mnie za ten koment ;-;* Nie wiem czy przeczytam resztę, bo czasu brak </3 ale fighting~~!
Pozdrawiam i zapraszam do siebie ~~<3